Doknes po wypisaniu do konkubiny Sheo nie wiedział jak bardzo ma przesrane. Diler widząc co wypisuje jego niedoszła ofiara gwałtu, omal nie ugotował swojego mózgu. -Jeszcze jak!- Krzyknął Papaj widząc jak coraz mocniej wykrwawia się Magik. Na pomoc jednak raper nie mógł oczekiwać, obserwatorzy jedynie wykonywali swoją funkcje patrzenia. Sheo z nudów podszedł do zmarłego i nasrał mu centralnie na tył głowy. -Sheo!- Krzyknął Doknes od razu podbiegając do członka teamu x. Smród zaczął roznosić się po okolicy, a że sraka, którą zrobił Sheo była rzadka, ciężko byłoby zamaskować zapach oraz wygląd tego gówna. -No pięknie! Zobacz co narobiłeś zasrańcu!- Krzyknął Diler zbliżając się do Doknesa, jednak ten przypominając sobie traumatyczne przeżycie z tym gwałcicielem, zmył się z pola widzenia każdej tutaj zgromadzonej osoby. -Przez twoje wielkie gówno mój mały chłopczyk nie został wyruchany w jego piękne, jędrne, soczyste dupsko...- Omal nie doszedł mówiąc to Diler. Po wielkim wkurwie Klaudii {dziewczynie gimpera, bo tak się nazywa(nie kurwa pani doktor xD)} dziewczyna nieźle się zmęczyła, a dokładnie to kończył jej się cukier. Prócz wielkiej sraki na zmarłym Magiku, nie było nic do zjedzenia, xsheya nie miała wyjścia. Aby utrzymać swoją męską formę oraz 100 kilo testosteronu w sobie, musiała wylizać gówno Sheo, który patykiem zsuwał swój kał z głowy rapera. Dziewczyna przeczołgała się do swojego przyszłego źródła energii, która uniesie ją na nogi, a swoimi ostatnimi siłami zaczęła lizać wydalony pokarm. -Japierdole, kolejna osoba co je jakieś dziwactwo.- Odwrócił wzrok Diler. Sheo popatrzył się na wejście do bloku, stał tam goły Najman wraz z także gołym MrKrychą, leżącym na jego ramieniu. Z odbytu Krychy wypadały zakrwawione mandarynki. Ciało Krychy nie było w idealnym stanie, a już przede wszystkim dolna część. Na pośladkach miał wyraźnie odbitą dłoń potężnego Marcina, a piersi które urosły ofierze zwisały tak nisko, że można było nimi zarzucać na kilometry. Najman rzucił gołym Krychą przed siebie, a sam ruszył do innych. - Coś ty mu zrobił?!- Krzyknął zdziwiony Diler, który wraz z Papajem i Sheo siedzieli już na ławce. - Czyste przyjemne interesy, mój kochaneczek zaoferował mi niezłą propozycję. - Uśmiechnął się łapiąc za swojego penisa na którym były włosy Gimpera. Towarzysze spojrzeli tylko na ten widok i znowu omal nie wyrzygali swojego przewodu pokarmowego. -O! A cóż to za niesamowita niewiasta?- Spojrzał się Marcin na jedzącą gówno Sheo Klaudię. Ta odwróciła się w stronę mówcy. Widząc jego słabą sylwetkę zignorowała go i dalej konsumowała srake. Wkurzony Najman podszedł do niej i pociągnął za jej włosy, ta niestety musiała odwrócić swój wzrok w jego stronę, ale wzrok miała na wysokości jego penisa. -A teraz ladacznico, ssij mego chuja potęgi! - Krzyknął podniecony. Xsheya po zjedzeniu małej ilości gówna, była dalej głodna. Idealną propozycją do utrzymania swojej postury i testosteronu było zjedzenie tego wielkiego kutasa. Złapała członka, wzięła całą jego wielkość do buzi i jednym ruchem odgryzła męskość Marcina. Ten jęknął z bólu i upadł, uderzając czołem w krawężnik. Nie trzeba było czekać 4 minut tak jak uczono nas na EDB (czyt. Edukacja Dla Bezpieczeństwa) aby mózg nie otrzymał tlenu. Marcinowi mózg wypadł, a w sumie to wypadły dwie połówkk mózgu, bo przy takim zajebaniu w krawężnik nie tylko mózg się mógł złamać. Złamała się także psychika Dilera. Chłopak patrzył na całe widowisko razem z Papieżem i miał już dość tych wydarzeń. - Czuję potrzebę powtórzenia Magika...- Powiedział i pochylił głowę do przodu. Nagle z nad nieba można było usłyszeć głośny świst. A z tego nieba spadł nikt inny jak White2115. Spadły także głośniki i cały sprzęt do koncertowania i rozpoczął się wielki festiwal rapu Polskiego. Z głośników leciał podkład „Californii", a sam White śpiewał karaoke z Papieżem. Klaudia została przygnieciona głośnikiem, a wszyscy inni skryli się w wejść do klatki schodowej bloku. Doknes oraz Sheyo stwierdzili, że nie ma co patrzeć na tą szopką jako osoby trzeźwe. Nie wiadomo skąd wyłożyli na desce do krojenia kilo koksu i podzielili go na sześćdziesiąt dziewięć równych białych kresek. Jeden za drugim wciągał używkę po chwili nie czując lejącej się krwi z nosa. A ich krwotoki były tak krwawe, że wykrwawili się na miejscu. Kolejne trupy leżały przed wielką sceną gdzie odbywało się karaoke. Dillerowi przysnęło się, jednak szybko się obudził po czym dostał w kark od Papieża jego wielką pałą, która mu właśnie stanęła przez śpiewanie młodej Leokadii razem z White'em.
Nagle z dupy strony wstał Magik. - Dzień dobry, ugułem. - Przywitał się Major, który wyszedł zza sceny. Za nim stał Multigameplay w wieku 13 lat, trzymając w rękach kosz z kiełbasą krakowską. Nagle wyszedł Krzysztof Kononowicz, który zaczął kłócić się z Majorem. Ich kłótnia przeszła do maratonu w biegach, oczywiście nie trwał on jakieś 2/4 kilometry, tylko od jednego końca Polski do Karkonoszy. Cała ekipa zebrała się na podróż za prezydencką parą, która walczyła o swój dopływ powietrza do płuc. Do walizek zapakowali martwe ciała pozostałych osób. Mieli oni z nimi zrobić wielki trójkąt bermudzki, bo jak Sentino może sobie śpiewać o trzech osobach jako trójkąt bermudzki, to czemu nie? No, i tak właśnie znaleźli się oni w domu letniskowym w Karkonoszach, gdzie takie domki prowadziła wiecznie wkurzona Domka, bo jebany meteorolog się pomylił i napadła 80 centymetrów tego jebanego kurestwa, teraz to nawet do lata nie zniknie. Kiedy tak White i Magik układali ciała w kształt trójkąta bermudzkiego, pojawił się Newton, który zaczął gadać po niemiecku, że dzieci w wieku 4 lat nie potrafią wyliczyć prawa Passcala. Papież się wkurwił, bo żył on w czasach gdzie nie każdy mógł chodzić do szkoły, więc swoją wielką pałą zmniejszył Newtona i go wsadził do swojego krucyfiksu na brzuchu. Zjarany Diler, który wstał po dostaniu pałą w kartk, zaczął dławić się powietrzem. Jego twarz zrobiła się tak fioletowa, że ten kolor przemieścił się na całe ciało. Po chwili upadł i wstał jako William Afton. Doknes zabrał obolałego i z jakiegoś powodu fioletowego dilera do mieszkania i położył go na łóżku zostawiając te kurwisko same sobie. Spoglądając na mieszkanie zaczął oceniać syf jaki pozostawili po sobie jego znajomi.
- Nie będę tego sam ogarniał, nie po to oddałem swoją dusze bogowi algorytmu by się przepracowywać! - mówiąc to wyciągnął telefon i zaczął pisać do suczki emwuczki by przylazł i to ogarnął. Po pół godzinie zobaczył w drzwiach MWKe. Kazał mu się rozebrać, a gdy to zrobił wyjął swój bicz i zaczął go biczować
- TO JA CIĘ WYBIŁEM, MASZ MNIE SŁUCHAĆ I POSPRZĄTAĆ TEN SYF!!! - Doknes biczował zapłakanego MWKe aż ten wylizał całą podłogę w łazience. Zmęczony emwóczka pod koniec zaczął wymiotować włosami, spermą i krwią. Zniesmaczony Doknes zawołał ladacznice Gimpera, a gdy ta zobaczyła zarzyganego MWKe zaczeła z niego zlizywać wymiociny.
- Doknesssss~~ - wszyscy nagle usłyszeli niski i istnie pedofilski ton głosu Dilera. Diler przytulił Doknesa od tyłu i zaczął go muskać delikatnie po szyi.
- Kocham gdy jesteś taką wredną sadystyczną suczą - mruknął mu do ucha delikatnie podgryzając je. Doknes obrócił się w stronę obmacywacza i zdzielił go w twarz na to Diler jedynie podniecony mruknął. Zabrał ze sobą Doknesa do sypialni zamykając przerażonego MWKE z głodną Klaudią.
- Bij mnie więcej! - Mówiąc to ukląkł przed blondynem z wydknietym językiem przypominając psa. Wyjął penisa Doknesa ze spodni i zaczął go lizać jakby było to coś najpyszniejszego na świecie. Doknes złapał Dilera za włosy i mocno nim szarpnął by zacząć go obficie całować
- Zerżne cię jakby jutra nie było. - Mówiąc to zepchnął Diera na łóżko zrywając z niego ubrania. Pocałował go w pępek i zaczął sunąć niżej, łaskocząc Dilera włosami po brzuchu, aż zatrzymał się między udami. Złapał jego penisa ciepłymi rękoma, muskając go językiem. Delikatne lizał ciepłym językiem wzdłuż prącia doprowadzały Dilera na krawędź szaleństwa. Podrygiwał niespokojnie, a z gardła wyrywały mu się zachrypnięte błagania. Napięcie rozprzestrzeniło się po całym jego ciele, naprężając je tak bardzo, że miał wrażenie, iż zaraz dojdzie pod presją jego pieszczot. I właśnie wtedy wywołał w nim orgazm najłagodniejszym muśnięciem samego czubka języka. Z ust Dilera wydostał się okrzyk ulgi, rozpływającej się pulsująco po całym jego wijącym się w ekstazie ciele.Pisały: Amadonka i Denko
Standardowo nikt przy tym nie ucierpiał (oprócz Studentki)"miedzi mi daj! ja ci mówięęę - miedzi mi daj!"
CZYTASZ
Zaczęło się od kapelusza
HumorTą książkę napisało 6 zacnych osób. Zapraszamy! PS: Jeśli jesteś osobą wrażliwą, polecam tego nie czytać.