Rozdział 2

9.3K 297 36
                                    

ARABELLA

Trzy miesiące później

– Wybierasz się gdzieś? – Otaczającą mnie ciszę przerwał irytujący głos ojca, który w jednym momencie zaburzył mój ciężko wypracowany spokój. Przewróciłam oczami, upewniając się wcześniej, że tego nie dostrzeże, a potem po raz kolejny pochyliłam się nad lustrem, by poprawić niedbale nałożoną pomadkę.

– Na spacer – odparłam rzeczowo.

Zauważyłam ojca w odbiciu lustrzanym. Pojawił się tuż za mną, a plecy oparł o ścianę. Jego uważne spojrzenie skanowało mój ubiór.

– Nie pojechałeś do firmy? – zagaiłam.

– Nie dziś.

Kiwnęłam głową, poprawiając rękawy kremowej sukienki. Odkryte nogi podkreśliłam balsamem z drobinkami złota, wiedząc, że te będą się wspaniale prezentować w pełnym słońcu, a na stopy narzuciłam botki na niskim obcasie.

– Będziemy mieli gościa – odezwał się po chwili.

– Tak? – Wysiliłam się na symulowaną ciekawość. Nie obchodziły mnie wizyty tych wszystkich dupków w garniturach, ale ojciec nienawidził, gdy ich lekceważyłam.

– Myślę, że to powinno cię zainteresować – zniżył ton, co dało mi do myślenia.

Obróciłam się przodem do taty i przekrzywiłam głowę, teraz będąc już autentycznie ciekawą.

– Chciałbym, abyś spotkała się dziś z Cameronem Salfordem.

Moje wargi rozciągnęły się w krzywym uśmiechu.

– Wspaniale – rzuciłam tonem podszytym sarkazmem.

– Znam tę minę. – Postawił krok w przód i łypnął na mnie z góry, jakby chciał podkreślić tym swoją wyższość. – Tym razem nie możesz tego zepsuć. Masz się, kurwa, postarać – wycedził.

– Jak zawsze – skwitowałam, oddalając się w kierunku drzwi. – Mogę już iść?

– Wróć przed dwudziestą.

Złapałam za klamkę, jednak nim zdecydowałam się opuścić rezydencje, spojrzałam przez ramię na .

– Oświadczy mi się? – Nietrudno było doszukać się w moim pytaniu kpiny.

– Zgodzisz się – zaznaczył twardo.

– Nieszczerze – spostrzegłam, brnąc w tę niebezpieczną gierkę.

– Gówno mnie to obchodzi.

– Jasne – wyszeptałam pod nosem.

Przemierzając ulice Liverpoolu czułam, jak z każdą sekundą moje serce ściska się w najboleśniejszy z możliwych sposobów. Od miesięcy próbowałam sobie wmówić, że wcale nie dojdzie do ślubu. Wzięłam tamtą rozmowę za fikcję i żyłam w tym przekonaniu przez kilka tygodni. Jednak na myśl o tym, że nagle mam stanąć przed prawdą, kręciło mi się w głowie. Nawiedzające mnie co noc koszmary jedynie podsycały odczuwany podświadomie strach.

Oczywiście pragnęłam wyrwać się z rąk ojca, a samo to, że zamieszkam w innym miejscu niosło za sobą niewyobrażalną ulgę. Ale Salford równie dobrze może niczym się od niego nie różnić. Tata nie wybrał go dla mnie bez powodu. Cameron musiał wpasować się w jego chore wymagania. Nie wiedziałam więc, co mnie czeka. Przez te wszystkie lata wyrobiłam sobie wiele nawyków, które pozwalały mi jak najbardziej unikać ojca i jego gniewu. Wiedziałam, co mówić i co robić, by był ze mnie zadowolony. Życie na nowych zasadach, w dodatku z kimś zupełnie mi obcym, przyprawiało mnie o dreszcze.

Devoted [WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz