\\

945 38 7
                                    

- Czy ty chcesz żebyśmy... - dociekasz ostrożnie. - spróbowali od nowa?

Moje serce szaleje, euforia ogarnia mnie od środka, a na zewnątrz nadal pozostaje sparaliżowany

Tak! Chcę! Pragnę tego, jak niczego innego! Tylko o tym marzę! Krzyczy we mnie wszystko, każdy organ, każda kropla krwi, każda komórka.

- Nie - zaprzeczam wbrew sobie. Jestem idiotą, znowu cię ranię.

- Słucham? - masz nadzieję że się przesłyszałaś, albo że ja zmienię zdanie.

- Nie. - powtarzam nieco głośniej. Połykasz łzy. Moje serca rozdziela się na malutkie kawałeczki. Wracasz do mieszkania, trzaskając drzwiami. Opieram się o ścianę, zsuwam na ziemię, chowam twarz w dłoniach. Oczy mnie już pieką i przeklinam się na wszystko, co się tylko da. Przecież moje „nie" to nie prawda! Przecież ja chcę znowu z tobą być. Chcę ale się boję, że będę Cię ranił. Że przyniosę kolejne cierpienia.

Maria, co mam teraz zrobić? Powiedz mi proszę. Ja już nie mam bladego pojęcia. Wszystko stało się szare, beznamiętne, puste. Ten świat stał się taki mdły. Patrzę przez okno i co widzę? Bezsens. Bo moim sensem jesteś Ty. Siedzę w pustym mieszkaniu, piję, palę...
Co mam niby ze sobą zrobić, gdy życie bez ciebie to jedynie zlepek dni, które nie przyniosą ze sobą nic dobrego. Nie dadzą mi nadziei na lepsze jutro. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia. We mnie już umarła. Umarło wszystko wokół, oprócz mnie, choć duchem jestem już martwy. Będę nieśmiertelny aż do dnia mojej śmierci, a czuję, że niedługo on nadejdzie, jeżeli moje życie dalej będzie tak wyglądało.

Namacalna samotność, wierna kompanka, która nie ma zamiaru mnie opuścić.
Towarzyszka ma pełen etat. W trybie 24/7. Chodzi za mną krok w krok. Wciąż czuję jej zimny oddech na plecach. W myślach Marysia. Jej uśmiech, a za moment jej łzy. Widzę jej serce. Poranione.

Wyrzuty sumienia, bezlitosne. Gryzą mnie. Targają mną. Zasłużyłem na to. Jestem gnojem.

Podchodzę do okna.

Gdyby tak... Wychylić się za bardzo...

Boże co ja wygaduję... Marcin przestań...

Gdzie są szlugi?

Odnajduję je. Zapalam jednego. Oddycham głęboko, wypuszczając dym z płuc. Chyba pomogło na tyle, by odgonić od siebie te głupie myśli. Przed samobójstwem ratuje papieros, który jest ostatnim. Tak sobie obiecuję bo gdzieś w głowie słyszę Twój głos mówiący „gaś go". Nie lubiłaś, gdy paliłem. Zawsze kazałaś mi wyrzucić tego szluga, nawet jeśli byłem dopiero w połowie. Wzdychałem zdenerwowany, ale spełniałem twoje prośby. Aż w końcu przy Tobie się wstrzymywałem i nie paliłem.

Znów wracam do steamowania. Jest ciężko, ludzie wyczuwają że coś jest nie tak. Przypominam sobie, jak chciałaś, abym powiedział ci że chcę zacząć wszystko od nowa. Twoje oczy, które chciały puścić moją zdradę w zapomnienie. Choć przecież ani trochę na to nie zasługuję.

Głupia, idiotyczna miłość.

Nikt jak my nie pokaże tego lepiej

Jesteśmy idealnym przykładem tego chorego
systemu zagubienia, jakim włada miłość

THE END

Krzyczę Szeptem || XAYOO two shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz