PROLOG

18 1 0
                                    

Biegłam przed siebie co chwila odwracając się do tyłu za każdym razem widząc że nie odpuszczają,

-I TAK CIĘ DOWIEMY DZIWKO!!!-
-ZATRZYMAJ SIĘ!!!-
-TY KURWO I TAK CIĘ DOPADNIEMY!!!-

w moją twarz co chwila uderzały gałęzie, raniąc mnie za każdym razem

Z każdym uderzeniem
Z każdym rozcięciem
Z każdym płatkiem śniegu spadającym na moją twarz

Czułam że to nie sen, nie koszmar, lecz  najprawdziwsza żeczywistość

Gdy poraz kolejny odwróciłam się by zobaczyć odległe sylwetki ICH...

Potknęłam się o korzeń drzewa i upadłam rozcinając sobie nogę

-KURWA- wydarłam się na cały las

nie patrząc na ból spowodowany upadkiem, szybko się podniosłam i znów zaczęłam uciekać

Coraz trudniej było mi stawiać kroki
Długi bieg dawał się we znaki
A zimno jakiekolwiek by nie było, w niczym nie pomagało

Ich nawoływanie stawało się coraz bardziej odległe

Krzyki, szum wiatru, gałęzie uderzające o moją twarz
To wszystko stało się jakby odległe, jakbym była zamknięta w bańce...

Bańce przeklętej przez samego diabła.

Nim się obejżałam a już leżałam na ziemi otulona śniegiem ze spływającą krwią z ran, oraz bolącymi siniakami spowodowanymi ich kopnięciami, uderzeniami i wyzwiskami co by ze mną nie zrobili gdyby mogli

A to wszystko przez jeden błąd...
Jeden lekkomyślny ruch i słowo...
Przez dwojga ludzi...

To wszystko przez...

Przeklęte oczy

Przeklęte oczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz