01

4 0 0
                                    


Promienie słoneczne wbijające się przez okno, odbijały się na małej twarzy pięcioletniej, blond dziewczynki, rozbudzając ją i powodując jej otworzenie zielonych oczu.

Sarah rozejrzała się po swoim wielkim pokoiku, który zapewnił jej majętny tata, ciągle pracujący i wyjeżdżający w delegacje do innych krajów aby dziewczynka miała wszystko co najlepsze.

Uchylone letniego poranka okno przepuszczało dźwięk śpiewających rannych ptaków, które tworzyły swoją delikatną i spójną melodię.

Sarah spojrzała na drzwi, w których za chwile powinna zjawić się jej matka jak każdego ranka, przyprawiając tym małą blondyneczkę o strach i niepewność co nowy dzień jej przyniesie, w oczach.

Wiedziała już, że jej tata jest w pracy od samego świtu i została skazana na cały dzień ze swoją mamą.

-Wstawaj Sarah-w drzwiach pojawiła się blondynka o prostych włosach, która powinna przyprawiać dziewczynkę o szeroki uśmiech a powodowała jedynie niechęć do rozpoczęcia dnia.

-Już wstaję mamo-mruknęła w jej stronę, chcąc być jak najbardziej posłuszna aby nie psuć kobiecie humoru.

  Kobieta rozejrzała się po wielkim pokoju, powodując tym dreszcz na ciele dziewczynki. Sarah już wiedziała co się święci.

Młoda blondynka wiedziała, że nie była ogarnięta i tworzyła ciągły bałagan w pomieszczeniu przez co wielokrotnie obrywała od kobiety słownie i fizycznie.

Jej matka nie miała problemu żeby uderzyć małą dziewczynkę czymkolwiek wpadło w jej ręce aby wbić jej do głowy, że ma posprzątać.

Sarah spojrzała niepewnie na matkę, jakby wiedząc co ta za chwile jej powie albo zrobi.

-Masz tu posprzątać Sarah-mruknęła lekko zirytowana już w jej stronę.

Zielonooka kiwnęła głowa w jej stronę, dając do zrozumienia, że zrozumiała jej słowa bo przecież nie chciała z nią problemów od samego rana.

-Zejdź na śniadanie-dodała pospiesznie rodzicielka, chwile później trzaskając jej drzwiami i zostawiając przyjemną ciszę za sobą.

  Sarah wiedziała, że musi już wstać i słuchać polecenia rodzicielki więc spojrzała szybko na swoją długą, żółtą piżamkę z uroczą żyrafą, którą tatuś przywiózł jej z Francji i wstała z łóżka, chwilę później zamykając drzwi od swojego pokoiku.

Dziewczynka ruszyła krętymi schodami na dół, tuptając delikatnie swoimi klapkami w żabki.
Po chwili była już w kuchni gdzie zajęła swoje ulubione miejsce przy stole i czekała aż mama da jej śniadanie.

-Trzymaj Sarah tylko nie jedz wszystkiego bo cię rzeźnik z siekierką nie dogoni-kobieta postawiła przed nią talerz z kanapkami, ale dziewczynce momentalnie odechciało się jeść.

Wiedziała co znaczyły te słowa. Była mądrą dziewczynką. Rozumiała, że była większa niż jej rówieśnicy czego miała z resztą idealny przykład u swojej kuzynki która była urocza i szczupła tak jak powinna w tym wieku.

Spojrzała na talerz ponownie, chwytając kanapkę i zaczęła powoli i niechętnie jeść.

-Czy mogę iść do babci odwiedzić Lucy?-zapytała wciąż z pełną buzią, mając nadzieję, że jej matka się zgodzi.

Babcia dziewczynki mieszkała dom obok ich posiadłości wraz ze swoją drugą wnuczką, nad którą miała opiekę kiedy jej tata był w pracy.
Lucy była kuzynką Sarah młodszą o dosłownie kilka miesięcy, wychowywały się razem praktycznie jak siostry.

I'm Falling ApartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz