Rozdział 2.

14.2K 416 178
                                    

William Mackenzie

Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło, ale od momentu, w którym na siebie wpadliśmy, ta dziewczyna wbiła się do mojego umysłu na tyle mocno, że za nic nie mogłem przestać o niej myśleć.

A nie mogłem sobie na to pozwolić.

Jej ojciec dopiero dał mi kartę przetargową w firmie i mimo iż sam nie chciałem tej pozycji, to obecnie była mi na rękę. Musiałem bowiem kupić nowe mieszkanie, stanąć na nogi i zastanowić się poważnie nad przyszłością.

Chciałem działać sam i założyć kancelarię, a na to potrzebne mi były środki.

***

Pokaz fajerwerków wydałby mi się pewnie zjawiskowy, gdybym całej swojej uwagi nie skupił na stojącej obok kobiecie.

– Napijemy się czegoś? – zapytała, wybudzając mnie z transu.

Nie odpowiedziałem.

Pokiwałem jedynie głową i odwróciłem się w stronę drzwi wyjściowych, które były naprawdę blisko nas. Bez słowa dotarliśmy do baru i oparliśmy się o wysokie krzesła.

– Poproszę Old Fashioned – spojrzałem na barmana.

Zawsze to wybierałem, bo whisky, odrobina wody, angostury i kostka cukru wydawały się idealnym połączeniem.

– Dla mnie Mojito – oznajmiła dziewczyna.

Przysięgam, że tembr jej głosu można by było porównać z aksamitem.

– Myślałem, że wybierzesz Cosmopolitan.

– Jest chyba zbyt klasyczne. – Na jej usta wypłynął niemal miażdżący mnie łagodnością uśmiech.

– Zdecydowanie.

Usłyszałem w tle oklaski tłumu, co zapewne równało się z zakończeniem pokazu.

– Co dokładnie ojciec ci o mnie opowiadał? – Oparła drobne dłonie na blacie, nachylając się do mnie.

Nie ukrywałem uśmiechu, który samoistnie wymalował mi się na twarzy, gdy jej oczy ponownie spotkały się z moimi.

W głębi duszy byłem jej wdzięczny za zmienienie tematu.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio prowadziłem rozmowę z dziewczyną, przy której co chwilę zapominałbym języka w gębie.

– Zapewniał, że w przyszłości przepisze na ciebie firmę. – Podwinąłem rękaw koszuli, bo wyrównać go z drugim.

Pieprzone szczegóły.

– Mogłam się spodziewać.

– Wspominał też, że kiedyś tańczyłaś. – Oparłem łokieć na kontuarze i przechyliłem głowę w bok. Może to głupie, ale zauważyłem, że neonowe światło podkreśla jej urocze zmarszczki mimiczne. – Masz za sobą sporo konkursów i z tego, co zapamiętałem, wygrałaś kwalifikacje do...

– Mistrzostw amerykańskich w grupie do szesnastego roku życia – dokończyła za mnie.

– Właśnie.

– Old Fashioned dla pana i Mojito dla pani – oznajmił barman, podsuwając w naszą stronę drinki.

– Dziękujemy – odparłem za nas oboje.

Szatynka objęła wargami słomkę i wzięła łyk.

– O mój Boże. – Spojrzała na mnie z zachwytem. – To chyba najlepsze Mojito, jakie w życiu piłam.

Miałem przeczucie, że mur, który tak długo stawiałem, runie w kilka sekund spędzonych z Cassandrą McNeal i chyba właśnie tak było. Moje serce roztopiło się pod wpływem tej niekłamanej kobiecej radości. Czułem się, jakbym wszedł na zaminowane śmiechem pole.

Zaczekaj na mnie || WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz