Polne kwiaty

132 4 1
                                    

Wakacje długo wyczekiwany czas, przez prawie każdego, mają nastąpić za tydzień. Czy się cieszę? Ciężko mi to określić, raczej nie z powodu tego, że moja szanowana mama stwierdziła, że muszę „poprawić" kontakty z ojcem, jakby one istniały to może byłoby co poprawiać, ale ich nie ma. Rzecz, z której cholernie się cieszę to wyprowadzka Logana, tak ten zarozumiały buc wyprowadza się do San Diego, kiedy usłyszałam tą informacje byłam naprawdę szczęśliwa. Z dobrych wiadomości dowiedziałam się, że wyprowadzamy się z tego jebanego pałacu, nadal będziemy mieszkać w Seattle, ale w mniejszym domu.
- Idiotko, gdzie jest moja deskorolka -krzyknął Logan, wyrywając mnie z moich przemyśleń
- Logan skąd mam to wiedzieć? Nie ruszam twoich rzeczy -odkrzyknęłam bratu.
Nic w tym domu nie można zrobić, w ciszy posiedzieć, jak nie brat to ktoś inny coś chce. Zeszłam na dół pomóc bratu szukać deskorolki. Nie miałam z nim nigdy dobrego kontaktu, ale chciałam żeby szybciej się wyniósł.
- O jest tutaj moja malutka - rzekł ucieszony
- Serio po to drzesz się na cały dom, mając ten spruchniały kawał drewna w aucie?
- Dobra sorry Alex, pakuje już ostatnie rzeczy i wyjeżdżam dziś o 19, mam nadzieje ze zrobisz mi coś do żarcia na drogę?
- Nie No to są chyba żarty, czy to sobie ze mnie kpisz- powiedziałam i poszłam na górę.
W tym czasie zadzwoniła do mnie Olivia, ehhh ta dziewczyna często miewała chore pomysły.
- Stara musimy zrobić imprezę, w twoim domu!!! Przecież się wyprowadzasz, wiec może pożegnamy ten dom godnie- odrzekła zachęcająco
-No nie wiem, mama się wkurzy, to chyba kiepski pomysł.
-Nie Alexandra, impreza musi być, a Beatrice nic się nie dowie, już my z Jasperem  o to zadbamy.
Wiedziałam, że jestem na straconej pozycji po tym jak dziewczyna użyła mojego pełnego imienia.
- Logan wyjeżdża o 19, Boże na co ja się godzę.
-Kochana będę u ciebie o 20, masz być wyszykowana, wysyłam zaproszenia do ludzi, o alkohol się nie martw każdy coś przyniesie. Aaaaaa, ale się cieszę tak dawno razem nie imprezowaliśmy, wreszcie się zobaczymy i mamy do pogadania, bo ostatnia dziwnie się zachowujesz.
Rozmawiałam z Olivia jeszcze 10 minut. Zrobiłam oczywiście temu pajacowi jedzenie na drogę, jednak to mój brat chciałam żeby droga minęła mu miło.
Podczas pożegnania się z nim oczywiście polały się łzy, ale chyba nie smutku. Kiedy tylko odjechał spod domu, poczułam taka ulgę, wreszcie nikt nie będzie mnie kontrolował ani nic robił. Wzięłam się za przygotowania do imprezy, musiałam szybko wykapać się, zetrzeć kurze, wysuszyć włosy i pomalować się. Za dziesięć 20, przeglądałam się już w lustrze stwierdziłam, że nie będę przesadzała z wyglądem. Postawiłam na czarna krótką spódniczkę, top z wyciętym dekoltem oraz zwykle białe air force 1, mój makijaż był dosyć lekki korektor, puder, tusz do rzęs i kreski, na koniec postawiłam użyć moich ulubionych perfum, szybko psiknelam się substancja o zapachu kwiatów polnych, naprawdę piękny zapach, uwielbiałam go.
Hej stwrdzilam ze zrobię kontynuacje, miło będzie mi jak zostawicie gwiazdkę. Enjoy

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 09, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Same old loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz