Rozdział 1

598 25 25
                                    

~Anna~

Nastał pierwszy dzień w Polsce wstałam uwalniając się z uścisku Stanisława tak aby go nie obudzić po chwili zeszłam do kuchni, gdzie przygotowałam jajecznicę i zaparzyłam herbatę wszystko położyłam na stole kuchennym po czym poszłam do sypialni.

-Stanisław wstawaj! Śniadanie!-powiedziałam głośno na co on otworzył oczy

-Aniu spokojnie nie denerwuj się- wstał i podszedł do mnie bliżej

-Daj mi spokój! Zaraz się spóźnię na rozmowę o prace-wyszłam z sypialni wkurzona biorąc po drodze świeże ubrania z szafy po chwili ruszyłam do toalety gdzie zamknęłam drzwi i zdjęłam piżamę przejeżdżając dłonią po siniakach na brzuchu i innych częściach ciała spojrzałam w lustro wyglądałam jak worek treningowy.. ubrałam świeże rzeczy i pomalowałam się żeby nie było widać siniaków. ~chyba nie widać...~ pomyślałam po czym przeczesałam włosy . Po chwili wyszłam z toalety zmierzając do wyjścia.

-Stój!-krzyknął mężczyzna łapiąc mnie za nadgarstki i przyciskając do ściany.

-Co chcesz?-powiedziałam kompletnie bez emocji.

-Co to za jedzenie?! Jest beznadziejne! Nadaje się tylko do kosza!!-spojrzał na mnie i uderzył mnie w polik.~Ała..~ nie wydałam żadnego dźwięku jedynie oczy mi się zaszkliły.

-mogłeś zrobić sobie sam..-powiedziałam cicho

-Nie pyskuj!-krzyknął i przywalił mi w polik jeszcze raz tylko dużo mocniej. Spłynęły mi łzy po polikach a on ścisnął moje nadgarstki jeszcze mocniej na co się skrzywiłam.

-Puść mnie!...-powiedziałam przez ból odczuwalny i na poliku jak i na nadgarstkach.

-Popraw się z robieniem jedzenia! Bo jak narazie jesteś baz użyteczna! Jasne?!-ścisnął jeszcze bardziej moje nadgarstki po czym je puścił i odszedł w głąb mieszkania a ja złapałam się za polik i szybko założyłam buty. Wzięłam torebkę i pobiegłam rozpłakana do auta gdzie się popłakałam jeszcze bardziej. Po paru minutach ogarnęłam się wytarłam łzy i poprawiłam makijaż po czym ruszyłam w stronę Leśnej góry bo tam miałam pracować jak Lekarz Pogotowia ratunkowego.

~Wiktor~

Siedziałem na kanapie w bazie popijając kawę ponieważ do dyżuru miałem jeszcze trochę czasu.

-Wiktor! Chodź do mojego biura proszę-wszedł do pomieszczenia Artur szef stacji a że to był też mój bardzo dobry przyjaciel to prosił mnie o różne przysługi.

-Już idę- wstałem z kanapy odkładając na blat kubek po chwili ruszyłem w stronę biura Artura. Na miejscu weszłem do środka i usiadłem na przeciwko mężczyzny-no co tam Artur?- spytałem poprawiając się na krześle.

-Słuchaj dzisiaj przychodzi do pracy nowa Lekarka..-spojrzał na mnie a ja na niego

-i co w związku z tym?- spytałem spokojnie. Byłem strasznie ciekawy nowej Lekarki.

-chciałbym, żebyś się nią zajął w sensie oprowadził pokazując gdzie co jest itp a i będziesz z nią dzisiaj jeździć i zobaczysz jak sobie radzi i później powiesz mi jak sobie poradziła-powiedział spokojnie przewracając papiery.

-jasne a kiedy będzie?- wstałem z krzesła.

-powinna zaraz być- po tych słowach wyszłem z biura po drodze zaczepił  mnie Piotrek i zaczęliśmy rozmawiać o dyżurze i o różnych innych tematach.

~Anna~

Dojechałam na miejsce zaparkowałam samochód na parkingu blisko budynku po czym wysiadłam i zamknęłam samochód. Po chwili ruszyłam w stronę Bazy i nie pewnym krokiem weszłam do środka. Rozejrzałam się wokół i zaczęłam iść przed siebie szukając gabinetu Doktora Artura Góry po drodze zaczepił mnie wysoki brunet.

Nowe życie i ciągnąca się przeszłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz