maybe it will be better?

5 0 0
                                    

Hiszpania, 2 Październkia [22:04]

Właśnie skończyły się moje urodziny lecz ja chciałam iść jeszcze do mojich znajomych którzy także organizowali dla mnie przyjęcie, niestety nie było już żadnych autobusów więc musiałam iść tam na nogach.
Nieźle się zmachałam bo szłam z pół godziny szybkim krokiem, aby zdążyć na moje spotkanie.

-Hej- powiedziałam z uśmiechem

-Cześć, czekaliśmy z dobre pół godziny na ciebie, czemu tak długo cie nie było?- odparła Madi *jedna z mojich przyjaciółek* z lekkim poirytowaniem

-No bo wiesz....- zaczełam tłumaczyć sie z tego całego zajścia

-No dobra rozumiem ale czemu nie napisałaś lub nie zadzwoniłaś?- powiedziała Madi

Lecz ja nic nie odpowiedziałam, nie chciałam się z nią kłucić o jakąś głupote skoro wiedziałam że i tak znajdzie jakiś argument który mnie ośmieszy.

-No dobraa...skoro mamy już wszystkich zebranych to może rozluźnimy tą atfosmere i się czegoś napijemy?- odezwał sie Nick

-No możemy, przyniosłam wino i jakieś jedzenie także myśle że będzie fajnie- odpowiedziałam z ulgą

-Oooo no i to rozumiem- odpowiedział Nickolas przy czym zaśmiali się inni.

[ 2 października, godzina 01:24 ]

W mojej głowie wiedziałam że muszę wracać już do domu ale wiedziałam że w domu mama zrobi mi awanture lecz miałam w to wyjebane i poszłam spać.

[ godzina 15:30 ]

-O KURWA, ZASPAŁAM!- krzyknełam ponieważ przypomniałam sobie że miałam dziś mieć nauke francuskiego na której mi bardzo zależało.
Szybko sie ubrałam w byle co i pobiegłam na przystanek autobusowy, naszczęście kolejny miał być za 5 minut.

[ godzina 15:55 ]

Wysiadłam z autobusu i szybko pobiegłam do domu, jak weszłam to mama odrazu sie na mnie wydarła.

-Czemu ciebie kurwa tak długo nie było?! Masz mi się tłumaczyć w tej chwili!-

-Ponieważ nie dałam rady wrócić o 1 w nocy, na dodatek źle się czułam-

-Ale mnie nie obchodzi jak ty się czujesz rozumiesz? Jeżeli mówie że masz być to masz być!-

Po tych słowach pobiegłam do swojego pokoju przy tym zamykając sie w nim, odrazu się rozpłakałam i nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
W głowie powtarzałam sobie ciągle ,,nikt się nie interesuje moim życiem.....nie jestem warta dla nikogo" itd czułam się jak totalny śmieć.
Położyłam sie na łóżku i zasnełam.

Gdy się obudziłam to była już 19:00, nagle jednak usłyszałam krzyk mamy

-Emily zejdź na dół i opiekuj się Lucy, ja muszę wyjechać i wróce dopiero o 23:40, kolacje macie w lodówce więc jak coś to sobie podgrzejcie w mikrofali- odezwała sie po czym wyszła z domu.

-Nareszcie mam trochę spokoju od niej- powiedziałam szeptem.

------------------------------------------------------
Dobra mam nadzieje ze jest git XD
------------------------------------------------------

~𝑒𝑚𝑖𝑙𝑦 𝑝𝑟𝑜𝑏𝑙𝑒𝑚𝑠~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz