Rozdział 8

631 57 17
                                    

Nie wie jak, ale jakoś udaje jej się dotrwać do egzaminów.

Na każdym kroku unika Draco. Ucieka, gdy słyszy go na korytarzu. Korzysta z kuchni, gdy wie, że nie ma go w pobliżu. Tęsknią za sobą tak bardzo, że nawet przelotne zobaczenie go sprawia, że jej serce wyskakuje z piersi, a on wygląda tak, jakby czuł to samo. Musi przestać liczyć, ile razy znalazła się pod jego drzwiami, chcąc w desperacji poprosić go, by został.

Sala egzaminacyjna to jedyne miejsce, gdzie nie może go unikać. A kiedy mijają się w drodze do wyjścia, zawsze wygląda tak, jakby chciał coś powiedzieć.

Hermiona modli się, żeby nigdy nie miał szansy. Ponieważ wie, że natychmiast się podda.

Próbuje z nią porozmawiać po egzaminach. Puka do jej drzwi, wysyła błagalne SMS-y. I za każdym razem ona kończy, siedząc plecami do drzwi, walcząc ze sobą, zdecydowana nie być dziewczyną, która pozwoli mu odzyskać swoje serce tylko po to, by ponownie je złamał.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Prawie sprzedaje swój bilet na Bal Majowy, ale Ginny i Luna nie chcą o tym słyszeć. I w końcu, kiedy siadają na łóżku Ginny, gawędząc o niczym z odrobiną alkoholu, czesząc się nawzajem i zapinając swoje najlepsze sukienki, ona jest zadowolona, bo nigdy nie chciałaby tego przegapić.

Podziwia się w lustrze, w sukience, która opada na linii kolan puszystymi taflami. Jej włosy są upięte, odsłaniając szyję, ozdobioną granatowym wisiorkiem. A stojące za nią Ginny i Luna uśmiechają się.

— Wspaniała sukienka — mówi Ginny. — Uwielbiam ten kolor.

— Jak piana morska — dodaje Luna.

— To Cambridge Blue — mówi im Hermiona, a wewnętrznie odczuwa coś w rodzaju melancholijnej nostalgii, spowodowanej ostatnimi trzema latami.

Ginny uśmiecha się smutno, jakby zrozumiała. Trzy dziewczyny chwytają się za dłonie i mocno ściskają.

— Jesteście niesamowite — oświadcza Hermiona. — Obie. Bardzo wam dziękuję za ostatnie trzy lata.

Ginny marszczy nos.

— Boże, to zabrzmiało tak, jakbyś planowała się nas pozbyć po ukończeniu studiów. Chodźcie, dzisiejszy wieczór to nie czas na sentymenty.

— To na co? — dokucza Hermiona, już znając odpowiedź.

— By upić się z najlepszymi przyjaciółkami! — Ginny uśmiecha się, a Hermiona zostaje pociągnięta, śmiejąc się z zachwytu, schodząc po schodach i pogrążając się w chaosie swojego ostatniego studenckiego balu.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Hermiona pije, tańczy i je najwspanialsze jedzenie, śpiewając piosenki, których nie zna, i pozwalając chłopcom, których nie rozpoznaje, kręcić się wokół niej. I bawi się w ten sposób, dopóki ktoś, kogo zna, nie bierze jej za rękę.

Ron Weasley, o którym prawie zapomniała, uśmiecha się.

— Jak leci?

— Cudownie — mówi pusto Hermiona.

I tańczą.

Jego oczy wyrażają wiele, gdy mówi głośno i wyraźnie, że nigdy nie przestał się o nią troszczyć, ale wydaje się to nieistotne, nieskończenie małe w porównaniu z tym, co wciąż czuje do Draco. To nawet się nie liczy.

[T] Cambridge BlueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz