Blask pełni księżyca przemienił się w jasne promyki słońca, które padały wprost na twarze śpiącej pary. Niebieskie oczy drażnione światłem otworzyły się leniwie, a ich uwagę przykuł trzymany w rękach chłopak. Ten widok sprawił, że starszy uśmiechnął się delikatnie i przytulił go do siebie mocniej. Leżał tak spokojnie do czasu aż jego brzuch nie zaczął dopominać się pokarmu. Wstał powoli, przeciągnął się i poszedł do kuchni, gdzie zaczął przyrządzać naleśniki najciszej jak mógł, by nie obudzić reszty śpiącej w salonie obok. Z racji tego, że wszyscy zasnęli o późnej godzinie, nikt oprócz „porannego ptaszka" jeszcze się nie obudził. „Poranny ptaszek" słynął również z bycia łakomczuchem, mimo tego, że wyglądał jakby się odchudzał. Przygotował sobie zdecydowanie większą porcję cienkich ciast niż zjadłaby przeciętna osoba i nie omieszkał polać jej syropem klonowym, który uwielbiał. Zjadł swoje śniadanie znacznie szybciej niż je zrobił, gdy odkładał talerz do zmywarki usłyszał, że ktoś wchodzi do mieszkania. Była to jego mama, która zerknęła na kanapę i zaśmiała się cicho na widok trzech śpiochów.
Langa: Hej mamo. - szepnął.
Nanako: Cześć skarbie! Nie śpisz już? - również szeptała.
Langa: Nie, nie śpię.
Nanako: To dobrze się wczoraj bawiliście?
Langa: Tak. - odpowiedział krótko, myśląc o tym co się stało wczoraj, a w sumie nawet dzisiaj jeśli weźmie się pod uwagę godzinę, o której zmienia się data. Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, więc chyba mógł powiedzieć, że wieczór był udany.
Nanako: Przyniosłam ci cukierki, koleżanki powiedziały, że skoro mam syna to muszę je wziąć. Chyba powinnam dodać, ile masz lat! - położyła na stole worek słodyczy.
Langa: Nic się nie stało, na pewno się nie zmarnują. - popatrzył uśmiechnięty na prawie zapełnioną reklamówkę.
Nanako: Hahahahah! Nie wątpię! - poczochrala mu włosy i poszła do swojego pokoju.
Chłopak wiedział, że powinien się podzielić, ale nie mógł się oprzeć leżącym swobodnie słodkością, poza tym nie wiedział ile musiałby czekać na wstanie znajomych. Powoli zjadał jeden po drugim opróżniając zawartość torby, aż w końcu gdy sięgnął ręką po następnego ku zdziwieniu żadnego nie namacał, więc popatrzył na pusty worek. Trochę było mu głupio, że zjadł wszystko sam, ale cóż poradzić, w dodatku nikt nie musiał o tym wiedzieć. Wyrzucił siatkę do kosza. Następnie przepił słodki posmak wodą.
Reki: Kiedy wstałeś? - usłyszał zaspany głos.
Langa: Już jakiś czas temu.
Reki: Aha. - mruknął ospale pod nosem.
Langa: Wstajesz czy usypiasz z powrotem? - zaśmiał się.
Reki zastanowił się chwilę po czym otworzył szerzej oczy i usiadł - Wstaję, ale widzę, że ty też jesteś jeszcze w piżamie.
Langa: Przynajmniej ja już jestem po śniadaniu.
Reki: Dobra, chodź się przebrać.
Udali się do pokoju niebieskowłosego i ubrali ciuchy wyciągnięte z szafy. Oczywiście rudy miał sporo swoich ubrań u Langi, ale i tak założył coś z jego garderoby. Kiedy wrócili do większego pomieszczenia zastali już rozmawiających przyjaciół.
Reki: To jak się spało? - uśmiechnął się złośliwie do siostry.
Koyomi: Miya jest strasznie kościsty.
Miya: Nie, żebyś była lepsza. Widzę, że humorek dopisuje. Już nie jesteś obrażony?
Reki: Nie i nie byłem. - oburzył się.
CZYTASZ
Pohalloweenowe smutki tęskniącego
FanfictionJest to one shot, konkretnie omake (dodatek) do „Renga: Snow flakes in Okinawa and another Infinity adventures", dzieje się on również po dodatku "halloween zwięczenie koszmarów". Oczywiście nie musi nikt czytać ff jeśli mu to nie odpowiada, chyba j...