słony

3.3K 127 155
                                    

Pomysł na historię zawdzięczam Brodce i jej wspaniałemu kawałkowi "W pięciu smakach"!

Papierowy samolot wdarł się do jego gabinetu przez niewielką szczelinę między progiem a drzwiami. Nie tracąc pędu, poszybował ku wysokiemu sufitowi. Dwukrotnie okrążył ciasny pokój, zanim wylądował na zagraconym blacie. Draco podniósł liścik z wyraźnym podekscytowaniem. Wyczekiwał go od samego rana i z frustracji spopielił już dobry tuzin wewnętrznych przesyłek, które nie wyszły spod jej pióra. Patrząc na schludnie poskładany samolocik, od razu wiedział, że to jej wiadomość. Nikt - w całym Ministerstwie- nie był na tyle nowatorski, aby używać mugolskich kartek w kratkę. Nikt, poza Hermioną Granger.

Uśmiechnął się chytrze, rozwijając zagięty papier.

Dach. Za kwadrans.

Zmrużył oczy z zadowoleniem. Na dachu jeszcze się nie pieprzyli.

Za pomocą różdżki zdjął blokady z dolnej szuflady biurka. Rozejrzał się wokół, zanim ostrożnie ją wysunął. Szare oczy błysnęły, odnajdując tuzin podobnych wiadomości. To były trofea, które gromadził od kilku tygodni. Pamiątki gorącego, biurowego romansu, który zaczął się całkiem niewinnie.

Pomógł jej zebrać z posadzki Atrium porozrzucane dokumenty. Później, wyszarpując z jej rąk ciężkie teczki, podążył za Granger do archiwum. W nieprzeniknionym mroku to ona musnęła jego wargi w delikatnym pocałunku, a potem odwróciła się gwałtownie i wybiegła z ciemnego pomieszczenia, zostawiając go samego z jej papierami. Nazajutrz wysłała mu pierwszy list. Mieli się spotkać za godzinę w tym samym miejscu, z którego dzień wcześniej uciekła w popłochu. Szedł tam z prawdziwym zaciekawieniem. Po cichu liczył, że ich urwany pocałunek znajdzie kontynuację w zaciszu ministerialnego archiwum, jednak zatroskana mina czarownicy nie wróżyła niczego dobrego. Gdy zaczęła go przepraszać, był już pewien, że nie przyszli tu w tym samym celu.

Musiał to zmienić.

Jeszcze raz popatrzył w jej zrezygnowane oczy, a potem zmiażdżył drżące usta w duszącym pocałunku. Jej początkowa dezorientacja, została zastąpiona namiętnością. Całowała go z pasją, o którą nigdy wcześniej jej nie podejrzewał. Nie przypominał sobie, kto pierwszy ściągnął swoje ubranie, za to dokładnie pamiętał, jak wziął ją od tyłu, a regały stukały o ścianę w szaleńczym tempie. Skończyli niemal równocześnie. Potrzebował jeszcze kilku głębokich pchnięć, zanim przeżył najlepszy orgazm w swoim życiu. Fala ciepła zalała jego napięte ciało. Oparł dłonie o metalową półkę i dyszał głośno, wyrównując rwący oddech. Spojrzał na plecy Granger, pokryte kropelkami potu. Nachylił się i pocałował ją między łopatkami. Była słona i wiedział, że tak musi smakować pożądanie.

Wysunął się z jej wnętrza i zaklęciem uprzątnął bałagan, który po sobie pozostawił. Hermiona w tym czasie wciągała majtki, które wygrzebała z walających się akt. Nie mógł znowu pozwolić jej zniknąć. Nie wtedy, kiedy pragnął kolejny raz skosztować jej ciała. Dlatego zaproponował jej, aby nie przestawali.

Układ był prosty i klarowny. Draco wyznaczył jedynie trzy zasady.

Dyskrecja, wyłączność i Ministerstwo.

To nigdy nie miało wykroczyć poza jego grube mury. Bez porannych śniadań w rozgrzanym łóżku czy romantycznych kolacji, gdzieś w zaciszu tawerny. Bez zbędnych deklaracji i obietnic bez pokrycia. Bez uczuć.

Po krótkim namyśle, zgodziła się na tę rozrywkę. Grę, w której nie ma przegranych. Każdy dawał i brał, oczekując w zamian jedynie chwili przyjemności. Oderwania od wyczerpujących obowiązków i urozmaicenia nużących dni. Tylko że dla Draco, każdy z nich się takim wydawał, dopóki nie wbił się w słodkie usta Granger.

W pięciu smakach [+18] | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz