Rozdział 1

6 0 0
                                    

Nazywam się Marinette i pochodzę z Londynu, mam 17 lat i jestem jedynaczką. Miałam przyjaciółkę o imieniu Mia i chłopaka o imieniu Jony. Niestety obydwoje mnie zranili do granic możliwości. Jony flirtował z Mia wciskając mi klamstwa że kocha tylko mnie, wierzyłam w te kłamstwa póki nie dowiedziałam się sama prawdy.

*
Trzy miesiące temu.

Szłam parkiem z wiedzą że mogłam ostatni raz się spotkać z Mia i Jonym. Idąc obok placu zabaw usłyszałam rozmowę dwóch znających mi głosów. Niestety nie myliłam się. Na ławce siedział mój chłopak a na jego kolanach moja najlepsza przyjaciółka z którą sie znałam od pierwszej klasy podstawówki. Śmiali się i dawali se buziaki. Myślałam wtedy że moje serce sie rozpadnie na małe kawałeczki. Mimo bólu podeszłam do nich ze łzami w oczach i powiedziałam:

M- Widać że dobrze sie bawicie. Kiedy chcieliście mi powiedzieć o waszym flirtrze czy moze już związku?- powiedziałam z kpiną a po moim policzku poleciała pojedyńcza łza.

J- Mari to nie jest tak jak myślisz!- zaczął się tłumaczyć z myślą ze wszystko co powie to łyknę.

M- A jak? Wciskałeś mi te pieprzone kłamstwa z myślą że będę taka naiwna?! - krzyknęłam płacząc.

Jony przez jakiś czas jeszcze cos krzyczał lecz go nie słuchałam, ponieważ z placzem biegłam do domu. Od razu po wbiegnięciu do mieszkania powiedziałam rodzicom ze jutro rano możemy jechać na lotnisko.
*
Od tamtego zdarzenia pozbierałam się. W tej chwili siedzę na szkolnym korytarzu czekając aż rodzice zapiszą mnie do szkoły w Paryżu.

Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Przeglądałam tik toka na którym miałam 2538k. obserwujących. Głównie nagrywałam tam o moich projektach które robiłam na imprezy, urodziny, spotkania rodzinne itp.

Moi rodzice wyszli z gabinetu dyrektora i poinformowali mnie że od poniedziałku będę mogła pójść do nowej szkoły. Z jednej strony się cieszyłam ze będę mogła poznać nowych ludzi a z drugiej strony nie lubiłam do niej chodzic iż ciężko mi wstawać o 7 rano.

Wróciłam do domu po zakupach głównie po przybory do szkoły i od razu poszłam się spakować by nie zapomnieć. Po spakowaniu zeszytów itp. zajęłam się układać ciuchy do szafek i ubierania poduszek oraz kołdry w poszewki. Po tych czynnościach spytałam rodziców czy mogę iść pozwiedzać Paryż.

Idąc przez pasy zauważyłam staruszka, który szedł powoli oraz spojrzałam na szybkie zbliżające się auto. Automatycznie ruszyłam odsunąć dziadka od auta który po kilku minutach by uderzył go. Staruszek wstał i powiedział:

F- Dziękuję droga panienko za uratowanie życia, jesteś bardzo miła i pomocna.- Powiedział z uśmiechem na twarzy.

M- Miło mi, też również jestem wdzięczna, że pomogłam panu.- Mówiąc to również się uśmiechnęłam.

Po godzinie spaceru postanowiłam wrócić do domu i pójść spać, aby odpocząć od dzisiejszych wrażeń.

"Ostatni raz.." - MarichatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz