W prawie opuszczonym, daleko położonym czarodziejskim miasteczku stał stary, wyróżniający się na tle malutkich chatek dwór. Otaczająca go aura ciemności i śmierci bardzo skutecznie odstraszała wszelkich ciekawskich, którzy unikali znalezienia się w pobliżu równie mocno jak obecności dementorów. Nawet ptaki omijały to miejsce.
Postawny budynek będący niczym legenda pojawił się kilka lat temu, jakby znikąd, przez pewien czas opuszczony. Pomimo cudownego terenu oraz wielu stworzeń krążących dookoła nikt nigdy nie wychodził z posiadłości, aby cieszyć się tymi widokami. A były to widoki niezwykle rzadkie w tej okolicy.
Demony i zwierzęta kwalifikowane nawet jako jedne z najniebezpieczniejszych wydawały się zaskakująco spokojne do czasu, aż jakiś czarodziej nie chciał podejść bliżej, aby się przyjrzeć. Były idealne oswojone.
Pogłoski mówiły nawet o Chimerze czy Sfinksie, jednak nikt nie był pewien co do tych niezwykłych gatunków. W końcu, aby ktoś mógł posiadać przynajmniej jedno z nich, musiałby być czarodziejem nie tylko niezwykle potężnym magicznie, ale również wpływowym. Nie wspominając o problemach z utrzymaniem, takiej gromady istot w ryzach. O kimś takim raczej głośno byłoby w magicznym świecie. Newton Scamander z tego co wiadomo było światu, przebywał na emeryturze, mieszkając w Dorset, a był on pierwszą i nierzadko jedyną osobą, która przychodziła na myśl w takich chwilach.
Czasami można było zauważyć zaskakująco dobrze odziane skrzaty domowe zajmujące się terenem posiadłości lub znikające w którymś z dwóch dobudowanych troszkę dalej budynków. Raz również dziwna istota podobna do człowieka snuła się niedaleko stworzeń, pilnując ich i opiekując się nimi. Z daleka jednak można było zauważyć, że nie był to człowiek. Istota poruszała się zbyt sztywno, jakby nie mając wszelkich potrzebnych stawów, ubrana w czarną szatę, która sama w sobie podobna była do dementora, w całości zakryta. Nikt nie wiedział kto, a może co żyło w wielkiej posiadłości. Do czasu.
Pewnego razu po dwóch długich minionych latach, jedna z czarownic siedząc na ganku, zauważyła wychodzącą stamtąd piękną kobietę z małym dzieckiem stojącym obok. Postacie były nowe. Nigdy wcześniej niezauważone.
Panna wydawała się młoda, nie starsza niż dwadzieścia pięć lat, o idealnej figurze i rysach. Czarne włosy falowały za jej plecami z każdym delikatnym ruchem, a czerwone oczy wydawały się niezwykle niepokojące. Usta miała wykrzywione w jakoby fałszywym grymasie. Była ona pełna gracji najwyższej arystokratki, jednak nie wydawała się żadną być. Ponadto, była ponad ludzi wszelkiego rodzaju. Takie przemyślenia po spojrzeniu na nią miała staruszka. Gdy tylko czarnowłosa stanęła przed bramą z małym chłopcem, podszedł do nich Sfinks ze spuszczoną głową oraz dziwny właściciel szaty dementora, jak okoliczni mieszkańcy lubili nazywać ubranie.
Kilkulatek jeszcze bardziej odstawał w całej scenerii. Jego białe włosy były spięte z tyłu, a on sam ubrany w czarną szatę czarodzieja głaskał stworzenie posiadające ludzką głowę i ciało lwa. Był blady, jakby sama śmierć trzymała na jego barkach zimne dłonie, a jednak otaczała go niemal anielska aura. Nie zachowywał się na swój wiek, zamiast uciekać czy biegać dookoła niczym jego rówieśnicy po prostu rozmawiał ze zwierzęciem, ignorując resztę. Był spokojny i opanowany. Jego zielone oczy nawet z daleka przewiercały wszystko dookoła z mądrością, której takie dziecko nie powinno mieć. Był istotą piękniejszą niż cokolwiek innego. Istotą, która wyróżniałaby się nawet w gromadzie Wili, czy w gwardii anielskiej.
Właśnie tego dnia postać o sztywnym chodzie po raz pierwszy odsłania swą twarz. Zrobiona w całości z drewna, brak jakiejkolwiek skazy. Para w pełni czarnych matowych oczu bez białek czy choćby najmniejszego odbicia światła poruszała się wolno po okolicy. Czarownica nie miała pojęcia, jak ta marionetka została stworzona i czy w ogóle nią była. Może po prostu była to maska. Tłumaczyła to sobie na wiele sposobów, jednak pierwszy raz na oczy widziała coś takiego, w kościach czuła, że nie powinna wspominać nikomu o dziwnym tworze.
CZYTASZ
Oblicze Duszy - Harry Potter
Fanfic° Znajomość oryginału nie wymagana. Życie bywa przewrotne niczym pudełko z Fasolkami Wszystkich Smaków. Najlepiej wie o tym Harry, który gdy tylko poznał swe pochodzenie, odszedł do dość bliskiej przyjaciółki. Śmierci. Powraca jednak kompletnie in...