Prolog

540 50 7
                                    


Ludzie lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni. Wtedy jakoś lżej im się robi na sercu. I łatwiej im żyć.

To był deszczowy dzień w Wiosce Liścia, było bardzo zimno, wiał ostry wiatr. Lodowate krople dopadały nieszczęśników, którzy nie zdążyli skryć się przed nimi w domu. Byli też tacy, których posępna pogoda nie ruszała w najmniejszym stopniu.

Na środku placu w centrum Konohy stał sobie chłopak otoczony przez ludzi, drobny, skulony nastolatek, który płakał i zawodził tak bardzo, można było powiedzieć , że cały świat rozpacza razem z nim.

Jednak zepsuci i ogarnięci chorą nienawiścią ludzi nic sobie z tego nie robili, wytykali go tylko palcami, obrażali i życzyli jak najgorzej...
Dawniej przyjaciele, dziś obcy odwracali wzrok i udawali, że nie widzą, nie chcieli tego widzieć. Nawet przywódczyni wioski... Widziała przecież co się dzieje, jednak nie chciała reagować. Nie chciała działać przeciwko tłumowi. Wmawiała sobie bezustannie od kilkudziesięciu minut, że tak będzie lepiej dla wszystkich, że musi wziąć się w garść.

Otóż nie, nie było lepiej.

Miejce, o którym myślał jak o domu, jego własna wioska go zdradziła ci którym ufał wydali go, a ci których kochał...

Pierwszy odszedł niewiadomo gdzie.

Drugi umarł i już nie wróci.

- Ja nic nie zrobiłem! Czemu mi to robicie? - spytał słabym głosem blondwłosy ninja.

- Jesteś potworem, demonem, plugastwem, a każdy potwór zasługuje na śmierć! - odparła jedna z tłumu.

To był moment w których serce biednego Naruto pękło na milion drobnych kawałeczków, chłopak zacisnął zęby i otarł szybko łzy z policzków, po czym warknął chłodno:

- Dobrze... Postrzegacie mnie jako potwora, to będę potworem, tylko później tego nie żałujcie!

- Uzumaki ile można histeryzować? Ogarnij się chłopie! Idź gdzieś potrenuje czy coś nie wiem, nie będę ci organizować czasu. - przed tłum wyszła zła jak osa blondynka.

- Ale babciu! - odkrzyknął chłopak.

- Cicho, już i tak mam z tobą za dużo problemów! - warknęła Piąta Hokage. Po czym z całej siły uderzyła blondyna w twarz. Ten odskoczył przerażony w tył zadrżał i spojrzał zszokowany na przywódczynię wioski liścia.

Na jego policzku widniała krwawoczerwona plama, już lekko siniejąca. Naruto zapłakał cicho i popatrzył na tych wszystkich ludzi, którzy sprawili mu tak wielki ból, czuł tylko rozpacz, a jego wrażliwe serduszko było strzaskane na kawałki.

Oczy chłopaka zalała czerwień w ostrym odcieniu krwi. Wściekły i zraniony przepchnął się przez tłum i uciekł w stronę lasu.

Nie wiedział gdzie idzie.

Nie wiedział dokąd zmierza.

Byleby jak najdalej od tego przeklętego miejsca!

Nasz Mrok°Villian NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz