Max pov.
Mój kochany braciszek ciągnął mnie w głąb mieszkania. Minęliśmy chyba.... kuchnię. Zatrzymał się dopiero w (ponownie) chyba... salonie.
- Kameleon chodź na chwilę.!- zawołał Ash nie wiadomo kogo.
-Czego?!- przed nami stanął chłopak w kolorowych włosach, a dokładniej w różowych włosach.
- Maxline Veronico Irwin i Michael'u Gordonie Clifford...- spojrzałam zdezorientowana na brata- No przytulcie się w końcu 4 lata się nie widzieliście!
-Ash o co ci chodzi przecież nie znam tej dziewczyny!- odpowiedział zdenerwowany i zdezorientowany chłopak.
- Idioto to Xam!- wykrzyknął. Kolorowo włosy zmierzył mnie a potem wykrzyknął:
-Xami to ty!
Przyjrzałam mu się skądś kojarzę ten uśmiech.
- Mikey? Nie wieże mój Mikey stoi tu teraz i na mnie patrzy!
Po tej jakże inteligentnej konwersacji rzuciliśmy się na siebie i przytuliliśmy się.
-Cal, Luke już tłumaczę. Mikey i Max znają się od dziecka i są dla siebie wszystkim no wiecie przyjaciele. No i nagle po 4 latach rozłąki się widzą no rozumiecie HAPPY!- słyszę głos Ashtona.
*****
Taki krótki rozdział. Czasami tak będzie, że niektóre rozdziały będą długie, a inne znów krótkie. Zależy od mojego natchnienia.
Tak na marginesie zapraszam na mój drugi ff "Sex friends and...".
CZYTASZ
Sorry I'm not perfect/L.H
FanfictionMax wyjeżdża do swojego brata Ashtona. Brat nie zna powodu jej przeprowadzki. Gdy dowiaduje się co działo się w domu przygarnia ja bez żadnego zastanowienia.