~Anna~
Obudziłam się naga w ciemnym pokoju już wtedy wiedziałam co się stało choć nic nie pamiętałam miałam silne zawroty głowy mimo to zaczęłam przeszukiwać po omacku pokój szukając swoich ubrań gdy znalazłam ubrałam się szybko i spojrzałam na telefon który miałam blisko siebie. Byłam spóźniona do pracy ~Świetnie~ próbowałam otworzyć drzwi te jednak ani drgnęły.
-Stanisław!!! Otwórz jestem spóźniona!-krzyczałam rozpłakana i pukałam.
-Oj Aniu, Aniu jak ty naiwna nie puszczę cię dopóki się nie opamiętasz. A tak wogule świetną noc wczoraj z tobą spędziłem- słyszałam jego obleśny śmiech.
~Wiktor~
Siedziałem na sofie w bazie Anka powinna być już w pracy a Artur się wściekał.
-Gdzie ona jest?! Jest zwolniona możesz jej przekazać a ty Nowy jedziesz z Britney zespołem P- oburzył się wyrzucając papiery Anny do kosza.
-Artur ty o niej nic nie wiesz...-podeszłem do niego i wyciągnąłem papiery z kosza.
-to może mnie oświeć-powiedział oburzony
-nie mogę... jest to głębsza sprawa.. jestem pewny, że to przez to się spóźnia-powiedziałem ostro -ja wezmę za nią ten dyżur. Tylko zadzwonię do niej..-wziąłem telefon i dzwoniłem a w między czasie powiedziałem do Artura- tylko spróbuj ją wywalić z pracy a ja też się z tą pracą pożegnam. Ona jest wspaniałą lekarką-mówiłem prawdę. Gdy kobieta odebrała słyszałem płacz wiedziałem że jest źle.
-Aniu co się dzieje?-powiedziałem lekko przestraszony.
-Wiktor ja dzisiaj nie dam rady przyjść do pracy... Powiedz Doktorowi Górze... ja wiem że pewnie jestem zwolniona ale ja wszystko mu wyjaśnię...-słyszałem płacz w słuchawce.
-Aniu! Gdzie mieszkasz?! Pomogę ci tylko pozwól mi -powiedziałem wystraszony
-Wiktor nie możesz on ci zrobi krzywdę..-powiedziała i się rozłączyła.
-Artur w papierach powinien być adres zamieszkania Anny podaj mi go ona jest w niebezpieczeństwie!-krzyknąłem.
-Jezu Wiktor.. ul. Leśna 23- powiedział lekko zdezorientowany a ja wybiegłem z bazy
-dzięki!-krzyknąłem przy wyjściu. Wybiegłem z bazy wsiadając do auta i ruszyłem pod wskazany adres. Kilka minut później byłem na miejscu podbiegłem do drzwi i zapukałem ostro. -Aniu otwórz!-pukałem otworzył mi mężczyzna ubrany w czarną koszule i granatowe dżinsy. To musiał być mąż Anny.
-Dzień dobry kogo Pan szuka?- cały czas się uśmiechał co mi się bardzo nie podobało miał strasznie głupi uśmiech.
-Kim Pan jest? -spytałem z kamienną twarzą
-Stanisław Potocki kogo Pan szuka się pytam-powiedział cały czas uśmiechnięty
-Anna Reiter zna Pan?- wepchnąłem się do mieszkania -Aniu! Aniu gdzie jesteś?!-krzyczałem.
-Co to za samowolka?!-spojrzałem na niego
-Dlaczego ją lejesz?! - złapałem go za koszule
-bo jest moja i mogę z nią robić co mi się podoba! A teraz wynocha albo Pan pożałuje-powiedział oburzony
-Aha i myślisz, że przez to możesz ją bić?! Nie jest twoja! Aniu!!-krzyczałem szukając jej po mieszkaniu.
-Wiktor... -usłyszałem pukanie w drzwi. Przybiegłem do drzwi
-Aniu jesteś tam?..-spytałem
-tak...-słyszałem płacz.
-Anka odsuń się - gdy usłyszałem że się odsuwa wziąłem rozpęd i wyważyłem drzwi odrazu popędziłem do Anny i ją przytuliłem.-już jesteś bezpieczna choć zamieszkasz u mnie dobrze?-wyszeptałem
CZYTASZ
Nowe życie i ciągnąca się przeszłość...
FanfictionKobieta przyjeżdża razem ze swoim mężem tyranem do Polski ze Stanów Zjednoczonych... znajduje pracę którą bardzo polubiła była to dla niej odskocznia od problemów prywatnych. W pracy odrazu poznaje mężczyznę którego bardzo polubiła. Czy ułoży sobie...