Rozdział 1 - 'miły chłopak'

909 55 4
                                    

Rozdział zawiera treści, które mogą być niewłaściwe dla niektórych czytelników (przeklinanie, znęcanie się.)

W tej szkole panuje zasada, że nikt nie zachowuje tajemnic dla siebie. Nikt więc nikomu nie ufa, chociaż zdarzają się dobre osoby... tajemnice na takich są wymuszane siłą.

"Słyszałaś, że w drugiej klasie jest jakiś chłopak, który jest gejem?"

"Haa! Co ty?! To pierwszy w tej szkole!"

Do tego wystarczy zaledwie jedno małe podejrzenie u osób, które ustawiają uczniów tej szkoły do góry nogami. Są to oczywiście osoby z trzeciej klasy. Zawsze. Jacy by nie byli w pierwszej i drugiej, w trzeciej większość dopada kompleks wyższości, bycia najstarszym z uczniów.

W tej też szkole często dochodzi do bójek, policja lub pogotowie odwiedzają tę placówkę przynajmniej raz w tygodniu.

Niby kurator sądowy miał się zająć znęcaniem na terenie szkoły, jednak jak długo Thoma był w tej szkole, tak ani razu nie przeżył żadnej inspekcji. Kto by interesował się szkołą na obrzeżach miasta? Dojechać jest ciężko, znaleźć miejsce parkingowe jeszcze bardziej. Chociaż wszyscy wiedzą, że prawdziwym powodem jest dziecko burmistrza, które jest jednym z problemów tej szkoły.

"Nie mam pieniędzy, musiałem dziś oddać Ronowi za to, żeby się nade mną nie znęcał."

"Eeh? To ssie. Myślałem, że pójdziemy po lekcjach do kina..."

W szkole dotychczasowym popychadłem była dziewczyna, której rodzice zostali aresztowani za oszustwa podatkowe. Wychowywana z babcią... plotki szybko się rozeszły. Namolni dziennikarze zdecydowanie tylko bardziej namieszali.

Thoma czuł się, jakby jej pomógł, gdy w końcu po roku normalnego życia, to na nim skupiła się uwaga całej szkoły. Z uśmiechem starał się chodzić po korytarzu, pokazując, że jemu to nie przeszkadza. Nie wiedział jakim cudem jego sekret wyszedł na jaw.

Gdy jego rodzice się dowiedzieli... życie pod jednym dachem było tragedią przez około dwa tygodnie. Później stopniowo go rozumieli i zaczęli wspierać.

"Naprawdę jesteś gejem? To jakiś powód do dumy, że tak chodzisz z podniesioną głową?" Ron pojawił się znikąd obok niego, uderzając go w tył głowy.

Thoma zerknął na niego okiem. Miał go najbardziej dość ze wszystkich osób w tej szkole. Może w środku tego nie pokazywał, ale po lekcjach już kilka razy razem z innymi zaciągnął go za garaże i upokorzył. Jednego razu wyrzucił w błoto wszystkie książki, drugiego rozciął nożyczkami jego mundurek, a jeszcze innego przywiązał go w największy deszcz do metalowej rurki, gdzie stawiano rowery.

Ten ostatni Thoma zapamiętał najbardziej. Roztrzęsiony siedział pod deszczem. Tego dnia było naprawdę zimno. Lekcje zostały skończone wcześniej ze względu na brak prądu, więc przez dwie godziny nikt nie przyszedł mu na ratunek.

Dopiero później ktoś podszedł do niego, rozciął plastikowy zamek i odszedł bez żadnego słowa. Thoma nawet tego nie zauważył od razu. Może dopiero po pięciu minutach. Po tym incydencie chorował całe dwa tygodnie, ominęło go mnóstwo materiału w szkole. Zaraz przed egzaminami...

"Hej. Odpowiadaj." Rozejrzał się dookoła, czy żaden nauczyciel nie patrzy i popchnął go do jednej z klas, w których był jedynie dyżurny, przygotowujący tablicę do zajęć.

