Prolog

59 5 0
                                    

Życie jest proste.

Rodzimy się. Żyjemy. Umieramy. Koniec historii.

W porządku, nie oszukujmy się – to wersja streszczona i do bólu uproszczona. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jak wygląda współczesny świat, w którym przychodzi nam się rodzić, żyć i umierać. W tak zakręconym, nielogicznym i przerażającym świecie nic nie może być proste, a już z pewnością nie historia, która pisana jest indywidualnie przez średnio siedemdziesiąt lat. Historia pisana nieskończoną ilość razy, we wszystkich istniejących językach.

Dlatego nie będę oryginalna, kiedy stwierdzę, że moja historia jest wyjątkowa. A naprawdę jest. Razem z siedmioma miliardami pozostałych, wyjątkowych historii. Co więcej, przez przeważającą ilość czasu moja opowieść nie ma w sobie niczego interesującego – chyba, że za interesujące uznacie fakt, iż naraz miałam rozpoczęte jakieś dziesięć seriali i nie byłam w stanie skończyć żadnego z nich. Lecz później nadszedł moment, w którym wszystko się zmieniło.

Nie, nie pojawił się książę na białym koniu, który wyciągnął mnie z wieży i odmienił moje denne życie. Chociaż zdecydowanie był moment, kiedy wręcz modliłam się, by tego doświadczyć. Na całe szczęście, jeśli ktokolwiek siedzi tam u góry, nie wysłuchał moich próśb. Przynajmniej nie w sposób, w jaki tego oczekiwałam.

Tak, wiem, to prawdopodobnie najbardziej zawiły i chaotyczny wstęp jaki czytacie, jednak przyjmijmy, iż to mój poetycki oraz niebywale kreatywny sposób na podkreślenie metafory o tym, jakie jest życie...

Bo ono absolutnie nie jest proste.

Musiałabym nigdy nie żyć, żeby tak twierdzić.

find the way projectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz