Thoma spojrzał na śniadanie, które przygotowała mu matka i od razu przypomniało mu się to, jak został nazwany. Jego broda zadrżała. Nie spał całą noc, płacząc w poduszkę, jednak nikt z rodziny tego nie zauważył. Udawanie w szkole, że nic się nie stało... ugh, szkoda gadać. Na pewno wiecie, jak ciężko jest udawać, że wszystko okej. Mam rację?
"Co jest skarbie, nie jesteś głodny?" Kobieta zapytała, zanim wyszła do pracy.
"Erm... nie, nie jestem, chyba?" Odłożył widelec na bok. "Nie czuję się dobrze, mógłbym zostać-"
"Thoma." Westchnęła, kręcąc przecząco głową. "Masz za dużo nieobecności, wczoraj znów uciekłeś z lekcji."
"... bo źle się czułem." Dodał ściszonym głosem.
"Nie ma opcji. Ubieraj się. Podrzucę cię pod bramę, żebyś czasami nie zapomniał tam pójść." Zabrała talerz, skoro nie miał ochoty na jedzenie.
Blondyn stanął przed lusterkiem w pokoju i zdjął z siebie piżamę. Dlaczego nagle zaczął widzieć wady w swoim własnym ciele? Jak ten frajer w ogóle śmiał do tego doprowadzić...?
W internecie jeszcze nie pojawiły się żadne zdjęcia. Samo ich zrobienie całkowicie zniszczyło samoocenę blondyna. Koszula to było za mało. Wyciągnął zimowy sweterek od mundurka i połączył go z wiosenną wersją. Już czuł, że będzie mu gorąco przez cały dzień. Przynajmniej nikt nie będzie w stanie oceniać jego figury pod większymi ubraniami. Nie?
Pierwszy raz w życiu zaczął być niepewny co do swojego ciała. Czy naprawdę ostatnio za dużo jadł? Czy przytył o wiele za dużo? To wprawiało go w niewielką panikę. Nie chciał przecież zatonąć w kompleksach, jednak te wszystkie komentarze na temat jego wyglądu stawały się przytłaczające. Miał nadzieję, że tego dnia go nie spotka.
"Nie będzie ci gorąco?" Zapytała.
"Nie."
"A wziąłeś drugie śniadanie?"
"Tak." Skłamał.
"Hmm? Czemu mój synek jest dla mnie taki oschły?"
"Po prostu mnie podwieź do tej szkoły." Burknął.
Matka otworzyła usta, by coś powiedzieć, jednak ostatecznie zacisnęła palce na kierownicy i włączyła radio, zrzucając to na jego wiek. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że powróciły poważne problemy w szkole.
"Oh, właśnie" przypomniała sobie, zatrzymując samochód przy bramie placówki. "Wrócę dziś później do domu. Dobrze?"
Thoma wzruszył ramionami, leniwie odpinając pasy. Jakby go to obchodziło, o której wraca.
"Nie idziesz?" Zdziwiła się.
"Hm? Uh, idę, idę." zabrał plecak i wyszedł, ostrożnie zamykając za sobą drzwi, żeby nie trzasnąć nimi za mocno. Matka tego nienawidziła! Ten samochód to było jej drugie dziecko!
Dlaczego nagle powietrze stało się takie ciężkie? Czuł się niedobrze, jakby zaraz miał zwymiotować. Matka nadal czekała, aż wejdzie na teren szkoły, by mieć pewność, że nie ucieknie.
"O, pan Thoma!" Woźny zatrzymał go, zauważając jego ubiór. "Nie za gorąco ci będzie w tym wszystkim? Dzisiaj ogrzewanie już działa normalnie, zdejmij ten sweter..." założył ręce na biodra.
Ten starszy pan był jego ulubionym dorosłym w tej szkole. Nigdy złego słowa mu nie powiedział, ignorował, gdy siedział w jego niewielkim kantorku i jadł drugie śniadanie kilka miesięcy temu, gdy najbardziej mu dokuczano. Zawsze ubrany był w spodnie robocze, białą koszulkę z logiem szkoły i szarą czapkę z daszkiem. Na oko miał może z pięćdziesiąt lat. Często rozmawiał o swoich wnukach, wydawało się, że był z nich dumny.
"To nic takiego" machnął ręką. "Źle się dziś czuję." Uśmiechnął się i odszedł, mając wrażenie, że dusza opuszcza jego ciało.
Oddech chłopaka zadrżał na samą myśl o tym, że jeszcze będzie musiał za kilka minut napisać sprawdzian z matematyki. Niby nigdy nie miał z nią problemów, zawsze szybko zapamiętywał materiał, ale wczoraj po szkole nie wyszedł ani razu z łóżka. Tak jak się położył, tak "zasnął."
Rano we włosy wtarł suchy szampon, ponieważ nie miał czasu ich myć. Ta cała sytuacja sprawiała, że nie chciało mu się przekraczać progu szkoły.
Miał wrażenie, że wszystkie oczy są skierowane na niego, wszyscy pokazywali swój szyderczy uśmiech i wiedzieli, co zrobił mu wczoraj Ron. Choć w rzeczywistości nikt na niego nie patrzył, nikt się nie śmiał. Nie wszyscy przecież byli jak ci ludzie z trzeciej klasy. Po tym wszystkim Thoma wydawał się o tym zapomnieć.
Złapał za kołnierzyk swetra i rozciągnął go kilka razy, wpuszczając powietrze pod koszulkę. Było okropnie gorąco.
"Thoma?" Fischl podeszła do niego, gdy tylko zobaczyła go przy wejściu. "Przeziębiłeś się?" Zlustrowała wzrokiem jego ubiór.
"Um tak jakby. Gardło mnie bolało, mama kazała mi na wszelki wypadek cieplej się ubrać."
"Po dwunastej ma być dwadzieścia stopni. Nie roztopisz się?" Thoma zaśmiał się dla niepoznaki i pokręcił przecząco głową.
"Mam wrażenie, jakby był środek zimy!" Złączył swoje dłonie i potarł nimi, udając, że potrzebował się rozgrzać. "Naprawdę, nie martw się o to." Machnął ręką. "Jeśli będzie mi gorąco, to zdejmę ten sweter."
"Hmm, okej." Odprowadziła go wzrokiem do klasy, po czym wróciła do siebie, gdy została zawołana przez swoich przyjaciół.
Nie wiedziała jak zacząć temat tego zdjęcia. Od tamtej pory nie rozmawiali. Było niezręcznie.
"Thoma?" Wychowawczyni zatrzymała go zmartwiona, gdy dotarły do niej zdjęcia z łazienki. "Wejdziesz ze mną do pokoju nauczycielskiego? Muszę z tobą chwilę porozmawiać." Dlaczego nagle każdy coś od niego chce?
"... pewnie?" rozejrzał się po korytarzu i wszedł do środka, zwracając uwagę wszystkich nauczycieli. Już wiedział po ich wyrazach twarzy, o co chodzi.
"Usiądź sobie." Wskazała na miękkie krzesło. "Widziałeś zdjęcia, które ostatnio krążą po internecie? Przepraszam, że tak bezpośrednio pytam."
"Widziałem. Ktoś mnie sfotografował, gdy przebierałem się na wychowanie fizyczne. No i przerobił te zdjęcia." Wytłumaczył.
"Tak, domyśliliśmy się, że to sfalsyfikowane zdjęcia. Przecież zawsze byłeś takim szczupłym chłopcem." Thoma spuścił głowę, zaciskając dłonie w pięści pod biurkiem. Nie musiała tego mówić. Tak już chyba mają starsze osoby... "Czy wiesz może, kto rozpuścił te zdjęcia? Sprawa może być zgłoszona-"
"Oh, to tylko żarty kolegów ze starszych klas." Zaśmiał się, machając na to ręką. "To nie tak, że się tym przejmuję. Proszę nie brać ich na poważnie."
Kobieta otworzyła usta, by coś powiedzieć, jednak inny nauczyciel przeszkodził.
"Jest pełnoletni. Jak będzie chciał to zgłosić, to sam to zrobi." Zadecydował, kładąc mu przed oczami karteczkę z usprawiedliwieniem spóźnienia na lekcję przez wizytę w pokoju nauczycielskim.
Thoma podniósł na niego wzrok i zaniemówił. Był to trener drużyny, do której należał Ron. To było oczywiste, że o wszystkim wiedział. A przynajmniej domyślał się... Musiał chronić najlepszych zawodników.
"To nie o to chodzi, sam wiesz, że starsi znęcają się nad młodszymi osobami. To nie jest pojedyńczy-"
"Masz na to dowód?" Zsunął brwi do środka. "Powtarzam jeszcze raz, oni są pełnoletni, odpowiedzialni za siebie. Jeśli coś będzie się działo, to sami się zgłoszą. Zostaw go w spokoju i daj mu wrócić na lekcje." Przysunął usprawiedliwienie jeszcze bliżej blondyna, a kobieta zakończyła temat na dzisiaj.
"Okej, wracaj na lekcje." Powiedziała cicho, wstając z krzesła.
"Powinien za to przyjść na rozmowę z psychologiem" dodał "To nie jest normalne, żeby chłopak kochał się w chłopakach." Prychnął cicho, zanim Thoma wyszedł i nikt nie sprzeciwił się bądź potwierdził. Gdy dyrektora nie była w pobliżu, wszyscy na za dużo sobie pozwalali.
Nie było sensu się tym przejmować. To tylko stary trener, który żył jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Blondyn wyszedł, uderzając kogoś przypadkiem drzwiami. To był Ayato, który tylko uśmiechnął się do niego pocieszająco. Musiał widzieć go, gdy tu wchodził i kręcił się pod drzwiami, czekając aż wyjdzie...
"Nie mamy razem lekcji, po co idziesz w tym kierunku?" Burknął, idąc w stronę jedynej klasy na tym korytarzu.
"Chciałem zobaczyć, czy jesteś dziś w szkole. Wszystko okej?"
"Wszystko okej. Dzięki za troskę." Uśmiechnął się, jednak gdy tylko spojrzał na jego zmartwioną twarz, natychmiastowo zaniemówił. Broda mu zadrżała i nie wiedział, gdzie podziać wzrok.
Tylko Fischl tak na niego patrzyła. Teraz również i Ayato. To było spojrzenie naprawdę pełne troski, zero było w nim złych zamiarów. Kamisato z pewnością był dobrą osobą, ale... jest chłopakiem. Thoma wolał nie utrzymywać z nimi kontaktu w tej szkole, ponieważ również zaczęliby być nękani. Do tego Ayato w ogóle nie wyglądał na kogoś, kto mógłby się obronić.
"Oh, powiedziałem coś nie tak?" Położył dłoń na jego ramieniu i pochylił się do przodu. "Thoma?" Zauważył krople potu na jego szyi. "Cały się pocisz, nie jest ci gorąco?"
"Nic mi nie jest, nie dotykaj mnie" złapał za swoje dłuższe kosmyki włosów z tyłu i zasłonił nimi szyję.
Ayato odsunął dłoń i odprowadził go w ciszy do klasy.
"M-miłego dnia." Życzył, patrząc, jak siada w drugiej ławce przy ścianie. Wrócił do swojej klasy.
Thoma oddał sprawdzian, gdzie rozwiązał tylko dwa z ośmiu zadań. Był wściekły na siebie. Gdy nagle wpadło mu rozwiązanie do głowy, nie miał gdzie go zapisać, ponieważ całe miejsce na rozwiązanie było zamazane długopisem. Źle to widział. Matka będzie się wściekać o tę ocenę. To miał już jak w banku.
"Teraz będzie nosił grubsze warstwy ubrań?" Usłyszał szmery za sobą.
"Może chce ukryć te kolczyki?"O co chodzi? Thoma zawsze chodził w ściślejszych ubraniach. Podkreślał swoją smukłą figurę, a teraz każdy wierzy w to, że jest gruby i ma te kolczyki? Czy to się nazywa wpływem rządzących w tej szkole? Poza tym nawet gdyby był nieco większy, dlaczego kogokolwiek by to obchodziło?
Widać było, że ludzie czepiają się czegokolwiek by tylko komuś zepsuć humor.
To jeszcze nic. Najbardziej obawiał się tego drugiego zdjęcia. Co Ron z nim wymyśli?
"Thoma" poczuł dzióbnięcie palcem w plecy. Odwrócił się powoli do tej wesołej dziewczyny, z którą chodził do klasy. Czy to ona o nim rozmawiała? "Jak ci poszło?"
Co jest? Pyta jak mu poszedł sprawdzian?
"... nie najlepiej?" Odpowiedział zdziwiony, analizując jej twarz. Czy ona sobie z nim grała? Jak jej było na imię. Yanfei?
"Serio? Mnie też! Te zadania były podejrzanie trudne..." podparła głowę na ręce.
"... co ty ode mnie chcesz?" Zapytał ściszonym głosem. Dziewczyna cofnęła dłoń i spuściła zawstydzony wzrok. Nie tak powinna do niego zagadać.
"Uhm, masz z kim zjeść dzisiaj lunch? Możemy-"
"Jem sam" odparł stanowczo.
Yanfei skinęła twierdząco i już postanowiła go nie denerwować swoją osobą. Thoma odwrócił się z powrotem do ławki, zakrywając oczy. Zaraz zadzwoni dzwonek na przerwę a po niej była lekcja wychowania fizycznego. Specjalnie nie wziął ze sobą stroju.
Powinien faktycznie zgłosić to, co miało miejsce poprzedniego dnia, ale wtedy wszyscy by się o tym dowiedzieli. Wstydził się prawdy.
"Gdzie twój strój?" Wuefista popatrzył na niego krzywo.
"Zapomniałem, przepraszam" spuścił wzrok.
"Pierwszy raz ci się to przytrafiło. Zapraszam na trybuny. Zero telefonu, masz obserwować grę." Wskazał na miejsce, gdzie również siedział Kamisato Ayato. "Porozmawiaj sobie z nim, on nigdy nie ćwiczy, ma astme, czy coś." Wzruszył ramionami i przeszedł do grupy uczniów. "Okej! Kto prowadzi rozgrzewkę?!"
Thoma usiadł po przeciwnej stronie trybun od niebiesko włosego, który szybko się do niego przysunął.
"Nie ćwiczysz?"
"Ugh, nie widać?" Burknął, obejmując swój brzuch ręką. "... a ty?"
"Nie ćwiczę z powodu astmy" przyznał.
"Okej."
Zapadła między nimi chwilowa cisza. Wpatrywali się w ćwiczących uczniów, nie wiedząc, o czym zacząć rozmowę.
"Ludzie z astmą przecież ćwiczą. Po prostu ci się nie chce i to twoja wymówka." Stwierdził śmiało, a Kamisato roześmiał się.
"Właściwie to masz rację. Wolę ćwiczyć na własną rękę."
"Co? Zmieniłeś zdanie na temat pokazywania się ze mną?" Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
"Oh. Wtedy... nie miałem tego na myśli. Zestresowałem się i to powiedziałem." Zaśmiał się, podsuwając nogi do siebie. Thoma zerknął na niego, zastanawiając się, co naprawdę miał wtedy na myśli. Oczekiwał wyjaśnień. "Już nie pamiętam co. Na pewno nie chciałem powiedzieć, że nie chcę się przy tobie pokazywać."
"Zranisz się, jeśli będziemy razem gadać."
"Potrafię się obronić." Zapewnił, ale Thoma mu w to nie wierzył. Nie wyglądał na takiego.
"Okej. Robisz to na własną odpowiedzialność." Uprzedził.
"Wiem, co robię!" Szturchnął go delikatnie, a blondyn zaśmiał się, drapiąc po karku. "Ale naprawdę. Na temat wczorajszego dnia. Co się stało?" Ściszył głos. Atmosfera natychmiastowo się spięła.
"Nie zrobili nic złego" zapewniał. "Po prostu mocno złapali mnie za koszule, aż się rozpięła. To nie pierwszy raz. Już guziki ledwo się trzymają. Mówiłem ci, że się nimi nie przejmuję. Nie pytaj o takie rzeczy."
"Oh boże..." zasłonił twarz rękoma. "Pomyślałem o czymś gorszym..." przyznał zawstydzony, a Thoma odpowiedział śmiechem. "Nie mogłem zasnąć, cały czas o tym myślałem."
"Swoją drogą, dlaczego już nie można wchodzić na dach?" Zapytał, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
"Ah, jakieś dzieciaki z pierwszej klasy przedwczoraj się tam pobiły. Karetka przyjeżdżała. Wyglądało to poważnie."
"Nic o tym nie słyszałem."
"Bo to było, gdy już skończyliśmy lekcje."
"Aa, to pewnie dlatego."
"Nom, teraz nikt nie może tam wchodzić."
"A co? Smutno ci bez tego miejsca? I tak jesz lunch za drzewem tutaj." Ruchem głowy wskazał na nie. Ayato przytaknął.
"Zanim zezwolili na wchodzenie na dach to tam jadłem. Powietrze wydawało się lepsze, lubię patrzeć z wysokich budynków na miasto i dziedziniec szkoły. Czasami z nudów liczyłem, ile uczniów ucieka tym tylnym wyjściem." Thoma roześmiał się, odchylając głowę do tyłu.
"Ja też to robiłem! Najśmieszniejsze było-
-gdy nie udawało im się przeskoczyć drzwi i spadali z nich w krzaki?" Dokończył, a oboje za chwilę wybuchnęli śmiechem, mając dokładnie to samo na myśli.
"Halo! Proszę skupić się na grze, jeśli nie ćwiczycie!" Po boisku rozległ się gwizdek i dwójka uspokoiła się natychmiastowo.
"Nie da chwili spokoju." Mruknął Ayato.
"Od pierwszej klasy zawsze tak siedzisz na wychowaniu fizycznym? Nie nudzi ci się?"
"Czasami jest ciekawie, gdy dostaję piłką w głowę."
"Oh, przestań, bo znów nas upomni." Zasłonił usta dłonią, podśmiewając się z tego, co mówił.
CZYTASZ
will we ever smile? | thomaxayato
FanfictionSzkolny romans pisany przez zwykłego amatora z nadmiarem wolnego czasu. Mogą występować wulgaryzmy, przed każdym takim rozdziałem dodam ostrzeżenie Trochę wylewam tu swoje żale z przeszłości. Dzięki za czytanie ✨️