.60

447 29 19
                                    


cześć! przeczytajcie proszę pod rozdziałem notkę. Jeżeli nie pamiętacie za bardzo co to za opowiadanie Wam wyskoczyło w powiadomieniach - NIE PRZEJMUJCIE SIĘ, TEŻ JUŻ NIE PAMIĘTAŁAM, bo moja systematyczność w pisaniu ssie tak bardzo.

____________________________________

Po tych wszystkich wydarzeniach skumulowanych w ostatnim czasie aż dziwny wydawał się spokój, który panował przez kolejne dni. Nie była to już ta przytłaczająca cisza w oczekiwaniu na poważne rozmowy i ewentualne zagrożenia. W domu znowu byli po prostu przyjaciele. Znów do porządku wrócił śmiech i rozmowy. Liam wreszcie zaczął powoli wstawać, a ranę Ivy pokrywała już nowa skóra, która codziennie obsypywana była delikatnymi pocałunkami Zayna. Chłopak patrzył na nią z poczuciem winy, wiedząc, że niewielka blizna już zawsze będzie mu przypominać jak naraził jej życie. Kilka razy zdarzyło się, że zastygał wpatrując się w bliznę i nagle stawał się jakby nieobecny. Dziewczyna zastanawiała się wtedy co przelatuje przez myśli bruneta, ale gdy próbowała się tego dowiedzieć on tylko kręcił głową i schylał się, żeby pocałować miejsce zranienia.

Ivy z jednej strony stęskniła się za przekomarzaniem się z brunetem, ale zdecydowanie bardziej za nim samym, za jego ciepłem, ramionami, dłońmi błądzącymi po jej skórze, patrzeniem jak przysypia, ale wcale nie luzuje uścisku wokół jej ciała, za ścieżkami wytyczanymi przez jego usta na jej skórze. Za intensywnym spojrzeniem czekoladowych źrenic. Za tym do czego ją doprowadzał za drzwiami swojego pokoju albo łazienki. Niby coś powinno się było zmienić między nimi po tym, gdy jej powiedział co robi. Ale po pierwszym szoku i przemyśleniach doszła do wniosku, że nie jest w stanie nagle zacząć się bać chłopaka albo go odrzucić. Gdyby najpierw się tego dowiedziała to ich relacja byłaby prawdopodobnie zupełnie inna, bo przecież nauczona na błędach nie zbliżałaby się do kogoś, kto wydałby się jej podobny do jej byłego, ale gdy już była do niego tak przywiązana nie mogła się od niego tak po prostu odsunąć. Zresztą, gdy chłopak upewnił się, że Ivy nie odtrąca go z powodu tego, co jej powiedział, otworzył się jeszcze bardziej. Opowiedział jej wreszcie coś o swojej rodzinie – o rodzicach, z którymi miał bardzo słaby kontakt, o bracie, którego podziwiał i z którym miał jako jedynym bardzo dobry kontakt – do momentu kiedy został zabity parę lat wcześniej. O tym, jak jego rodzice właściwie zignorowali jego śmierć, jakby był sam sobie winien i po prostu wyjechali. Dowiedziała się też, że tak naprawdę dom, w którym mieszkali był Zayna. W zupełnie innej dzielnicy było mieszkanie, które należało do jego rodziców, ale brunet był tam tylko raz po śmierci swojego brata.

***

Ivy była zbyt szczęśliwa z odzyskanego spokoju i widziała tylko chłopaka, który troszczył się o nią i przyjaciół. Nie wiedziała, że po jego głowie coraz częściej chodziła jedna myśl. Widział to tylko Liam, który najlepiej i najdłużej znał bruneta. Obserwował jak ten zawieszał się, a jego myśli uciekały. Szatyn wiedział, że to zły znak. Wiedział, że ta sytuacja względnego spokoju nie będzie trwać wiecznie. Był pewien, że brunet nie będzie w stanie po prostu odpuścić. Że będzie chciał zemsty. Po tym co się stało uważał, że kolejne działania tylko nakręcą tę małą wojnę. Zayn zemści się i pobije kogoś, a potem oni zasadzą się na któregoś z chłopaków i to będzie trwać. Jedyną nadzieję widział w szybkim przekonaniu przyjaciela do niereagowania, ale wiedział też, że będzie to bardzo trudne i być może dziewczynie, w którą tak był zapatrzony uda się wymusić na nim jakąś obietnicę.

***

- Wiesz... martwię się o Zayna. – Mruknął Liam, gdy siedział z Ivy na kanapie, gdy szukali czegoś do obejrzenia w telewizji. Szatyn korzystał z nieobecności chłopaka, który wyszedł, żeby porozmawiać z kimś przez telefon.

- W jakim sensie? Coś się stało?

- Nie wiem, czy to co jest teraz to nie jest taka cisza przed burzą... Czy nie planuje zemsty. Wiesz... on traktuje nas jak rodzinę. Teraz uważa się za winnego i jedyna droga, którą zna to zemsta. Będzie się chciał za nas zemścić...

- Ale...jesteś pewien?

- Nic mi konkretnego nie mówił ostatnio, poza tym co powiedział jeszcze w szpitalu świeżo po wypadku. Potem do tego nie wracał, ale po prostu go znam. Jestem praktycznie pewny, że nie odpuści tak po prostu. Co gorsza... myślę, że może chcieć się sam mścić... nie angażując nikogo innego.

- Ale jeżeli jemu coś się stanie..?

- Tak.... To jeden problem... inna sprawa, że obawiam się, że to tylko zaogni konflikt... Zayn obije kogoś, a oni wrócą tutaj, albo namierzą gdzieś poza domem... i to się będzie tak napędzać...

- Myślisz, że... Zayn da się jakoś przekonać? – Szatyn wypuścił ciężko powietrze i przebiegł palcami przeczesując włosy.

- Szczerze? Nie wiem... Naprawdę. Mam nadzieję, że tak. Może jakieś argumenty w postaci, że naraża nas... ciebie szczególnie... może to podziała. Chociaż może być też tak, że będzie chciał tym bardziej działać sam, żeby nikogo nie narażać... Będę z nim rozmawiać, ale myślę, że będzie miało dla niego bardzo duże znaczenie to, co ty powiesz.

- Ok... to znaczy oczywiście, też z nim porozmawiam, ale wiesz jak to potem wychodzi... on myśli, że ma jakieś wyższe nikomu nieznane argumenty za zrobieniem i tak tego, co chce.

- Wiem. Ale spróbować trzeba.

- Jasne.

- Od kiedy go znam, tylko raz widziałem, żeby się tak zachowywał. To znaczy, może nie dokładnie tak, ale w podobny sposób... Wiesz o jego bracie?

- Tak. To znaczy wiem, że zginął.

- Ale wiesz jak?

- Nie dokładnie. Został zabity.

- Tak. Tylko to była śmierć na zlecenie jednego z ludzi handlujących prochami. Brat Zayna zaangażował się w takie akcje i coś poszło źle, więc się go pozbyli. Zayn dowiedział się niektórych rzeczy o nim dopiero po jego śmierci. I wtedy też... też go tak odcinało, zawieszał się, zamyślał, ale poza tym to była taka zimna furia i chęć zemsty. Dlatego też teraz się zajmujemy tym, czym się zajmujemy. Bo gdy jesteś nikim, a udaje ci się zemścić na gościu takim, jak ten, który zlecił pozbycie się brata Zayna – nagle zyskujesz pozycję i wiele możliwości. Brat był dla niego najważniejszą osobą wtedy – gdy jego zabrakło – Zayn nie miał żadnych zahamowań... nie wiem jak jest teraz... jesteśmy z nim, ma ciebie... więc nie wiem, co siedzi w jego głowie, ale boję się, że... może zrobić coś głupiego. I dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby wybić mu z głowy zemstę.

___________________________________________

kajam się moje drogie. wracam do tego kolejny raz. tym razem - skończę to, bo wreszcie napisałam. postaram się w ciągu najbliższych 10-14 dni wrzucić opowiadanie do końca - to jest jakieś 10 rozdziałów w tej chwili.

przepraszam, że to tak strasznie nie idzie - za mną ciężkie dwa lata i naprawdę chciałabym już do tego wrócić, bo pisanie jest jedną z niewielu rzeczy, które mnie nie stresują.

a z innej beczki - jeżeli macie ochotę, to zapraszam na opowiadanie, które ostatnio zaczęłam wrzucać - Uzależnienia - to jest odkopane opowiadanie z komputerowej szuflady - takie "jak napisałam pierwsze opowiadanie" - nie namawiam jakoś bardzo gorąco, bo to jest tak typowy fanfiction, że prawie boli, ma już pewnie dobre z dziesięć lat, ale a nuż nie macie co robić, to możecie zerknąć - dodam, że jego główną zaletą jest to, że jest napisany, więc go trochę sprawdzam i wrzucam, a nie piszę.

Addicted to chocolate. | z.m. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz