Rozdział 7

14 1 0
                                    

Minęło kilka kolejnych słonecznych dni, odkąd Śnieżna Łapa i Paprociowe Serce zaczęły trenować.

Biała kotka rozciągnęła się i wstała z posłania w legowisku medyczki.

Świtało;

Śnieżna Łapa podeszła do skalnych półek i miałknęła nie rozbudzonym głosem.
- Skończył nam się Wrotycz i krwawnik, i jeszcze pajęczyny.

- Dzisiaj miałam zamiar pójść z tobą uzupełniać zapasy ziół. - mruknęła ochryple Paprociowe Serce.

Złocista medyczka dźwignęła się na łapy i podniosła z posłania.

Starsza kotka już miała podchodzić do Śnieżnej Łapy i rozpatrywać kolejnych ziół które ubyły ze skalnych półek, gdy do legowiska medyczki wszedł
Morwowe Futro prowadzący bardzo osłabionego Błękitmego Liścia.

Śnieżna Łapa podbiegła do Ciemnego kocura i pomogła położyc na posłaniu Błękitnego Liścia.

Mrowowe Futro spojrzał wreszcie na Złocistą kotkę i miauknął.

- Nie wiem, co się stało ale wojownicy zastali go w takim stanie już w swoim legowisku.

Śnieżna Łapa czuła bijący zapach podnoszącej się gorączki i choroby od leżącego wojownika.

- Zrobimy co się tylko da. - Paprociowe Futro odpowiedziała szybko i podeszła do chorego.

Oby to tylko było przeziębienie pomyślała Paprociowe Serce.

Śnieżna Łapa skupiła się co jest potrzebne na taką gorączkę.

- Żeby leczyć zielony kaszel potrzebna jest kocimiętka... - mruknęła pod nosem.

- Ale nie wiemy czy to zielony kaszel. - jęknęła Śnieżna Łapa.

- Spróbujemy podać mu Lawendę.
Śnieżna Łapo podaj kilka gałązek z zasuszonymi kwiatami z półki.

Biała kotka podbiegła i wzięła odpowiednią roślinę.

- Błękitny Liść musi ją wdychać? - spytała.

- Dokładnie. - mruknęła medyczka.

Błękitny liść zakaszlał i powiedział bardzo ochypłym głosem.
- Bardzo boli mnie też gardło... czy... czy to zielony kaszel?

- Oby nie, Błękitny Liściu. Podamy ci miód na złagodzenie bólu gardła. - Medyczka spokojnie zwróciła się do pacjenta i podeszła do półeczki.

W mocno powiązanym z liści gniazdku chybotała się złota lepka maź.

Paprociowe Serce nalała jej trochę na gęstą kupkę mchu i podała szaremu kocurowi.

Pacjent wylizał miód i zasnął.
Oddech miał płytki i dosyć nie równy.

- Dzisiaj musimy zostać w legowisku Śnieżna Łapo. Trzeba mieć go na oku, bo chyba nie chcesz by cały klan i on zachorował na zielony kaszel.

- Oczywiście. Rozumiem... - mruknęła uczennica, mniej podekscytowana.



 𝑊𝑂𝐽𝑂𝑊𝑁𝐼𝐶𝑌 - Serce Śnieżnej Skóry - 𝑆𝑢𝑝𝑒𝑟𝑒𝑑𝑦𝑐𝑗𝑎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz