Rozdział zawiera treści, które mogą być niewłaściwe dla niektórych odbiorców (przeklinanie, znęcanie się, bodyshaming, cyberprzemoc.)
(Kiedyś będzie fluff, mówię wam... Powodzenia na maturze, jeśli ktoś z was pisze)
"Przepraszam, następnym razem zjem lepiej." Odpowiedział, wycierając gumką linię, a ktoś z tyłu prychnął na niego cicho. Nauczycielka tego nie zauważyła.
"Thoma, mogę pożyczyć gumkę do ścierania?" Ron dzióbnął go cyrklem w ramię, a chłopak cały się wzdrygnął, uderzając kolanami w blat stołu. Kobieta popatrzyła na niego, kręcąc przecząco głową.
To bolało! Jak mocno go dzióbnął?! Przecież mógł uszkodzić jego skórę i doprowadzić do zakażenia! Cyrkiel z pewnością nie był sterylny. Ron dzióbał nim we wszystkim! Nawet strach pomyśleć o tym, gdzie był! Thoma jak najszybciej potrzebował wyjść przemyć to, co miał na ramieniu.
Wziął gumkę ze stołu i położył obok Rona, nie chcąc mieć później tego wypominanego. Jak zbawienie zadzwonił dzwonek, który oznajmił przerwę pomiędzy tą a następną lekcją plastyki.
Blondyn natychmiastowo poderwał się z ławki i ruszył do łazienki, przepychając się przez tłumy ludzi, którzy denerwowali się na niego za to, że próbuje iść szybciej i wszędzie się przepycha.
Zdjął białą koszulę ze swoich ramion i obejrzał ją. Nie znalazł żadnych śladów krwi. Stanął tyłem do lusterka, próbując wyczuć miejsce, w które został dzióbnięty. O! To tu!
Spojrzał przez ramię, jednak nie wyglądało to poważnie. I tak... wziął jeden ręcznik papierowy i zamoczył go w wodzie oraz mydle, delikatnie myjąc okolicę rany. Nie chciałby zachorować przez tego kretyna, kto wie na co...
"Co? Wodę wyłączyli w domu?" Zapytał ktoś rozbawionym głosem i wyszedł na zewnątrz, trzaskając drzwiami.
Thoma nie chciał poświęcać uwagi dziecinnym docinkom. Jego zdrowie było dla niego o wiele ważniejsze niż jakiś kretyn, który nie potrafił zająć się swoim życiem.
Założył koszulę z powrotem i odetchnął z ulgą, obserwując swoją twarz w lusterku. Czy byłby nadal gnębiony, gdyby był silniejszy i atrakcyjniejszy? To przecież niemożliwe, by wszyscy odwrócili się od niego tylko ze względu na bycie gejem. Nie potrafił w to uwierzyć, że ludzie mogą być tacy okrutni tylko z tego powodu...
Wrócił do klasy, zajął swoje miejsce i zauważył gumkę, którą pożyczył. Była cała zniszczona, pokryta wyzwiskami. 'Nie przejmuj się tym' pomyślał sobie, nabierając głęboko powietrza do płuc. To nie miało żadnego wpływu na samopoczucie blondyna. A może...?
Zerknął kątem oka na Ayato, który był czymś zmartwiony. Pochylał się nad ławką z ręką przytrzymującą głowę. Czy zadanie, które dostali było za trudne? Nie. Thoma zobaczył, że jego praca dobrze mu idzie. Miał większość już zrobioną. Chciał zapytać, czy wszystko w porządku... Wcześniej to nie byłoby problemem, ale miał wrażenie, że wtedy i jemu zaczęliby dokuczać. A może z tego tak się denerwował? Że się do niego przypadkowo odezwie? Nie, trzeba trzymać język za zębami!
Lekcja ta skończyła się szybko i po niej nadszedł czas na przerwę na lunch. Najgorsza z możliwych przerw w tej szkole dla osób, które nie mają w niej życia.
Thoma chciałby móc zjeść z Fischl, ale ona zawsze siedziała ze swoimi znajomymi z klasy. To w porządku. Jeszcze by została obiektem żartów.
Na stołówkę nie było po co iść. Zaraz znów zostałby "przypadkiem" oblany sokiem. To przywoływało złe wspomnienia. Gdzie jeszcze? Dach? Nie. Odkąd większość dowiedziała się o tym, że woźne pozwalają tam przebywać, jest tam tłoczno. Zero spokoju. Gdzie jeszcze można było zjeść?
CZYTASZ
will we ever smile? | thomaxayato
FanfictionSzkolny romans pisany przez zwykłego amatora z nadmiarem wolnego czasu. Mogą występować wulgaryzmy, przed każdym takim rozdziałem dodam ostrzeżenie Trochę wylewam tu swoje żale z przeszłości. Dzięki za czytanie ✨️