Hunter obudził się dosyć wcześnie. Wskazywały na to oranżowe promienie, wciąż nisko leżącego słońca, które leniwie wlewały się przez okno do domu [T/i], osiadając się na kocyku pod którym jeszcze przed chwilą spał. Nie znał dokładnej godziny, ani nigdzie nie widział zegarka, aby ją sprawdzić.
Zrezygnowany, odwrócił się na plecy by spojrzeć na nie najczyściej wyglądający sufit. Jednocześnie, szkarłatny ptak wskoczył na jego tors, by ciepło przywitać swojego przyjaciela. Hunter nie mógł powstrzymać uśmiechu wpływającego na jego twarz. Zaczął delikatnie głaskać niewielką ptasią główkę, jednak jego umysł zajęty był czymś zupełnie innym.
Chłopak miał w sobie wiele emocji i odczuć. Bezradność, strach, złość na samego siebie, zrezygnowanie, poczucie winy... i wiele, wiele więcej. Nie było to dla niego szczególnie przyjemne. Miał ochotę krzyczeć i uderzyć w coś, albo siebie, ale zamiast tego leżał z obolałą głową, zatruty, z pokiereszowanym ramieniem i obitym kolanem. Wykluczonym było aby mógł choćby bezpiecznie wstać samemu do głupiej łazienki. Wiedział, że jest problemem, ciężarem, który ktoś postanowił wziąć na swoje barki. Cała ta sytuacja była jego winą i tylko on mógł za nią odpowiadać. To on niedostatecznie się przygotował, to on przeliczył swoje umiejętności, to on nie docenił przeciwnika, to on zamiast po prostu umrzeć, leżał teraz w czyimś łóżku bezwstydnie korzystając z pomocy. Z każdą kolejną myślą, czuł, jak gdyby coraz bardziej zaczynał gubić się we własnym umyśle. Słowa w jego głowie zmieniły się w nieznośny, chaotyczny hałas, jakby w jednym momencie słyszał miażdżenie papieru, widelec przejeżdżający po porcelanowym talerzu, dzwonki i trzepot muszych skrzydeł. Wydawałoby się, że jedna głowa nie jest w stanie pomieścić tak wielu rzeczy i nie mijało się to z prawdą, albowiem Hunter czuł jakoby jego czaszka miała zaraz eksplodować, uwalniając wszystkie te nieprzyjemności, które w sobie mnożyła.
Choć próbował to powstrzymać do jego oczu i tak napłynęły nieznośne łzy. Łzy, niosące w sobie obezwładniający gniew na cały świat. Nie przystało płakać komuś takiemu jak on. Mimowolnie, jego oddech stał się jakby płytszy, a on sam położył sobie na oczach przedramię, jakby to miało pomóc mu się ukryć przed osądzającym go, nieprzychylnym wzrokiem wszechświatem. Udało mu się przypomnieć sobie drobną sztuczkę, którą nauczyła go [T/i] i spróbował sam ją zastosować.
Początkowo wydawało się to niemożliwe. Zamiast pomagać, jego ciało zaczęło drżeć, a jemu się wcale nie polepszało. Usilnie jednak próbował i próbował, aż powoli faktycznie zaczął się regulować. Jego głowa wciąż pełna była niepoukładanego bałaganu, ale był on teraz jakby lekko przyćmiony. Udało mu się powstrzymać dalszy potok łez i nawet względnie uspokoić. Przez cały ten czas, Flapjack próbował ćwierkać mu słowa otuchy, wtulając się ciągle w jego szyję. Teraz, to Hunter podniósł się lekko i otarłszy resztki łez wierzchem dłoni, przytulił się do swojego palizmana. Od dłuższego czasu czuł, że gdyby nie ta drobna, skrzydlata istota, nie miałby nikogo bliskiego wokół siebie.
-O. Już nie śpisz.
[T/i] bezceremonialnie weszła do salonu i szybko przemieściła się do jedynie umownie odgrodzonej części kuchennej. Sprawnie ucięła kilka gałązek suszących się na sznurku, przywiązanych do okna ziół. Wydawała się bardziej swobodna niż poprzedniego dnia. Szybko nastawiła wodę, wyciągnęła nieco czerstwy chleb, który wrzuciła na patelnię, w między czasie krojąc warzywa. Sprawiałaby wrażenie jakby nie przejmowała się leżącym niedaleko niej chłopakiem, gdyby jej spojrzenie ciągle nie uciekało w jego stronę.
-Wciąż nie jesteś rozmowny, huh?
Hunter parsknął na to stwierdzenie, przysuwając Flapjacka bliżej swojej piersi i nie przestając go głaskać.
![](https://img.wattpad.com/cover/308657500-288-k730373.jpg)
CZYTASZ
Krwawnik | Hunter x Fem!Reader | | The Owl House |
FanfictionCzasem wystarczy odrobina życzliwości i zrozumienia, aby zmienić czyjeś życie. ~Art należy do @SwissSides na Tweeterze