Rdz. X - Życie to (nie) bajka

35 5 3
                                    


Wierzyliście kiedykolwiek w historie o smokach? O tym, że krążyły kiedyś po świecie, zjadając owce wikingów na którejś z wysp? Że gdzieś na oceanie jest ich kraina, ukryta przed niepożądanym wzrokiem albo że śpią głęboko pod ziemią, nie spodziewając się, że ich planetę zaczęły eksploatować inne istoty? A może wierzyliście w coś innego, wróżki, elfy, krasnoludki...? Nie? Ach, tak. To tylko bajki. Jenna też tak myślała i pewnie wszyscy mieliście rację co do tych istot – poza smokami, oczywiście. One naprawdę, naprawdę są wśród nas.

Dlaczego miałabym zdradzić tak pilnie strzeżoną tajemnicę? Prosta sprawa. I tak nie uwierzycie. Zabieg literacki, pomyślicie, ot co. Sposób na kreowanie świata, w którym Czytelnik uruchomi wyobraźnię i przeżyje chwile, których nie może doświadczyć w prawdziwym życiu. Jednak czy ktoś z Was zastanowił się, dlaczego tak usilnie wmawia się nam, że tych istot nie ma? Dlaczego nie patrzycie na innych ludzi z podejrzeniem, że być może są kimś innym, niż się wydaje? Bo to nie ma sensu?

Smoków w istocie jest zdecydowanie zbyt mało, żebyście mieli okazję spotkać choć jednego... Och, dobrze, już. Skoro się niecierpliwicie, kończę bełkot. Idźmy dalej.

***

– Twoje pierwsze zadanie będzie bardzo proste – rzekła z przesadną pewnością siebie Scarlett, podając Jennie niewielką kartkę z tak zwaną check-list. – Zaprzyjaźnisz się z Thomasem. Jeśli z nimi nie pracujesz, a traktują cię dość wyjątkowo, znaczy to, że do czegoś cię potrzebują. Pozostaje pytanie: do czego? I tego masz się dowiedzieć. Jeśli będą chcieli cię wykorzystać, pozwól im na to. Dowiedz się o co chodzi i natychmiast złóż mi raport. Jasne?

– Tak, ale...

– Nie ma żadnego ale, warunki ustaliłyśmy przed podjęciem współpracy, teraz tylko wykonujesz rozkazy. Nie będę cię traktować inaczej niż reszty moich podwładnych.

– Nie zamierzam się czemukolwiek sprzeciwiać, chciałam tylko zauważyć, że tu jest więcej niż jedno zadanie – wyjaśniła Jenna.

Scarlett popatrzyła na nią z powątpiewaniem. Zerknęła na Samuela. Uśmiechał się niezręcznie.

– Tak, dość logiczna uwaga... – skomentował.

– W takim razie Samuel z chęcią opowie ci resztę – postanowiła Scarlett.

– Tak zrobię.

– Tylko pamiętaj, żeby dobrze poinstruować ją, żeby nie dać się omamić Thomasowi. W końcu to młody, przystojny mężczyzna, ma gadane, a ona... Cóż, też jest młoda.

– Dobrze jej to wyjaśnię.

– Świetnie. Zostawiam was samych. Dostaliśmy wezwanie do zabezpieczenia materiałów wybuchowych w tej nielegalnej fabryce, o której ostatnio ci opowiadałam. Parę godzin temu zgarnęli szajkę, ale nie są chętni do mówienia o mieszankach, które stworzyli.

– Uważajcie na siebie. Jeśli byłbym potrzebny...

– Nie będziesz. Tym razem to zwykła banda niedoświadczonych dwudziestolatków. Chcieli pobawić się w przestępców, a skończą w więzieniu.

– Nie lekceważ ich tylko dlatego, że są młodzi – ostrzegł Samuel. – Dobrze wiesz, że organizacja Coveya zrzesza różne osoby, a jeśli to ktoś od nich, możecie przypadkiem wpaść na coś naprawdę niebezpiecznego.

– Spokojnie, mam więcej doświadczenia niż ty, poradzę sobie.

Scarlett pożegnała ich uśmiechem i wyszła w pośpiechu.

Wybierz jednoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz