Po gorącym seksie z Dilerem (XD) Doknes postanowiłam zrobić sobie z rana herbatę (#JebaćKawe). Gdy rozkoszował się smakiem napoju nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- Kto tam? Ostrzegam jestem uzbrojony. - Rzekł Doknes dobrze wiedząc, że nikt z jego znajomych nie byłby na tyle psychiczny by przyjść do kogoś o szóstej rano.
- To ja Paweł... Doknes pomóż mi. - za drzwiami było słychać rozdygotany głos Lakarnuma.
- Co się stało? - Zapytał Doknes wpuszczając straumatyzowanego Lakarnuma.
- DOKNES, NIE MAMY CZASU! POMÓŻ MI! - Lakarnum rzucił się na kolana i zaczął przytulać nogi zmartwionego Doknesa.
- Ej, co tu się tu dzieje? - Zapytał Sheo, który ni z gruchy ni z pietruchy wyszedł z sypialni Dilera.
- Co jest kurwa? - Doknes wręcz wywiercał wzrokiem niczym nie skrępowanego Sheo. Odrzucił rozhisteryzowanego Lakarnuma i przygwoździł Sheo do ściany łapiąc go za kołnierz.
- To nie tak jak myślisz! Odkąd team x się skończył nie mam gdzie mieszkać, więc spałem pod waszym łóżkiem! - Wytłumaczył się Sheo także padając zapłakany na kolana zdając sobie sprawę jak bardzo się stoczył. Doknes po raz kolejny poczuł podobne zakłopotanie jak gdy jego kochanek okazał się Gimperem, a razem że tym wspomnieniem przypomniało mu się jak Mr.Krycha pożerał Giperowski przeszczep włosów. Od razu zrobiło mu się nie dobrze, podbiegł do umywalki w kuchni i puścił na wolność zawartość swojego żołądka.W tym samym czasie gdy Doknes rozkminiał nad wyglądem swoich wymiocin Diler wstał pełny szczęścia rozsuwając zasłony wpuszczając tym sposobem światło do pokoju. Promienie słońca przyjemnie rozgrzewały jego skórę, aż tu nagle światło zasłonił ogromny statek kosmiczny.
- DOKNES!!! - Krzyknął przerażony Diler wbiejąc nagi z sypialni. Obraz jaki zobaczył był tak samo niespodziewany jak statek kosmiczny nad ich blokiem.
- Skarbie, co się dzieje? - Diler delikatnie chwycił bladą twarz swojego zarzyganica i pocałował go w czółko po czym przytulił go do swojej klatki piersiowej.
Tą czułą scenę niestety przerwał ogromny huk, a za nim trzęsienie ziemi.
- ON JUŻ TU JEST! - Wrzasnął Lakarnum chowając się pod stołem.
- KTO?! - Zapytali wszyscy w pomieszczeniu. Nagle drzwi mieszkania zostały wyważone, a za nimi stał rozczochrany mężczyzna o lśniących zielonych łuskach. Gdy dym opadł postać stała się na tyle wyraźna by wszyscy mogli ją rozpoznać.
- A więc? - Zapytał niepewnie Sheo podchodząc do postaci.
- NIE. JESTEM. JUŻ. "A WIĘC". - Wydarł się gad wyrzucając byłego członka teamu x przez okno (Przypominam iż Diler mieszkał na 6 piętrze - radzę zapamiętać będzie na maturze)
- Dawno wyzbyłem się tego imienia, ale wy małpy nadal nie potraficie tego zrozumieć! - Wypowiadając to zdanie słychać było w głosie reptyliana, więcej żalu niż gniewu.
- DOMINIK! Czego chcesz i czemu niszczysz mi mieszkanie? - Zapytał Doknes totalnie ignorując fakt iż Sheo pewno teraz jest razem z magikiem.
- eh... Sprawa jest ciężka, jak mogliście zobaczyć moja rodzina przyleciała na zjazd rodzinny i chciałem im przedstawić mojego kochanka Pawełka, ale niestety biedaczek się wystraszył i uciekł - Rzekła jaszczurka dramatycznie wzdychając.
- N-n-nie prawda Dominik! - Lakarnum wyszedł w końcu z pod stołu i spojrzał w gadzie oczu reptilinina.
- T-t-ty zrobiłeś mi... - Rosa poczuł nagle gule w gardle.
- Co zrobiłem Małpko? - Dominik podszedł bliżej do Pawła na co ten wywrócił się o własne nogi i zaczął czołgać się ku drzwi nie przestając patrzeć Dominikowi w oczy.
- Ty... Ty... Ty... - Lakarnum z przerażenia już absolutnie nie potrafił nic powiedzieć.
- Hej, hej, hej, hej, hej! Już wystarczy. - Diler wszedł pomiędzy ich dwójkę, a Doknes kucnął koło Pawła i objął go ramionami na znak wsparcia (Małpy razem silne).
- Gadaj Flondro co mu zrobiłeś! - Krzyknął Doknes.
- Bliżej mi do gada niż ryby, małpiszonie! - Mówiąc to poprawił swój krawat i zaczesał pazurami włosy.
- Prawdą jest to iż moja rodzina przyleciała do Pawła, ale... Nie koniecznie do jego osoby, a tego co w sobie nosi - Paweł na te słowa przytulił się mocniej do Doknesa i zaczął cicho szlochać.
- Ja jako rasa lepiej przystosowana potrafię zapłodniać istoty nie przystosowane do rodzenia... na przykład mężczyzn... -
Mówiąc to przybliżył się do Dilera ciągle spoglądając na przerażonego Lakarnuma.
- Noo... I niestety wpadka. - Powiedział wzruszając ramionami.
- Jak to kurwa wpadka?! - Krzyknął Diler dławiąc się śliną.
- To nas obu poniosły emocje! Wydatni chłopcy wbili 100k subów i byliśmy tacy szczęśliwi, że zapomnieliśmy się zabezpieczyć... - Dominik podszedł do Doknesa i wciągnął z jego objęć Lakarnuma, który od razy gdy gad go dotknął zaczął się szarpać.
- Już dobrze małpeczko... - Rzekła jaszczurka całując chłopaka w usta powodując u niego natychmiastowe omdlenie. Wziął go na ręce po czym zarzucił go na bark niczym Shrek swoją Fione.
- Co zamierzasz mu zrobić? - Zapytał Zboknes.
- W Polsce aborcja jest nielegalna, więc pojedziemy w moje rodzime strony. - Odpowiedział kierując się w stronę miejsca gdzie kiedyś były drzwi.
- Chcesz go zabrać na Marsa? - Zapytał wychodzący z okna zakrwawiony Sheo.
- Co? Nie! Do Niemczech. W końcu jestem Niemieckim agentem. - Rzekł z dumą.
- A czy ty przypadkiem nie byłeś z Holandii? - Zdziwił się Diler.
- Długa historia. Zresztą czy to nie tak, że Holandia jako Holandia jakby nie istnieje? Nederlandy? Niderlandy? Chuj, nie ważne. - Jaszczur spojrzał na zegarek, który pojawił się na jego ręce jakby znikąd - Oho, już późno. Auf Wiedersehen, małpiatki! - Zawołał, po czym pobiegł z Lakarnumem w swych objęciach w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Jeszcze raz. Skąd on kurwa w końcu jest? - Sheo wyglądał na tak skonfundowanego, jakim tylko da się być.✨Ciąg dalszy nastąpi ✨
CZYTASZ
Zaczęło się od kapelusza
HumorTą książkę napisało 6 zacnych osób. Zapraszamy! PS: Jeśli jesteś osobą wrażliwą, polecam tego nie czytać.