Ron spojrzał tylko na niego, ruchem głowy nakazując wyjść. Thoma znał go. Mieli razem kilka lekcji, ale nie winił go o to, że bez słowa opuścił klasę, zamykając za sobą drzwi. Każdy by tak zrobił... prawda?

"Co tak się na niego spojrzałeś, jakbyś szukał pomocy?" Pchnął go na ławki, których szuranie po podłodze zwróciło uwagę kilku uczniów na korytarzu. Zajrzeli przez szybę drzwi i gdy tylko zobaczyli, kto tam jest, wycofali się bez słowa. "Odpowiedziałbyś coś..." narzekał, kładąc dłoń na jego głowie i przycisnął go do blatu stołu. "Thoma!" Wrzasnął nad jego uchem.

Blondyn przymknął oczy, po czym spojrzał na niego obrzydzonym wzrokiem, oczekując pytania. To Ronowi się podobało. Zaczesał palcami swoje ciemne włosy do góry i westchnął, nie puszczając głowy młodszego kolegi.

Thoma nienawidził jego twarzy. Nie był ani brzydki, ani atrakcyjny. Zwykły chłopak z kompleksem władzy. Kto by na niego nie spojrzał, od razu stwierdziłby, że lepiej z nim nie zadzierać.

"Hej, dlaczego nadal tu przychodzisz? Dlaczego nadal żyjesz?" Wyśmiał jego egzystencję. "Na tym świecie nie ma miejsca dla odmieńców takich jak ty!" Chwycił go na kołnierz mundurka i cisnął nim w ziemię, w ogóle nie przejmując się tym, że mógłby go zranić. Cokolwiek by zrobił, szkoła by to zatuszowała. W innym przypadku straciliby sponsora, którym jest jego ojciec.

"Co? Jesteś zazdrosny o to, że ktoś ma ciekawsze życie od twojego?" Zapytał, blokując uderzenie starszego. Był tym zaskoczony! W ogóle nie spodziewał się tego, że Thoma próbowałby się bronić! To tylko sprawiało, że dla niego cała sytuacja stawała się zabawniejsza.

"Ha! Chciałbyś! Dla mnie to wstyd w ogóle o tym pomyśleć!" Mimo wszystko próbował nadal go uderzyć, tym razem w brzuch. Blondyn natychmiastowo odpowiedział uderzeniem nogą prosto w jego żuchwę. "Ty pierdolony śmieciu!" Wrzasnął. "Za kogo ty się niby uważasz?!" Rzucił się, uderzając go pięścią w twarz. Pierwszy raz, drugi. I dopiero dzwonek na lekcje go powstrzymał. Ofiara zasłoniła nos rękoma, czując, że krwawi i obserwował, jak Ron zbierał się do wyjścia z klasy. Nie bał się niczego prócz nauczycieli. To pewnie dlatego tak szybko postanowił uciec...

Blondyn wstał zaraz po nim, zabierając swój plecak z ziemi i wyszedł z klasy, słysząc szmery, śmiechy i obgadywania. Kilka osób specjalnie szturchnęło go ramieniem i każdy kolejny raz sprawiał, że coraz więcej łez zbierało się w jego oczach.

Zatrzymał się przed łazienką, czując na sobie inny wzrok. Współczujący i troskliwy. Spojrzał w stronę, z której przyszedł i uśmiechnął się do dyżurnego, który wcześniej wyszedł z klasy. To nie jego wina, powtarzał sobie, jednak sam w to nie wierzył. Przecież wszyscy mogliby odwrócić się plecami od Rona i jego kolegów. Każdy się bał.

Wszedł do toalety, która miała przekręcany zamek no i jedyny, który działał..

Usiadł na sedesie i wziął kilka listków papieru toaletowego, przykładając go do nosa. Zacisnął oczy i usta, po czym uwolnił wszystkie emocje. Łzy wypłynęły na jego policzki. To było okropne uczucie, jakby rozdzierano go na pół. Był przerażony, chciał wrócić do domu. Znów ominął pierwszą lekcję, kolejny dzień z rzędu...

Nagle pod jego nogami pojawiła się paczka chusteczek nawilżanych. Zaraz po tym słychać było, jak ktoś szybko wyszedł z łazienki.

Thoma wyjrzał z kabiny, jednak nikogo tam nie było. Wytarł rękawem łzy z twarzy i wziął chusteczki. Ktokolwiek mu je dał... dziękował mu za to w myślach. Wytarł nos z krwi i odświeżył się nieco.

'Nadal zostało trzydzieści minut lekcji..' zauważył na zegarku. Spojrzał jeszcze raz w swoje odbicie. Z pewnością będzie miał siniaka jeszcze tego dnia w szkole. Na razie dopiero widać było zaczerwienienie. Przynajmniej tym razem Ron nie uderzał go tak mocno...

Wyciągnął telefon i otworzył usta ze zdziwienia, gdy zauważył, że ekran jest pęknięty. Musiało się to stać, gdy wpadł na ławki. To nic, na szczęście wymiana nie będzie droga. A akurat miał dziś iść kupić szkło ochronne...

Napisał do jednej z osób, której ufał w szkole. To była dziewczyna o imieniu Fischl, byli tego samego wieku. Poznali się na zajęciach z plastyki i od tamtej pory można nazwać ich przyjaciółmi. No, gdyby nie to, że po kilku tygodniach wypisała się z tego przedmiotu na rzecz większej ilości godzin fizyki, którą tak się interesowała.

Nie minęła chwila i dziewczyna zaalarmowana pojawiła się w łazience. Była w szoku, gdy tylko zobaczyła jego twarz. Przytuliła go mocno bez słowa, gładząc po plecach.

Zawsze serce biło jej niewiarygodnie szybko, gdy tylko odczytywała jakąkolwiek wiadomość od Thomy, w której prosił, by do niego przyszła. Ani razu nie zakończyło się to dobrze.

"Weszłaś tu jak do siebie." Wspomniał o tym, że to męska toaleta.

"Ooh, Thoma... To nie czas na żarty, to przestępstwo. Ron powinien być zgłoszony na policję."

"Ja też go uderzyłem" wspomniał zadowolony. "W żuchwę, moją własną nogą!"

"Możesz... przestać?" Odsunęła się od niego. "To denerwujące, że udajesz, że nic się nie stało, chociaż wyraźnie jest źle. Nie, jest tragicznie." Zsunęła brwi do środka, łapiąc jego twarz w dłonie, po czym z kieszeni kurtki wyjęła swój podkład i gąbeczkę, którą zmoczyła w wodzie trzęsącymi się rękoma.

Thoma oparł się o umywalkę, ustawiając twarz w stronę światła. Fischl uporała się z zasłonięciem zaczerwienienia w kilka minut. Stał tak z zamkniętymi oczami i ani razu nie odezwał się przez ten czas, jednak czuł, jak zestresowana była. Nie dziwił jej się. Zawsze, gdy dostawał po dupie, to dzwonił do niej po pomoc. Przychodziła pomimo wszystkiego.

"Gotowe."

"Dziękuję" odepchnął się od umywalki, zerkając na nawilżane chusteczki, które znalazł wcześniej. "O, właśnie. Ktoś mi je podrzucił, jak tu przyszedłem" podjął je z ziemi.

"Może to ta sama osoba, która odpięła cię od tej rurki, hm?"

"Może." Spuścił głowę z uśmiechem, że jednak nie wszyscy są tacy sami. "Chyba wiem kto to. Rozpoznam go po butach, a i tak domyślam się, że mam rację." Zapewnił, zerkając na plan lekcji. "O, mam z nim zaraz zajęcia."

"Ron też jest na tych zajęciach. Uważaj na siebie..." zacisnęła usta, cofając się powoli do tyłu, a w drzwiach minęła się z osobą, o której mówił Thoma.

Nawiązali ze sobą krótki kontakt wzrokowy, jednak niebiesko włosy chłopak zsunął brwi do środka na jego widok, co ostatecznie sprawiło, że blondyn zaniemówił.

No tak, pomylił się. Właściwie to było do przewidzenia. Kamisato Ayato właśnie wyglądał jak osoba, która miałaby odwagę się nad nim znęcać.

Thoma postanowił zostać w łazience jeszcze troche dłużej. Niedługo druga lekcja. Pomimo tego, że był zmęczony, to musiał pójść, by nie martwić rodziców swoimi nieobecnościami.

Odsunął się od umywalki, gdy tylko Kamisato wyszedł umyć ręce. Nie patrzył na niego, wolał wlepić wzrok w telefon...

"To ty dałeś mi chusteczki?" Zapytał w końcu, rzucając je na umywalkę.

"Co, jeśli to zrobiłem? To było w koleżeńskim geście." Zaznaczył wyższym głosem.

"Bardziej od chusteczek doceniłbym to, gdybyś wtedy nie wyszedł z klasy." Dodał ciszej, chcąc chciaż trochę upuścić na nim emocji.

"Nie interesuje mnie również bycie wyśmiewanym." Spojrzał w jego stronę. "Więc proszę, nie odzywaj się do mnie w ciągu dnia. Mam astmę, nie chcę musieć używać inhalatora codziennie." Przyznał nagle, sprawiając, że Thoma poczuł się źle z tym, co mu powiedział.

"Przepraszam. Nie wiedziałem..."

"Oh, żeby było jasne. Szanuję cię, nie mam przeciwko gejom, po prostu-"

"Po prostu chcesz mieć święty spokój. Okej, załapałem" wystawił kciuka do góry, po czym wrócił wzrokiem do telefonu.

Ayato wyszedł z łazienki, uderzając się otwartymi dłoniami w twarz. Nie, to kompletnie nie to, co chciał powiedzieć. Chciał go podnieść na duchu, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, gdy zacznie się kolejny rok szkolny. Do tego zaraz mają razem zajęcia i siedzą w jednej ławce! Tragedia, kompletna tragedia!

Chciał się zawrócić i wszystko jeszcze raz mu wyjaśnić, jednak Thoma opuścił łazienkę, zanim zdążył się obrócić. Był zdziwiony tym, że Kamisato jeszcze tutaj stał.

"Co? Zapomniałeś czegoś?" Zerknął na jego buty i rozpoznał te narysowane flamastrem kwiatki na materiale. Ayato był osobą, która w ten deszczowy dzień odpięła go od bramki. Pomyślał sobie, czy on jest jego aniołem stróżem?

"Nie idziesz na lekcje?" Zauważył, że kieruje swoje kroki w inną stronę.

Thoma odwrócił się na pięcie zdziwiony. Racja, przecież nie chciał znów martwić rodziców...

"I-idę." Spojrzał w podłogę i wyminął Ayato, prosto w stronę klasy, w której zaraz mieli mieć zajęcia.

Zatrzymał się nagle w kroku, widząc, że uczniowie szybciej wrócili z lekcji wychowania fizycznego i Ron już tam czekał. Poczuł ciarki na całym ciele i postawił krok do tyłu, jednak jednen ze starszych uczniów objął go ramieniem i przeciągnął w stronę klasy.

"O, zobaczcie, kogo znalazłem." Popchnął blondyna do przodu, a Ron podstawił mu nogę w odpowiedniej chwili, przez co potknął się i upadł na kolana. Wszyscy roześmiali się, jednak nie kontynuowali znęcania się. Po prostu wrócili do swoich czynności.

Wszystkie dodatkowe zajęcia takie jak wychowanie fizyczne, muzyka, sztuka czy literatura nie były dzielone na rocznik uczniów a na umiejętności. Dlatego Thoma był na dwóch z nich przypisany z Ronem. Na muzyce i plastyce.

Podniósł się z podłogi i otrzepał spodnie, stając na uboczu. Schował telefon do plecaka i upewnił się, że tym razem nic się nie zniszczy.

Ayato wrócił do klasy, gdzie nadal trwała jego pierwsza lekcja, zastanawiając się, w jaki sposób wytłumaczyć Thomie poprzednią sytuację...

will we ever smile? | thomaxayatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz