ꕥ•2•ꕥ

40 2 0
                                    

• • •

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

• • •

Znowu nie udało mi się przespać całej nocy. Szczerze mówiąc, to nie wierzę do końca temu chłopakowi i teraz mam coraz większe wyrzuty sumienia, że zgodziłam się na jego chwilowe mieszkanie w moim domu. Najważniejsze, że nie obudziłam się w pokoju pełnym dymu, czego najbardziej się obawiałam. Na szczęście dzisiaj jest sobota, więc mogę sobie odpocząć po ciężkim tygodniu w pracy. Przeciągnęłam się i chwyciłam za telefon leżący na szafce obok. Spojrzałam na odblokowany ekran, gdzie widniała godzina 8.04. Postanowiłam, że trzeba już wstawać. Wstałam z łóżka, gdzie w pierwszej kolejności poszłam odsłonić żaluzje. Następnie wybrałam z szafy czyste ubrania i udałam się do łazienki. Patrząc przez okno widziałam, że pogoda jesteś świetna, w końcu są wakacje. Jeszcze tylko delikatnie się pomalowałam, ale i tak wiedziałam że przez pogodę, która była za oknem ten makijaż spłynie szybciej. Ogarnięta wyszłam z łazienki i udałam się na dół. Idąc po schodach poczułam słodki zapach unoszący się po całym domu. Jeszcze bardziej przyspieszyłam kroku, aż dotarłam do kuchni, gdzie zobaczyłam chłopaka przy kuchence. Odstawiał ostatniego naleśnika z patelni, aż mnie zauważył. Posłał mi uśmiech i cały talerz wypieków położył na stół.

— Wiem, że miałem niczego nie dotykać, ale tak postanowiłem że zrobię śniadanie, przynajmniej to jest pierwsza część mojej wdzięczności.— Powiedział.
— Usiądź i zjedz zanim wystygną. Spokojnie, nie otrujesz się.— Dodał. Ja tylko powoli podeszłam do stołu i do niego usiadłam.

— Jakoś będę musiała przymknąć na to oko, ale jednak obietnica to obietnica.— Powiedziałam.
— Mogę o coś się ciebie zapytać?— Zapytałam zajadającego się chłopaka.

— Tak, pewnie.— Powiedział z pełną buzią, a jego wzrok padł na mnie.

— Wiem, że to nie moja sprawa, ale serio to była aż taka ostra awantura, że musiałeś uciec z domu?— Przestał przeżuwać jedzenie.

— Trochę może narozrabiałem, ale to nic takiego. Pewnie niedługo wszystko się ułoży i wrócę do siebie.— Powiedział i zjadł ostatni kawałek naleśnika.

— Rozumiem, ale dlaczego wczoraj wbiegłeś do mojego domu jak poparzony? Wyglądało to, jakby ktoś się gonił.— Chłopak zamilczał.

— Po prostu..od małego boję się ciemności, więc dlatego tak zareagowałem.— Przytaknęłam głową.

— Mam tylko nadzieję, że to nie jest aż taka poważna sprawa, że wpakujesz w to też mnie.— Spojrzałam na chłopaka, który było widać że miał już dość moich pytań. Trudno się mówi, ja wolę mieć pewność, że niczego ze sobą tu nie przygarnie.

— Możesz być spokojna, nic ci nie będzie. Bym zapomniał, jestem Jimin.— Podał dłoń w moją stronę.

— SooRim.— Odpowiedziałam i zaczęłam jeść śniadanie. Chłopak trochę się speszył i zabrał rękę.

• • •

Siedziałam właśnie w salonie i przeglądałam swoje wywołane zdjęcia z ostatniego tygodnia. Jestem bardzo dumna ze swoich postępów, bo jeszcze rok temu średnio mi to szło. Moją czynność przerwały kroki dochodzące z góry. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam schodzącego ze schodów Jimina. Po chwili chłopak usiadł obok mnie, a ja odłożyłam zdjęcia na stolik.

— To ty narobiłaś tyle zdjęć?— Zapytał i wziął jedno z nich do rąk.

Zdjęcie przedstawiało młodą, ciemnowłosą Koreankę siedzącą na kwiecistej łące. Kobieta miała na sobie długą i białą sukienkę, a na głowie widniał wianek z polnych kwiatów. To było moje jedno z pierwszych zdjęć wykonane na ślubie. Po przeglądaniu się fotografii, chłopak jak poparzony odstawił zdjęcie z powrotem.

— Przepraszam, miałem niczego nie dotykać, jednak moja ciekawość przeważa.— Zaśmiał się nerwowo i zaczął masować się po karku.

— Nic się nie stało, to tylko zdjęcie i tak wziąłeś je w mojej obecności. Z jednej strony trochę głupio mi to mówić, ale z drugiej wolę być spokojniejsza.— Wyjęłam z kieszeni jeansów kartkę i podałam chłopakowi.
— To są takie małe zasady, których musisz się stosować. Nie znam cię dobrze, więc musisz mnie zrozumieć.— Jimin przytaknął i rozłożył złożoną kartkę. Uważnie zaczął czytać wymienione przeze mnie punkty. Nagle jego oczy zatrzymały się w miejscu i zrobił dziwną minę.

— Mam..pokazać ci wszystkie moje rzeczy, które tu ze sobą zabrałem? SooRin, przecież to są dość prywatne rzeczy.— Zmarszczył czoło i zaczął marudzić.

— Co powiedziałam wcześniej?— Zapytałam i podniosłam brwi.

— Że wolisz być spokojniejsza.— Powiedział i przerzucił wzrok na kartkę.

— No właśnie, dlatego stąd taka decyzja. To jak, byłbyś taki łaskawy i pozwolił zobaczyć co masz w swoim plecaku?— Zapytałam, a on westchnął i wstał z kanapy.

— Tak.— Powiedział cicho, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko.

Udałam się z chłopakiem do pokoju, który chwilowo mu udostępniłam na jego pobyt. Wziął do ręki swój plecak i obrócił się wokół swojej osi, jakby czegoś szukał. Dopiero po tym podszedł bliżej mnie i przekazał rzecz. Razem z plecakiem usiadłam na łóżku i odpięłam największy zamek. Jimin postanowił sobie postać, ale widziałam jak zaczął bawić się swoimi palcami. Czyżby się czymś denerwował? Od razu z otwartego plecaka poczułam zapach mocnych perfum i świeżego prania. Jak się okazało, tam znajdowała się odzież typu spodnie, koszulki, bluzy, skarpetki, bokserki i ręcznik. Chłopak nie wygląda na takiego, który ma mało kasy. Zastanawia mnie jednak nadal to, dlaczego w takim razie nie poszedł do hotelu.

— Widzisz? Mówiłem, że niczego złego tu nie ma.— Powiedział pewny siebie.

— Jakbyś zauważył, przede mną do otwarcia są jeszcze dwa zamki.— Prychnęłam ze śmiechu.

Czas przyszedł na środkową kieszonkę. W niej także niczego złego tam nie znalazłam. Były tam słuchawki, tablet i laptop, który nie wiem jakim cudem tam się zmieścił. Teraz została tylko ostatnia i zarazem najmniejsza. Miałam wrażenie, że była najbardziej wypchana przez co bałam się jej otwierać, jednak zrobiłam to. Tam, znajdowały się już bardziej osobiste rzeczy. Na pierwszy ogień był skórzany portfel, szczoteczka i pasta do zębów. Grzebiąc dalej zobaczyłam tam też jakieś kosmetyki do włosów oraz twarzy. Już miałam zamykać zamek, kiedy zauważyłam na dnie opakowanie prezerwatyw. Na ten widok lekko się zawstydziłam, co nie uszło uwadze Jimina, który chyba wiedział o co chodzi przez co zrobił się czerwony. Zamknęłam szybko kieszonkę i wstałam energicznie z łóżka.

— N-no to widzę, że mówiłeś prawdę.— Zaśmiałam się nerwowo.
— Napewno niczego nie wyciągałeś z tego plecaka, co mogło przykuć moją uwagę?— Dodałam.

— Nie, niczego nie wyciągałem.— Zrobił ręce w stylu obrony.

— To dobrze. Okej, ja będę już szła na dół, zapoznaj się z dalszymi punktami i podpisz się, że zgadzasz się ze wszystkim.— Powiedziałam. Przytaknął i wyjął kartkę, którą włożył do kieszeni swojej bluzy. Po tym wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi. Głośno odetchnęłam i poszłam na dół.

𝗝𝘂𝘀𝘁 𝗧𝗵𝗶𝘀 𝗢𝗻𝗲 𝗧𝗶𝗺𝗲| 𝗣𝗮𝗿𝗸 𝗝𝗶𝗺𝗶𝗻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz