Rozdział 3

7.3K 248 80
                                    

Budzik zadzwonił punktualnie o szóstej rano. Fallon niechętnie wygramoliła się z ciepłego łóżka, w pośpiechu zjadła śniadanie, zmieniła spodenki i za duży t–shirt na ciemne dżinsy i koszulkę z logiem Marvela, aby piętnaście minut później opuścić małe mieszkanie.

Był wczesny początek września, więc słoneczne poranki zaczynały powoli nabierać bardziej jesiennych kolorów. Wiał nieprzyjemny wiatr, a gęste chmury w odcieniu ponurej szarości zdawały się zwiastować nadciągające opady deszczu.

Mocniej otuliła się więc puchową kurtką, pokonała trzy stopniowe kamienne schody i gdy postawiła stopę na chodniku, zatrzymał ją znajomy głos:

– Helling.

Dziewczyna przystanęła gwałtownie. Potem przeklęła w myślach, zmusiła się do lekkiego uśmiechu i dopiero gdy była pewna, że na jej twarzy nie został żaden ślad po wcześniejszej irytacji, odwróciła się w kierunku Thomasa Holta.

Mężczyzna był właścicielem budynku, w którym wynajmowała mieszkanie. Jego ramiona jak zawsze okrywał jasny, o co najmniej dwa rozmiary za duży płaszcz, a w ciemnych oczach kryło się coś złowieszczego. Fallon nie potrafiła jednoznacznie określić, czy Holt bardziej ją przerażał, czy obrzydzał. Za każdym razem patrzył na nią w taki sposób, jakby zastanawiał się, co kryje się pod jej ubraniem.

– Panie Holt. Śpieszę się do pracy...

– Próbuję złapać cię od trzech dni. – Natychmiast przeszedł do sedna. – Zalegasz z czynszem.

– Jestem pewna, że termin płatności...

– Został przesunięty o tydzień – wtrącił. – Wiedziałabyś o tym, gdybyś odbierała korespondencje.

Fallon powstrzymała się przed wygięciem ust w grymasie. Nie zaglądała do swojej skrzynki od sierpnia.

– Spóźniasz się już całe cztery dni.

– Przepraszam. Mam ostatnio dużo na głowie i...

– Jak my wszyscy. – Ponownie nie pozwolił jej dokończyć zdania. – Jeżeli do piątku nie uregulujesz zaległości, będziesz musiała się wyprowadzić.

– Potrzebuję tygodnia.

– Przykro mi, Helling. – Położył wyraźny nacisk na jej nazwisko.

– Ale to tylko kilka dni...

– Wiesz, ilu jest chętnych na twoje miejsce? To nie pierwszy raz, kiedy spóźniasz się z opłatami. Moja wyrozumiałość ma swoje granice. – Wyminął ją i zerkając przez ramię, rzucił: – Jeżeli za trzy dni nie dostanę pieniędzy, lepiej zacznij pakować walizki.

Potem ruszył przed siebie, zostawiając milczącą Fallon na pustym chodniku. Gdy mężczyzna zniknął za najbliższym zakrętem, z jej ust wyrwało się pełne wściekłości sapnięcie. Była pewna, że ciągłe przesuwanie terminu płatności nie było zgodne z umową, ale gdyby odważyła się o tym wspomnieć, wylądowałaby na bruku jeszcze tego samego dnia.

Rozmowa z Holtem zabrała jej kilka cennych minut, przez co nie zdążyła na metro i wpadła do cukierni spóźniona o ponad kwadrans. Natknęła się na Laurę, która właśnie rozkładała krzesła przy stolikach.

– Szefa już jest?

– W biurze. Powiedziałam, że linia metra, którą jechałaś, miała opóźnienie.

the legacy [JUŻ W SPRZEDAŻY!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz