3.

1.2K 82 16
                                    

!Uwaga!
Poniższy tekst zawiera wulgarne słowa

Porucznik minął drzwi prowadzące na
podziemny parking i zaczął wspinać się po metalowych schodach. Minął biuro, w którym zauważył swoich kolegów wyższych rangą. Mówili coś przyciszonymi głosami, a Nelson wymachiwał agresywnie rękami. Widocznie nie podobała mu się ta rozmowa.

Over wszedł do pokoju obok, który służył za social. Wciąż się dziwił, kto był tak inteligentny i dał obok siebie kuchnię i biuro szefa. A ściany na komendzie słynęły z tego, że nie były zbyt grube. Nie ukrywał, że czasem specjalnie tam przesiadywał, gdy był niższy rangą, aby samemu dowiedzieć się ciekawych informacji, jakie przepływają przez biuro. Ale teraz nie miał już takiej potrzeby, mógł tam przebywać, ile chciał.

Wyciągnął z automatu butelkę wody mineralnej i postawił ją na blacie. Sprawnym ruchem otworzył jedną z szafek, w której trzymali podręczne leki, których nie mogło być w apteczce. Wyciągnął z niej dwa podłużne opakowania tabletek musujących. Były to elektrolity, bogate w magnez, potas i sód. Leki, których zabraknąć na tej komendzie nie może. Widział po stanie Knucklesa, że wypił za dużo i z pewnością jutro będzie miał kaca. Odkręcił nakrętkę butelki i wrzucił do środka po jednej z kapsułek, krusząc je lekko.

Czekając, aż suplement się rozpuści, zajrzał do lodówki. Nie było tam nie wiadomo co. Ot co zwykła socjalna lodówka, w której trzymali jedzenie, jak nikomu się nie chciało zamówić czegoś na Glovo czy UberEats. Rozejrzał się chwilę po niej, aż w końcu sięgnął po coś, co wydawało mu się, że szaro włosy zje. Wyciągnął dwie kanapki. Kątem oka przeczytał, że są z kurczakiem i warzywami. On za nimi nie przepadał - zdecydowanie wolał z masłem orzechowym i dżemem - ale od biedy i te by zjadł. Zamknął lodówkę i położył jedzenie na blacie. Chwycił butelkę, zakręcając nakrętkę i przyjrzał się jej. W środku pozostawały jeszcze małe drobinki tabletek, więc Hank niewiele myśląc, potrząsnął butelką, pozbywając się ich. Chwycił po chwili także kanapki i wyszedł z socjalu.

– Hank, chodź tu! – usłyszał głos Capeli mijając biuro szefa.

– Zaraz! – odpowiedział mu – Idę zanieść mu coś do jedzenia.

Dante nic więcej mu nie odpowiedział, ale słyszał w jego głośnie, że atmosfera jest tam napięta. Zszedł po schodach, kierując się do cel. Usłyszał, jak coś uderza lekko o ziemię. Spojrzał w tamtym kierunku. W rogu, na psim posłaniu leżał Piorunek. Spoglądał on lodowymi oczami na swojego właściciela.

Pac, pac - uderzył ponownie ogonem o podłogę.

Hank uśmiechnął się do swojego psiaka. Obaj są zmęczeni po ciężkim dniu w pracy, więc oddelegował swojego małego, psiego partnera do legowiska. On za to jeszcze trochę musi się dziś pomęczyć. Otworzył jedne drzwi, po czym skręcił w lewo, przechodząc obok sali przesłuchań, w której byli jakieś dziesięć minut temu. Po paru sekundach przekroczył drzwi cel. Podszedł do ostatniej.

Erwin siedział na podłodze w rogu celi, za łóżkiem. Był skulony, nogi przyciskając do klatki piersiowej. Wpatrywał się on martwym wzrokiem w podłogę. Nie zwrócił uwagi na pojawienie się policjanta.

Hank odchrząknął. Erwin podniósł głowę i skierował swój wzrok na funkcjonariusza. Minę miał smętną. Over wiedział, że Knuckles jest dobrym aktorem i potrafi mistrzowsko kłamać i manipulować. Ba, wiedzieli to wszyscy policjanci, a nowi kadeci byli wręcz ostrzegani przed jego osobą. Ale teraz było w nim coś, co w jakiś sposób przemawiało do Overa, że na przesłuchaniu był szczery.

Deal || Morwin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz