Część Piąta

11.9K 928 1.3K
                                    

Słów: 801

[Zanim zaczniesz czytać, możesz włączyć Ed Sheeran - Thinking Out Loud]

Drogi Lou,

Możesz teraz myśleć, że to głupie, ponieważ wiem, że ty nigdy nie lubiłeś tych oficjalnych rzeczy, listów i książek, jednak piszę do Ciebie ten list, aby podziękować, a jednocześnie przeprosić. Jeśli już go czytasz, to czytaj uważnie, nieważne kiedy — za tydzień, miesiąc, rok, kilka lat. Po prostu czytaj, ponieważ nic nie jest powiedziane wprost, poszukuj sensu ukrytego w słowach.

 Pamiętasz, kiedy się poznaliśmy? Cóż, nie poznaliśmy ponieważ znaliśmy się już wcześniej, ale pamiętasz nasze pierwsze „starcie"? Kiedy miałem dziesięć lat dostałem od Ciebie z piłki w twarz, ponieważ wyleciała ona przez ogródek, oddzielający nasze posesje. Oczywiście twoja mama przeprosiła moją, kiedy ty schowałeś się w swoim pokoju, a ja swoim, płacząc i starając się nie myśleć o tym, aby mniej bolało. Byłem bardzo silny.

 Ale zapomniałem o tym, wiedząc, że jeśli będę rozpamiętywał przeszłość, to będzie ona stanowiła tylko problem w drodze do doskonałości, do budowania swojej przyszłości, i do tego, abym był jak najlepszym człowiekiem. Od najmłodszych lat zacząłem się izolować, nie tylko od ludzi, ale i rozrywek, które sprawiały, że ludzie zatracali się w nich, porzucając swoje dawne zajęcia, gubiąc swój rozum i wszystkie inne bardzo ważne w życiu człowieka wartości. Jednak jak bardzo wtedy się myliłem. 

 Kiedy miałem szesnaście lat, spotkałem chłopaka. Był starszy ode mnie o rok i miał na imię Louis — był w moich oczach zarozumiałym i interesownym dupkiem, który owija sobie ludzi wokół palca i cieszy się, kiedy tańczą, jak im zagra. Dlatego go nie lubiłem i starałem się za wszelką cenę, aby nie stać się jedną z jego ofiar.

 Później jednak, kiedy miałem okazję poznać go bliżej — dokładniej w pierwszy dzień, kiedy odwiedziłem jego rodzinny dom — był dla mnie niemiły, co bardzo mnie zabolało i zastanawiałem się, co zrobiłem, że tak mnie nienawidzi. Ale znów pomyliłem się, oceniając go tylko po tym jednym spotkaniu, kiedy przyszedł czas na drugie i zaprowadził mnie do swojego pokoju. Był miły i uroczy, i może prawdopodobnie zabiłby mnie, gdybym mu to powiedział, ale taki był w moich oczach. Ale obiecałem sobie, że nie poddam się jak wszyscy i będę w stanie oprzeć się jego urokowi.

 Ale później stało się coś niezwykłego. Pocałował mnie i to wywróciło moje życie do góry nogami, chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że śniłem o jego ustach co noc, o tym, jakie miękkie mogły być, i czy pasowałyby do moich. I pasowały, chociaż bardzo chciałem, aby było inaczej. 

 Nawet nie spostrzegłem, kiedy pocałował mnie drugi raz, i trzeci, i wszystkie te chwile, kiedy sprawiał, że czułem się źle, lub doprowadzał mnie do płaczu odeszły w niepamięć, ponieważ on był przy mnie i nie było mi nic innego do życia potrzeba. Był moim pierwszym pocałunkiem, i powoli stawał się moim pierwszym wszystkim.

 Kiedy już myślałem, że wszystko było dobrze, on odtrącił mnie, sprawiając, że moje serce rozpadło się na tysiące małych kawałeczków, których byłem pewien, że nie umiałbym już pozbierać. Były zbyt małe i zbyt zniszczone, aby można było z nich ponownie złożyć serce, które zostało doszczętnie zniszczone, a nawet jeśli udałoby się, to byłoby po prostu bardzo kruche i następnym razem by nie wytrzymało.

 I z pomocą znowu przyszedł ten, który je złamał, zepsuł, zniszczył — przyszedł z super mocnym klejem, lub taśmą klejącą i naprawił je, sprawiając, że było jeszcze silniejsze, niż przed jego upadkiem. Obiecał, że już nigdy go nie upuści, że będzie się nim opiekował i bronił je przed innymi, będąc moim własnym super bohaterem, który budził podziw w moich oczach. Ofiarował mi w zamian swoje serce, którego nigdy nie zdołałbym upuścić, nawet, jeśli ceną tego było rozbicie mojego własnego. 

 Nie zauważyłem nawet, kiedy zdałem sobie sprawę, że zakochałem się w nim, już od pierwszego spotkania. Już wtedy wiedziałem, że jest wyjątkowy, jednak próbowałem przekonać sam siebie, że tak nie jest. To on pokazał mi wszystkie piękne miejsca, pokazał mi, czym jest miłość i ofiarowanie, dał mi moja pierwszą płytę, dał mi spróbować pizzy, nauczył grac w piłkę (coś kiepsko) i to on wykonał pierwszy krok, całując mnie. Był moim pierwszym pocałunkiem, moim pierwszym razem, moją pierwszą miłością i moim pierwszym chłopakiem. Był moim pierwszym wszystkim.

Nie ważne, że nikt o tym nie wiedział — nie obchodziło nas to. Mieliśmy siebie i obiecaliśmy sobie, że będziemy swoi już na zawsze. Ponieważ nadal mam jego serce, a on ma moje.

Kocham Cię, Louis. 

Twój na zawsze Harry.

Uśmiechnąłem się lekko, nawet nie zdając sobie sprawy, kiedy zacząłem płakać. Drżącą dłonią otarłem mokre policzki, zanim wyszeptałem:

- Ja też Cię kocham, Harry.


Od autora: Czemu żegnaliście się ze mną już w czwartej części? :(

Dziękuję Wam wszystkim, za to, że trwaliście przy tym „krótkim" dodatku, który czegoś nowego za wiele nie wnosił, jednakże pomogło to wyjaśnić parę spraw, jak i tego, co w tym wszystkim czuł Louis, który po Afire Love i I'm a Mess budził niechęć i niezrozumienie. Dziękuję za głosy i komentarze, no i widzimy się w Thousand Years x

Thinking Out Loud  (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz