Luiza
Obudziły mnie ostre promienie słońca. Wiedząc, że już i tak nie zasnę wstałam z twardej podłogi. Przeciągnęłam się, a po upewnieniu, iż jestem sama w pokoju uśmiechnęłam się do siebie i zadowolona udałam się w kierunku łazienki, aby tam przygotować się do dzisiejszego dnia. Będąc pod prysznicem uświadomiłam sobie, iż Matt nie ma pojęcia, że znowu jestem w mieście. Musiałam dać mu o tym znać i koniecznie się z nim spotkać.-Halo- powiedział sucho mężczyzna po drugiej stronie słuchawki.
-To ja, Luiza.
-Luiza, skarbie!- wykrzyknął uradowany. Uśmiechnęłam się na taki wybuch entuzjazmu.- Dlaczego dzwonisz? Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy?- Usłyszałam niepokój po drugiej stronie.
-Wszystko ok. Tylko z powrotem jestem w mieście. Ned mnie znalazł.
-Co za skurwiel- wypluł te słowa z niemałą niechęcią.
-Nie przeczę. Może się spotkamy, pójdziemy na siłownie, a potem na obiad? Co Ty na to?- Zapytałam zakręcając włosy na palec.
-Pewnie. O której możesz być na miejscu?
-Za jakieś czterdzieści minut.
-Ok, to do zobaczenia.
-Cześć- wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Po czym poszłam spakować swoją torbę na siłkę. Po chwili już byłam na korytarzu kierując się w stronę kuchni. Tam zjadłam na szybko płatki z jogurtem i już byłam gotowa do drogi. Przy drzwiach wejściowych zatrzymał mnie jeden z ochroniarzy, którzy stali na warcie. Co samo w sobie było dziwne, gdyż poprzednio ich tu nie było.
-Gdzie się Pani wybiera?
-Nie twój pieprzony interes-burknęłam niegrzecznie. Nie zamierzałam się nikomu tłumaczyć.
-Przykro mi, ale dostałem zakaz wypuszczania Pani z mieszkania.
-Chyba sobie jaja ze mnie robisz.
-Nie- powiedział z chłodnym wyrazem twarzy.
Mój przyszły mąż sobie ze mnie kpił. Przecież nie myślał, że będę potulnie siedzieć w domu. Musiałam do niego zadzwonić.
-Co Ty odpierdalasz?!- zapytałam, wkurzona jak tylko odebrał.
-Nie wiem o co Ci chodzi- odpowiedział wyraźnie zadowolony.
-Dobrze wiesz. Ze mną się tak nie pogrywa. Nie jestem twoim pierdolonym zakładnikiem.
-Dbam tylko o twoje bezpieczeństwo- mówił nadal spokojnym głosem.
-Sama umiem o siebie zadbać i dobrze o tym wiesz. Radzę Ci odwołać swojego "ochroniarza" albo przez jakiś czas nie będzie zbytnio przydatny- wysyczałam wściekle.
-Daj mi go do telefonu- mruknął po chwili namysłu. Wróciłam do mężczyzny stojącego pod drzwiami.
-Twój szef do ciebie- podałam mu telefon. Ned musiał ich trzymać bardzo krótko, bo widać było z jakim przerażeniem mężczyzna odebrał ode mnie urządzenie.
-Tak... tak...oczywiście- mówił pokornie do słuchawki. Po chwili oddał mi telefon i bez słowa wyszedł z mieszkania.
-No, a dziś idę z nim na randkę- zakończyłam swoją opowieść Matt'owi popijając swoją kawę w naszej ulubionej kawiarni.
-Jaja sobie ze mnie robisz-mój przyjaciel był w wyraźnym szoku.
-Niestety nie. Mamy się ponoć lepiej poznać- wzniosłam oczy do nieba.
-Tego się po nim nie spodziewałem. Szybciej bym powiedział, że po twojej ucieczce zamknie Cię na cztery spusty i nie wypuści aż do ślubu.
CZYTASZ
Złączeni umową
RomantikOn- brutalny szef mafii. Ona- zimna zabójczyni. Czy może połączyć ich coś więcej niż tylko nienawiść?