day 8 - "absent"

89 12 4
                                    

Pov: Clay
Siedzenie na lekcjach jest strasznie nudne, a co dopiero w szpitalu. Kto wymyślił tak idiotyczny pomysł? Teraz przecież każdy mógłby być zajęty sobą, a nie siedzieć tutaj. Tym bardziej osoby którą umrą. One powinny teraz korzystać na zewnątrz z życia, a nie zamartwiać się tym co może być jutro i czy wogule jutro dla nich nadejdzie. W końcu rodzimy się po to by umierać.

- Clay! - krzyknął w moją stronę Pan Techno
- