Witaj Syriuszu!
Wakacje mijają mi naprawdę w porządku. Wujostwo nie traktuję mnie najgorzej, jednak do ideału wiele im brakuje.
Odpowiadając na Twoje pytanie, Tak. Dostałem Twój prezent i jest naprawdę świetny!
Bardzo Ci dziękuję za nową miotłę, i mam nadzieję, że będzie mi dobrze służyć kiedy znowu skopie Malfoy'owi tyłek w quidditchu.
Wracając, jeszcze raz dziękuje za ten prezent i przepraszam, że nie odpisałem wcześniej jednak Twoja sowa pomyliła domy i dostałem paczkę z opóźnieniem. Oczywiście porządnie ją napoję i nakarmię przed wysłaniem tego listu.
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku i że w następne wakacje nie będziemy porozumiewać się już tylko przez listy a adopcja się uda.Twój kochający chrześniak, Harry.
Harry skończył pisać list z uśmiechem na twarzy. Wiedział doskonale, że Syriusz nie miał narazie jak bezpiecznie poruszać się w Londynie, nie miał więc mu za złe, że prezent od niego otrzymał dopiero 30 sierpnia. Był szczerze szczęśliwy, ponieważ dostał miotłę i nie mógł doczekać się powrotu do Hogwartu i na boisko do quidditcha.
Wstał z drewnianego, nieco niewygodnego krzesła i zgasił lampkę, która była jedynym, poza wydającym przez okno światłem księżyca, oświetleniem. Schował list do koperty, po czym zapieczętował go pieczątką rodową Potterów, która dumnie prezentowała się na nieco beżowym papierze.
Chłopak z dalej widocznym na ustach wyrazem zadowolenie zapieczętował kopertę. Nasypał Hedwidze, swej śnieżnobiałej sowie ziaren słonecznika i dał jej trochę wody. Sówka kiwnęła wdzięcznie główką, by zaraz zabrać list i odlecieć.
Harry wypatrywał za nią jeszcze chwilę, jednak szybko odszedł od okna, zdjął okulary odkładając je na półkę i położył się w sowim łóżku.Leżał tak jeszcze chwilę myśląc o Syriuszu...
Nie wiedział nawet, kiedy zasnął.***
-Spokojnie synu.-powiedziała jego matka, kładąc mu pocieszająco dłoń na ramieniu i posyłając smutny uśmiech.-Narazie jesteś jeszcze za młody aby stać się jednym z nich, więc nie mamy się czego obawiać.
-Pamiętaj tylko, aby się nie wychylać i słuchać uważnie wszystkiego co mówią.-dodał jego ojciec, poprawiając swój czarny garnitur.
-No, nie pora teraz na takie morały, musimy się zbierać. Podajcie mi wszyscy ręce.-Bellatrix podeszła do nich i wyciągnęła swoją rękę do przodu.
Cała trójka równocześnie złapała za dłoń czarownicy i już po chwili poczuli ssanie gdzieś w okolicach pępka.Wylądowali, a Draco kompletnie nie wiedział gdzie dokładnie się znajdują. Dookoła rozciągał się las i wszystko spowijała gęsta mgła, która napewno była wytworem magii.
Blondyn z pewnością stwierdził, że to miejsce do najprzyjemniejszych nie należy i skrzywił się lekko kiedy zobaczył, że jego ciotka idzie w stronę jakiejś starej rudery znajdującej się około 10 metrów od nich.-To napewno tutaj?-zapytał Lucjusz patrząc na drewniany dom z obrzydzeniem.
-A czego się spodziewałeś Lucjuszu? Złotego pałacu z diamentowymi drzwiami?.-Bellatrix wyszczerzyła się do niego w sarkastycznym uśmieszku.
-Spodziewałem się miejsca godnego potężnych, mrocznych czarodziejów jak my, droga szwagierko.
Bellatrix przewróciła oczami i westchnęła idąc dalej.-Napewno, będziemy się spotykać w jakimś pięknym domku na herbatce czekając, aż aurorzy wpadną i albo robiąc nam łaskę zabiją od razu, albo wezmą na przesłuchania z użyciem veritaserum, co jest bardziej prawdopodobne i dowiedzą się o wszystkich planach, które wtedy trafi szlag!
CZYTASZ
Gwiazdy mi Cię zesłały || drarry
Fanfiction„Bo nawet w najgorszych koszmarach nie pomyślałbym że to Ty będziesz mi zesłany..." Uwaga! Książka zawiera wiele wulgaryzmów i brutalnych scen (również na tle seksualnym) oraz scen erotycznych. Akcja rozpoczyna się na 6 roku. Wszelkie odstępstwa od...