Rozdział 4

336 14 1
                                    

- Miałem cię wyruchać, ale rana jest głęboka i świerza.. - powiedział do śpiącego Kacchana.

Leżał na łóżku w swoim pełnym erotycznych rzeczy pokoju, bowiem nie zasługiwał na przebywanie w jakiejkolwiek innej części domu.

Starszy po skończonej wypowiedzi wyszedł z pokoju zabawki, ponieważ ten pseudonim wrócił do niewolnika. Todoroki nie miał ochoty nadal zaprzątać sobie głowy Katsukim. Uważał, że zawalił na całej linii. Nie wiedział, czy kiedykolwiek jeszcze mu zaufa. Darzył go miłością, a on to wykorzystał. Niebieskooki był strasznie zły i zawiedziony.

Powoli i bez entuzjazmu stąpał po schodach w dół. Jeden za drugim. Gdy zszedł na równą ziemię, udał się do kuchni. Podszedł do kredensu, z którego wyciągnął wino oraz kilka puszek z piwem. Usiadł na kanapie, włączył telewizor i otworzył wino. Wypił praktycznie całe na raz. Następnie otworzył jedno piwo, a potem kolejne i kolejne...

***

Blondwłosy obudził się w czterech ścianach a dokładniej tych, w których starszy zadawał mu niegdyś cierpienie. Wszystko go bolało, najbardziej krocze. Bał się. Znów tu był, nie udało się mu uciec. Wiedział, że pan nigdy już mu nie zaufa. To, co zrobił było totalnie bezsensowne.

Po jego pięknych, zadbanych, bladych policzkach spłynęły pierwsze łzy. Zaraz wydobył z ust gorzkie szlochanie.

Minęły minuty, godziny. Kacchan spodziewał się pana, który usłyszawszy jego płacz, pocieszyłby go albo zrobiłby cokolwiek. Nic takiego jednak nie miało miejsca.

Czerwonooki nie mógł zmienić swojej pozycji przez ogromny ból po postrzale. Leżał na boku i poprzez wyobraźnię wymyślał różne scenariusze. Na przykład, że razem z panem urządzają piknik. Obydwoje leżą na pięknej, zielonej trawie. On jednak był w całkiem innym miejscu. Był pewny, że to, co teraz tworzy jego wyobraźnia, nigdy się nie wydarzy.

Było późno po południu. Młodszy usłyszał coraz to głośniejsze kroki. Przymknął oczy żeby sprawić wrażenie, że śpi. Do pokoju wkroczył Shoto.

Na jego twarzy widniała obojętna mina. Część włosów miał związane w kucyka. Był ubrany w białą koszulę z długim rękawem i w czarne bojówki.

Podszedł do blondyna i schylił się ku jego twarzy. Już miał musnąć jego policzek, jednak przypomniał sobie że nie powinien. Wyprostował się i włożył dłonie do kieszeni.

- Śpisz?

Myślał, że niższy się odezwie. Ten jednak tego nie zrobił. Nie otworzył nawet oczu nadal udając śpiącego.

- Jadę do klubu, tylko tyle chciałem powiedzieć. Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia żebyś mi tu nie umarł - Dodał.

Kacchan nie mógł wytrzymać, dlatego powoli otworzył oczy po czym spojrzał na Todorokiego.

- Panie, mógłbyś zaprowadzić mnie do łazienki..? - Wyszeptał Bakugo.

Wyższy skinął głową. Odchylił kołdrę i złapał młodszego za ręce, potem bark. Blondynowi udało się wstać. Następnie maleńkimi pełnymi wysiłku kroczkami skierował się w stronę drzwi do drugiego pomieszczenia.

Starszy nie potrafił na to patrzeć. Powoli przyciągnął młodszego i wziął go na ręce. Ich spojrzenia się spotkały. Oboje się zarumienili. Gdy doszli, Shoto otworzył drzwi i delikatnie postawił niższego na ziemi, po czym przytwierdził go do ściany. Kacchan nie wiedział o co chodzi. Czy znów zostanie sponiewierany?

Mój ty niewolniku~ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz