- 1 -

823 78 13
                                    

Są takie informacje, które zmieniają postrzeganie świata i zachowanie. Nie potrafiłam przewidzieć swojej reakcji wcześniej; nie spodziewałam się, że będę zmuszona to zrobić.

A jednak tu byłam; w kusej, czarnej kiecce na wysokim stołku, o który opierałam stopy w niebotycznie wysokich szpilkach, a na twarz nałożyłam najlepszą maskę – czerwoną szminkę i mocny makijaż oczu. Tylko w taki sposób mogłam się pojawić w barze braci Weasley, którzy posłali mojego brata za kratki.

Wyciągnę go stamtąd. Jest niewinny i udowodnimy to przed sądem. Zwłaszcza, że dopiero rano został aresztowany, przez co mieliśmy trochę czasu.

– Cześć, słońce – powiedział do mnie nieznajomy mężczyzna, siadając na wolnym miejscu po mojej lewej. Spojrzałam na niego spod lekko przymkniętych powiek; musiałam grać przed wszystkimi w klubie. Każdy mógł się okazać cenną zdobyczą, a ja potrzebowałam informacji. – Co robi tu taka samotna kobieta? Nie potrzebujesz towarzystwa?

Uśmiechnął się lekko, ukazując dołeczki w policzkach. Przeczesał złote włosy palcami, śledząc uważnie moją reakcję niebieskimi, czujnymi oczami. Zbyt czujnymi, na mój gust, ale może to przewrażliwienie?

– Trudno znaleźć odpowiednie towarzystwo – odpowiedziałam cicho, unosząc kieliszek z martini do ust. Kątem oka obserwowałam lożę, w której siedział Diego Weasley, młodszy z braci. Zagadywał jakieś dwie kobiety, wpatrujące się w niego jak w ósmy cud świata.

– Raczej tu nie znajdziesz księcia – zaśmiał się, upijając łyk whiskey. Nie brzmiał tak jakby chciał mnie poderwać, więc po co się dosiadł? Zmarszczyłam brwi z niezrozumieniem. – Wyglądasz jak królewna Śnieżka.

Zastukałam paznokciami o blat baru, nie odpowiadając. Nie był pierwszym, który porównał mnie do królewny – czarne włosy i blada, dziewczęca twarz były dużym utrapieniem, kiedy ludzie nie traktowali mnie jak dorosłej kobiety.

– Chcesz się przejść? – Uniósł brwi, przywołując mnie do rzeczywistości. Pokręciłam głową, sącząc drinka. Dlaczego on tutaj jeszcze był? – A jest coś takiego, co by cię do tego zachęciło, księżniczko?

– Wolę zostać tutaj – odpowiedziałam znudzona, powstrzymując się przed przewróceniem oczami. Całe szczęście, bo inaczej mogłabym nie zauważyć Carla, który podszedł do swojego brata. Po krótkiej wymianie zdań zaczęli się oddalać. – Przepraszam cię, muszę iść do toalety.

Posłałam nieznajomemu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać i zeskoczyłam z gracją ze stołka. Szłam, starając się kręcić biodrami, uważnie obserwując otoczenie, a zwłaszcza plecy dwóch braci. Nie mogłam ich zgubić w tłumie.

Jedyna szansa, aby pomóc Arthurowi. Musiałam ją wykorzystać.

Zatoczyłam się lekko, wchodząc za nimi do pustego korytarza. Serce czułam aż w gardle, gdy coraz bardziej przyspieszało swój rytm. Adrenalina przyjemnie mi wypełniła naczynia krwionośne, jeszcze bardziej motywując do działania.

Carl odwrócił się powoli w moją stronę, marszcząc brwi. Uśmiechnęłam się do nich delikatnie, udając coraz bardziej pijaną. Oparłam dłoń o ścianę, jakbym nie mogła utrzymać prostej postawy, co chyba podziałało, bo Diego westchnął ciężko, wsuwając dłonie do kieszeni garniturowych spodni.

Jak dobrze, że nie mieli pojęcia o tym, kim jestem. Arthur nie zdążył mnie przedstawić swojej byłej narzeczonej ani jej braciom, dzięki czemu mogłam wykorzystać lekcje aktorstwa i stać z nimi teraz twarzą w twarz.

– Zgubiłaś się? – Carl uniósł brodę, rzucając mi wyniosłe spojrzenie. Wyglądał jak diabeł ubrany w drogi garnitur. Brązowe włosy miał ułożone na prawą stronę, tak samo jak Diego, a jasne oczy patrzyły na mnie bezdusznie. – To korytarz dla personelu.

Zapomniany nieprzyjaciel - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz