Prolog

77 6 0
                                    

Jak codzień z mojego snu wyrwał mnie znienawidzony alarm, który wydawał z siebie telefon, z kolei, którym miałam ochotę cisnąć w okno. Jednak wiedziałam, że nie mogłam sobie pozwolić na dłuższy sen, który był mi w ostatnich dniach tak bardzo potrzebny. W szpitalu, gdzie aktualnie pracowałam pojawiało się mnóstwo pacjentów z takimi samymi objawami. Omdlenia, zastój mięśni, gorączka oraz dziwny odór, którego zapachu nie jestem w stanie określić. Od kilku dni zamęczałam się co to oznacza. Czy to jakaś odmiana grypy? Wirus? Nie mniej jednak było pacjentów na tyle dużo, że nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Często zostawałam na noc w pracy, aby zająć się jak największa liczbą osób, która tylko się zwiększa. W szpitalnych korytarzach musiałam się przeciskać, a do swojego gabinetu dostawałam się cudem, zadręczana i non stop zatrzymywana pytaniami i zmartwionym skargami.

Byłam zła, ale nie na tych ludzi. Byłam zła na siebie, jako lekarz, że w swojej specjalizacji nie mogłam pomóc. Nie wiedziałam jak. Oczywiście mogłam podać leki, które chociaż w jakim stopniu zwalczały gorączkę czy ból przy chodzeniu, jednak tylko tyle. Nic więcej w stanie nie byłam zrobić. Czułam się bezużyteczna. Jakby moje kilkanaście lat nauki nic nie znaczyło, jakby kilka lat doświadczenia wcale nie miało miejsca.

Było mi przykro, z powodu tych ludzi, których dopadła ta choroba. Większość z nich przeżywała ją okropnie, w niektórych przypadkach zdarzało się plucie krwią czy zanik zdolności wzroku. Na oczy nachodziła biała poświata, która zaburzała pole widzenia, powoli, lecz skutecznie oślepiając człowieka.

Nie mogłam im pomóc.

Byłam zirytowana, że choroba tak szybko się rozprzestrzeniała.

Byłam zmartwiona, że dzieje się to w kilku jak nie kilkunastu szpitalach w stanie.

Byłam przerażona, że moi bliscy zaczynali chorować.

Emocje buzowały we mnie i tylko czekałam aż tykająca bomba, którą byłam wybuchnie i zacznie siać zniszczenie. Taki miałam charakter. Nie byłam zbyt wylewna, nie lubiłam okazywać uczuć ani opowiadać o swoich problemach, bo ludzie mają swoje i nie muszę im ich dokładać i zamartwiać swoim, po za tym czasem mam wrażenie, że nawet  ich one nie obchodzą. Zamiast tego wolałam dusić je w sobie do momentu, aż nie będę wstanie, do momentu kiedy wybuchnę w najmniej oczekiwanym momencie. Byłam przy tym jednak cholernie empatyczna, najprawdopodniej ze względu na swoją specjalizacje. Potrafiłam niejednokrotnie być kąśliwa czy po prostu wredna, mimo, że na ogół byłam miłą i wyrozumiałą kobietą.

Kolejna fala denerwującego dźwięku przerwała moje zamyślenie. Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę prysznica. Po chwili poczułam jak po moim smukłym, aczkolwiek dosyć kobiecym ciele spływają krople gorącej wody. Kochałam gorące prysznice, mimo, że parzyły moje ciało, a skóra stawała się suchsza, były dla mnie czymś wyjątkowym. Czułam jak wraz z wrzątkiem spływają ze mnie problemy,tak jakby nigdy ich nie było, a spięte mięśnie znacznie się rozluźniają.

Nie wiedziałam ile czasu spędziłam pod prysznicem, jednak kiedy zdałam sobie sprawę, że zdecydowanie za długo, wyszłam czując nieprzyjemny chłód, a moje ciało pokryła gęsia skórka. Owinęłam sylwetkę białym ręcznikiem, a na blond włosach sięgających niemal do pasa, zawiązałam turban. Następnie podeszłam do umywalki łapiąc za różową szczoteczkę i miętową pastę do zębów. Podczas szorowania zębów, zaczęłam przyglądać się sobie.

Spojrzałam na swoją na codzień i tak już bladą twarz, która teraz była jeszcze bledsza. Brązowe, niemal czarne oczy, były podkrążone, co było skutkiem długiej pracy i nieprzespanych nocy. Przeniosłam wzrok na swoje malinowe, dosyć sporych rozmiarów usta, które były spierzchnięte i popękane. Zlustrowałam także swoje ciało, które w ostanim czasie było wychudzone. Zrzuciłam to na prace i brak czasu, a następnie wysuszyłam włosy, pomalowałam się oraz ubrałam.

Hell is waiting for us - Daryl Dixon | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz