Rozdział II

4 2 2
                                    

4 lata później...

Pierwszy dzień 4 roku nauki w Hogwarcie.
Właśnie wstałam i zamierzałam pójść na lekcje, bo przecież nie wypada opuścić zajęć pierwszego dnia.
Przez te kilka lat zdążyłam przekonać się, że Hogwart to na prawdę wspaniałe miejsce. Poznałam wielu przyjaciół, których tak na prawdę nigdy nie miałam. Byłam przez nich wspierana w trudniejszych chwilach, a ja pomagałam im. Najlepszy kontakt miałam oczywiście z Hermioną, Harrym i Ronem, czyli tak zwanym "Golden trio".
Gdy pierwszy raz rozmawiałam z Hermioną sprawiała wrażenie trochę zarozumiałej, jednak po jej bliższym poznaniu okazało się, że jest bardzo sympatyczna i pomocna. Była pierwszą osobą w moim życiu, której mogłam powiedzieć wszystko.

Gram w drużynie quidditcha na pozycji szukającego. Swój talent do tego sportu, tak jak Harry odkryłam na 1 roku. Często z Harrym rywalizowaliśmy, tym bardziej, że gramy na tej samej pozycji.

Gra na pianinie i gra w quidditcha, to  dwie z niewielu rzeczy, które pomagają mi się odstresować. Tym bardziej, że często dostaję ataków paniki... Latając na miotle, gdy wiatr rozwiewa moje włosy, czuję że żyję. Tak samo podczas gry na pianinie. Jest to wspaniały instrument. Gram na nim odkąd skończyłam 6 lat. Gdy chciałam w Hogwarcie pograć, szłam do pokoju życzeń. To pomieszczenie jest niesamowicie przydatne. Pojawia się zawsze kiedy chcę, a w środku jest to, czego w danym momencie potrzebuję.
Jeśli chodzi o osoby z mojego domu, to mam jedną przyjaciółkę, Carolinę, która jest jednocześnie moją współlokatorką. Mamy jeszcze jedną współlokatorkę. Pansy... Nie darzymy ją za dużą sympatią, głównie dlatego, że była wredna i przyjaźniła się z Draco. No właśnie, Draco... Nie wiem czy można to tak nazwać, ale jest trochę moim wrogiem. Dogryzamy sobie na każdym kroku. Tak na prawdę czy ktokolwiek w Hogwarcie, oprócz jego grupki głąbów, go lubi? Jest strasznie egoistyczny, czego nienawidzę w ludziach. Rywalizujemy na każdym kroku. Czy to w quidditcha, czy o oceny. Przeze mnie Malfoy jest rezerwowym. Poprostu gram lepiej w quidditcha, ale on nie potrafi przyjąć tego do wiadomości.

W tym roku jednak miało nie być meczów, z powodu turnieju trójmagicznego. Niby super pomysł, ale jednak... Zabolała mnie wiadomość, o braku meczów. Coś czuję, że w tym roku częściej będę wybierała się do pokoju życzeń, aby pograć na pianinie.

Ale wracając do pierwszego dnia 4 roku.

Wstałam trochę załamana powrotem do zajęć. Carolina chyba już wstała, bo jej łóżko było puste. Na śniadanie były tosty i jajecznica. Nie przepadałam za jajkami, więc zjadłam tylko tosta, a w tym czasie profesor Mcgonagall rozdawała plany zajęć. Pierwsze było wróżbiarstwo... Nienawidziłam tej starej baby. Następnie OPCM, eliksiry, zielarstwo i starożytne runy.

Wróżbiarstwo minęło bardzo wolno. Prawie zasnęłam, tym samym strącając filiżankę ze stolika. Gdy spadła rozbiła się na setki małych kawałeczków, wywołując nie mały huk w klasie. Osoby które przysypiały zerwały się ze stolików, a ci którym jeszcze udało się zachować przytomność obrócili się w moją stronę. Trochę zmieszana uśmiechnęłam się, po czym wstałam i poszłam po zmiotkę, aby móc to posprzątać.
Czułam na sobie wzrok kilku osób, ale zdążyłam się przyzwyczaić.

Po skończonym wróżbiarstwie szłam z Mioną korytarzem, kiedy usłyszałam głos nikogo innego jak mojego największego wroga od pierwszego roku. Spojrzałam w jego stronę i aż mi się niedobrze zrobiło.

- Ej Carter, nie widziałem, że z ciebie aż taka łamaga- krzyknął do mnie, a jego goryle- Crabbe i Goyle zaśmiali się jak na zawołanie. On też śmiał się, tylko głośno żeby ludzie zwrócili na niego uwagę.  Nie miałam siły się z nim kłócić.

- Dzięki za komplement Malfoy- popatrzyłam na niego i sztucznie się uśmiechnęłam. On znowu zaczął się śmiać, a ja poprostu odeszłam razem z Hermioną.

Chwilę milczałyśmy, ale potem dziewczyna zadała mi pytanie.

- Nie uważasz, że jesteś do niego trochę podobna? - popatrzyłam się na nią jak na debila i zaśmiałam się lekko pod nosem. Przecież to było wręcz niedorzeczne.

- Ty siebie słyszysz? Ja podobna do tego zapatrzonego w siebie autysty? Chyba w snach Miona.

-  W sumie to masz takie same włosy i bardzo podobne oczy... Jeśli chodzi o wygląd, niestety jesteście do siebie podobni i nie wmówisz mi, że jest inaczej...

Potrzebowałam chwili, żeby to przemyśleć. Faktycznie włosy mieliśmy bardzo podobne,  oczy tak samo. Ale to przecież mógł być zwykły zbieg okoliczności. Przecież nie tylko na świecie tak wyglądamy.

Poprosiłam ją, abyśmy zamknęły ten temat, bo nawet nie miałam siły o tym rozmawiać.
Po skończonych zajęciach wróciłam dormitorium i padłam wykończona na łóżko. Zawsze powrót do szkoły po wakacjach jest cholernie trudny. Od razu zasnęłam i wstałam dwie godziny później.
W dormitorium nikogo nie było. Obstawiam, że Carolina była w bibliotece i pisała wypracowanie, które zadał Snape.
Przydało by się je napisał, ale stwierdziłam, że jestem zbyt zmęczona, aby to zrobić.
Była 21. Czy opłacało mi się zrobić cokolwiek innego, niż pójść spać? Definitywnie nie, więc szybko poszłam się przebrać, położyłam się w łóżku i dwie minuty później spałam jak zabita.

___________________________________________

Przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu, jednak niestety ostatnio dość dużo się działo i nie miałam za bardzo czasu. Postaram się od teraz regularnie wstawiać rozdziały.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~find your place/HP Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz