7.

142 20 6
                                    

a/n; przepraszam za tak długą przerwę w publikowaniu, ale musiałam na trochę odłożyć pisanie na bok. mam nadzieję, że mimo to tutaj zajrzycie <3

postaram się dodawać kolejne rozdziały w miarę regularnie!

***

Od mojego ostatniego listu minęły cztery miesiące. Czuję się z tym dziwnie, wiesz? W pewnym sensie przyzwyczaiłem się do pisania ich, nawet jeśli nie pisałem ich często i dużo.

Uspokajały mnie. Dawały poczucie stabilności, pewności, że teraz stoję na twardym gruncie. Że za chwilę nie stanie się nic, co mogłoby wywrócić moje życie do góry nogami. Naprawdę chciałbym, żeby tak pozostało.

Potrzebowałem tej przerwy.

Wcześniej czułem się, jakby mój umysł zamknął wszystkie możliwe wejścia, blokując uczuciom możliwość wydostania się na zewnątrz. Teraz, kiedy niemal siłą otworzyłem te drzwi i wypchnąłem przez okna tłumione dotychczas emocje, czuję się... lżejszy. Jakbym... jakbym w końcu mógł oddychać.

To dziwne uczucie. Po tak długim czasie móc odetchnąć, jakby wszystkie zmartwienia zniknęły, chociaż wciąż tam są. Móc w końcu... przestać tonąć.

Nie potrafię określić inaczej tego, jak się wtedy czułem. Moje myśli były głośne. Tak cholernie głośne, że nie potrafiłem ich poukładać w żaden sposób. Ale w tym samym czasie były ciche. Przerażająco ciche.

W moim umyśle panowała burza milczących myśli, których nie umiałem ujarzmić. Nie czułem nic, jednocześnie czując tak bolesny smutek, że czasami trudno było mi oddychać.

Tonąłem. Nie potrafiłem złapać oddechu. Powietrze paliło moje płuca, serce pękało coraz bardziej z każdą sekundą. Gorące łzy płynęły po moich policzkach strumieniami, pogłębiając fizyczną agonię.

Nie potrafiłem oddychać. Dusiłem się.

Pogubiłem się, Hyunjin. Zatraciłem się w desperackich próbach odnalezienia czegoś stałego w tym chaosie. Łapałem się wszystkiego, co pojawiło się na horyzoncie.

Być może dlatego koniec końców potrzebowałem tak dużo czasu, by się pozbierać. By móc wrócić do Ciebie z czystym umysłem, z energią, której wtedy tak mi brakowało.

Żałuję tylko, że po drodze tak bardzo skrzywdziłem samego siebie. Nie zrozum mnie źle, nie zrobiłem sobie nic złego. Jestem cały, tak jak dawniej.

Tylko... trochę przesadziłem. By zająć czymś swoje myśli, pobudzić się do działania, pominąłem odpoczynek. I przestałem troszczyć się o swoje zdrowie.

Przepraszam. Wiem, że będziesz zły, kiedy o tym przeczytasz. Ale tak wyszło — nie zrobiłem tego specjalnie. Po prostu... starając się uciec od myślenia, wpadłem w sidła czegoś innego.

Przez to, jak bardzo starałem się zagłuszyć burzę w moim umyśle, doprowadziłem go na skraj wytrzymałości. Wiem, że znasz ten scenariusz. To nie pierwszy raz, kiedy się tak zachowałem, wielokrotnie byłeś tego świadkiem.

Problem w tym, że kiedy poprzednim razem to zrobiłem, byłeś obok. Teraz Cię zabrakło i... było mi ciężko. Bardzo, bardzo ciężko.

Nigdy nie sądziłem, że to takie ważne, by mieć kogoś, komu można powiedzieć, jak źle się czujesz. Opowiedzieć, do czego doprowadziły Cię zbyt długo trzymane w środku emocje. Naprawdę nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bolesny może być brak kogoś, z kim można o tym porozmawiać.

Niestety, musiałem przekonać się o tym na własnej skórze. Desperacko pragnąłem wylać gdzieś te uczucia, podzielić się nimi z kimś chociaż na chwilę. Zdjąć choć część ciężaru z przemęczonych ramion.

Ale nie było nikogo, kto mógłby mnie wysłuchać.

Nie wiedziałem, do kogo z tym pójść. Kogo poprosić o pomoc. Przecież każdy ma swoje problemy. Jak mogłem dodawać komuś cierpienia, by ulżyć samemu sobie?

Myślałem wtedy o Tobie, wiesz? Jak zawsze mogłem zwrócić się do Ciebie o pomoc. O głupie wysłuchanie moich problemów, bez proszenia o słowa otuchy. Po prostu — o możliwość wyrzucenia z siebie wszystkiego, co sprawiało, że było mi ciężko na sercu.

Kiedy teraz sobie to przypominam, dociera do mnie, jakim luksusem było posiadanie Ciebie w moim życiu. Technicznie rzecz biorąc, wciąż jesteś jego częścią. I myślę, że niezależnie od wydarzeń, zawsze nią będziesz. Chociaż wolałbym, żebyś był zdrowy i przytomny.

Napisałem „było", bo chociaż fizycznie wciąż jesteś, nie mogę z Tobą porozmawiać. A uwierz, jestem pewien, że rozmowa z Tobą mogłaby rozwiązać przynajmniej dziewięćdziesiąt procent moich problemów.

Chociaż teraz jest lepiej, wciąż zdarza się, że jest mi trudno oddychać. Zgaduję, że wszystko będzie w porządku dopiero, jak się wybudzisz.

Wiem, że znowu o tym piszę, ale powinieneś się pospieszyć. Twoja obecność byłaby bardzo przydatna. I nie wspominam o tym jedynie z osobistych pobudek.

Masz do kogo wrócić, Hyunjin. Masz mnie, a Twoi rodzice niecierpliwią się bardziej niż ja. Szczerze? Ani trochę się im nie dziwię. Wiesz w ogóle, ile czasu tak leżysz? Bo ja straciłem już rachubę. Naprawdę, powinieneś się w końcu obudzić.

Wszyscy za Tobą tęsknią, wiesz?

Czasami mijam się z Twoimi rodzicami, kiedy wychodzę od Ciebie. Wiem, że może nie powinienem przysparzać Ci zmartwień, ale... i tak nie przeczytasz tego listu, gdy to będzie aktualne. Kiedy się obudzisz, to przestanie mieć znaczenie.

Twoja mama bardzo się martwi. Zauważyłem, że przestała przykrywać cienie pod oczami makijażem. Jej włosy, które — jak zawsze powtarzałeś — zwykła układać tak starannie, teraz często są w nieładzie. Na twarzy Twojego taty widziałem po raz kolejny zmęczenie, chociaż próbował je ukryć pod poważną miną. Tą, której nigdy nie lubiłeś widzieć, bo kojarzyła Ci się z jego późnymi powrotami do domu, kiedy musiał zostać dłużej w pracy.

Może powinno być mi przykro, że mijamy się bez słowa, ale naprawdę nie jest. Każdy z nas cierpi po stracie Ciebie na swój sposób i chyba wszyscy wiemy, że nie jesteśmy w stanie pocieszyć się nawzajem.

Tak właśnie się czujemy, Hyunjin. Jakbyśmy Cię stracili, chociaż wiemy, że nadal z nami jesteś.

To bardzo dziwne uczucie. Jesteś w śpiączce już siedem miesięcy, a ja dalej się do niego nie przyzwyczaiłem. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam.

Ale chyba muszę je zaakceptować, prawda? Przyjąć do świadomości to, że nie ucieknę od tego i muszę po prostu iść dalej. I czekać na Ciebie tak, jak robiłem to przez cały ten czas.

Rok szkolny trwa od miesiąca i widzę, że niektórzy wciąż czują się nieswojo, zerkając na Twoją ławkę. W dalszym ciągu pozostaje pusta. Może to trochę dziwne, ale nie mam nic przeciwko temu. Fakt, że nikt przy niej nie siedzi, dodaje mi zadziwiająco dużo otuchy. Zupełnie, jakby wszechświat mówił mi, że trzyma dla Ciebie miejsce, bo niedługo wrócisz.

Mogę teraz brzmieć jak obłąkany, ale mam to gdzieś. Myślę, że w tym wszystkim najważniejsze jest to, że mam wystarczająco siły, by na Ciebie czekać.

Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żebyś się pospieszył, Hyunjin. Ale jeśli będzie trzeba, poczekam na Ciebie.

Tak jak zawsze czekałem.

Jeongin

Losing you ⋄ hyunin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz