>~Narrator~<
Było coś około 24, William w przerwie od pracy postanowił wyskoczyć się napić do pobliskiego baru. Chciał naspokojnie przemyśleć wszystko czego się dzisiaj dowiedział, wszystkie aspekty porwania jego małżonki. Gdy Will dotarł na miejsce, odrazu do jego nozdrzy dotarł zapach kokainy i innych tego typu środków, lecz nie zwracał na to uwagi. W jego głowie był jeden wielki natłok myśli, tak nagle wszystko czego chciał zapomnieć wróciło ze zdwojoną siłą gdy zobaczy tego jednego chłopaka o przydługich czarnych włosach. Po dłuższej chwili mężczyzna podszedł do baru zamawiając whisky z colą odrazu zagadując do chłopaka. Alex bo tak właśnie miał na imię brunet, nie zabardzo chciał rozmawiać z szatynem lecz ten nie dawał mu spokoju.- Przypominasz moją żonę wiesz? Hah- ciągną już lekko wstawiony Will
- Naprawdę? Jakoś mnie to nie obchodzi- odrzekł chłodno Alex
- Coś ty taki spięty, wyluzuj trochę młody- odrzekł szatyn
- Zresztą jestem William Soot - wyciągną dłoń do młodszego, ten od niechcenia przyją dłoń przy okazji się przedstawiając
- Alexis - wiedział że Will zaszybko się od niego nie odczepi więc co miał do stracenia i tak pewnie widzi go pierwszy i ostatni raz>~time skip:2h~<
>~Pov.Alex~<
William był już nachlany w trzy dupy, praktycznie nie kontaktował ze światem. Za 5min. kończy się moja zmiana więc stwierdziłem że, odprowadzę mężczyznę do domu lecz jest mały problem.. nie znam adresu Williama a ten od razu będzie miał głupie myśli. No cóż muszę zaryzykować, przecież nie zostawię go tu w takim stanie.
-Will, jest taka sprawa.. Gdzie mieszkasz?- Japierdole ale się gapi, pedofil jebany
-A co? Już chcesz do łóżka hah- Wiedziałem..
- Nie deklu, poprostu nie zostawię cię tu samego, a ja zaraz kończę pracę- oby załapał
- Książę się o mnie martwi? Daj spokój poradzę sobie sam..- O japierdole, chyba wytrzeźwiał w sekundę, cud w biały dzień
- Jak sobie pan Życzy, ja już kończę-
- Poczekaj Alex..- Kurwa, a myślałem że da mi spokój
-Ta?-
-Tu masz mój numer, zadzwoń jutro-
-Jeśli niezapomnę, pa- wziąłem tą głupią kartkę nawet nie wiem po co, chociaż polubiłem kolesia.. Nie Alex powaliło Ci się..>~Pov.Wilbur~<
Alex już skończył pracę, a ja powoli zbierałem się do domu, zabrałem swój płaszcz odrazu go zarzucając że względu na panującą za oknem pogodę. Po jakiś 10 min. byłem już w domu i ogarniałem się do spania. Było chwilę po 3 a ja dopiero kładłem się spać a do pracy na 7. 3 godziny spania raczej mi starczą o ile wogóle zasnę..>~time skip:6:30~<
Wychodziłem już z domu gdy nagle zadzwonił do mnie Tom
-Tak?-
-Szefie, gdzie pan jest?!-
-Już wychodzę, co się dzieje?-
-Znaleziono ciało ehh.. Twojej żony... Strasznie mi przykro...- zamurowało mnie
-Zaraz będę- rozłączyłem się i pognałem do auta, już po 5 minutach byłem na miejscu
-TOM?!- Chłopak po chwili był już przy mnie
-Tak szefie?- Było widać że chłopak był zestresowany
-Gdzie znaleziono ciało?- usiadłem za biurkiem przeglądając papiery przygotowane już wcześniej
-Przy opuszczonej Willi na ulicy ********-
-Dzięki Tommy.. Jeszcze jedno przynieś mi czarną kawę, bez niczego- Niedość że byłem zmęczony tym wszystkim to jeszcze ta nieszczęsna praca
-Jasne, zachwilę będę- I wyszedł, lecz po chwili rozległo się ciche pukanie
-Proszę!- W drzwiach stanął nikt inny jak Pani Oficer
-Dzień dobry Puffy- przywitałem się
- Hej Will! Jesteś pilnie potrzebny w miejscu zbrodni znaleziono tam coś co powinieneś zobaczyć-
-Jasne już się zbieram, poczekaj na mnie przy moim aucie-
-No dobra- Puffy wyszła z biura a ja zacząłem się zbierać, po chwili już będąc przy aucie
-Wiesz gdzie masz jechać?- spytała Oficer
-Ta-
CZYTASZ
Mr. Detective >~One Shot~<>~Quackbur~<
Nouvelles-Alex... Proszę nie rób tego..!- Krzyknął przerażony William -Nie bój się, to tylko chwila i po wszystkim- Powiedział szaleńczo Alex wymieżając w Williama z odbezpieczonego pistoletu -Kocham cię Will- Te słowa wypowiedział owiele spokojniej i można...