Brooklyn był najbardziej zaludnionym miejscem do zamieszkania. Otoczony pięknymi białymi domami jednorodzinnymi wraz z nowymi i starymi budynkami sprzed drugiej wojny światowej. Brunetka z uwagą spoglądała na otoczenie , wiedząc że i tak zostanie odrzucona po kilku miesiącach przez jej nową rodzinę. Dziewczyna mocno zaciskała ręce na jej czarnym skórzanym plecaku, wsłuchując się w ciche zapewnienia jej opiekunki że wszystko będzie dobrze.
-Constance to bardzo miła rodzina. U nich żadna krzywda ci się nie stanie, kochanie - zapewniła opiekunka spoglądając na dziewczynę w lusterku, chcąc dodać jej otuchy. Jej słowa ponownie zastąpiła głucha cisza.
-Czy tym razem jesteś pewna? - spytała cicho brunetka, zwracając uwagę na jej opiekunkę - Dwanaście razy to duża liczba. Dobrze wiesz jak to zawsze wychodziło.
-Tym razem będzie inaczej - zapewniła kobieta nie wiedząc czy uspokaja samą siebie czy brunetkę.
-Jaka jest mama? Jaki jest mój tata? - spytała Brook ponownie zwracając uwagę na otoczenie, gdy zaczęli się zbliżać do średniej wielkości domu.
-Widzisz, Brook - zaczęła niepewnie blondynka wjeżdżając na podjazd przed domem - Twoją nową rodzina jest dwójka mężczyzny - Jej uwadze nie umknęło wzdrygnięcie się młodej dziewczyny i jej spanikowanego spojrzenia w jej stronę - Ale to miła para - zapewniła odwracając się w stronę, Constance.
-Napewno - odparłam wraz ze sztucznym uśmiechem, w stronę opiekunki.
-Nie siedźmy tak - odparła czterdziestolatka z szerokim uśmiechem na twarzy. W jednej chwili zamknęła drzwi po swojej stronie a w drugiej znalazła się przy bagażniku, zabierając moją torbę.
Brook wzięła głęboki oddech, chcąc jakoś uspokoić drżenie swojej ręki. Chwyciła plastikowy uchyt, powoli wysiadając z samochodu, by dać sobie czas na opanowanie.
-Będzie dobrze - zapewniła kobieta otwierając furtkę prowadząca do domu. Lekko wycofałam się za kobietą, która pokręciła głową na moje zachowanie.
-Zadzwoń - zachęciła mnie kobieta, opierając się o drewniane belki werandy.
-Czy to konieczne? - spytałam - Może wróćmy po prostu do ośrodka - byłam już gotowa wycofać się w stronę samochodu, ale pewny uścisk na moim ramieniu mnie zatrzymał.
-Brook, będzie dobrze - rzekła z nową wiarą w głosie - Myślę że to twój nowy początek - wcisnęła dzwonek do drzwi, czekając na gospodarza.
Na werandzie dało się usłyszeć kroki zbliżające się w stronę głównego wejścia. Drzwi otworzył wysoki i umięśniony blondyn o wyprostowanej postawie i miłym uśmiechu na twarzy. Jego wzrok padł na moją osobę, uśmiechając się przy tym jeszcze bardziej.
-Dzień dobry, Panie Rogers - Barnes - rzekła miło czterdziestolatka, wyciągając swoją rękę w stronę mężczyzny.
-Dzień dobry, Pani Mones - ucałował wierzch jej ręki po czym wpuścił nas do środka - Witaj, Constance - rzekł zbliżając się ale lekko odsunęłam się od mężczyzny, dostając jego zdziwione spojrzenie.
Kobieta ukratkiem szturchnęła mnie w bok, bym wydusiła z siebie choć jedno słowo.
-Dzień dobry, Panie Rogers - Barnes - rzekłam ukratkiem zaciskając swoją rękę na boku, by moje ciało nie zaczęło drzeć.
-Wejdźmy do salonu - zaprosił nas gestem ręki, nadal posyłając mi ciepły uśmiech.
Usiadłam obok wychowawczyni która ponownie szturchnęła mnie w bok, posyłając mi znaczące spojrzenie. Mężczyzna usiadł naprzeciwko nas pytając czy chcemy czegoś się napić.
![](https://img.wattpad.com/cover/306871108-288-k381429.jpg)
CZYTASZ
Między nami - Córka Stucky
FanfictionConstance "Brook" Will bywała już w dwunastu domach podczas jej piętnastu lat życia. Dziewczyna trafia do kolejnego domu w jej życiu, gdzie poznaje rodzinę Rogers - Barnes. Piętnastolatka próbuje przystosować się do życia w domu gdzie okazywane są u...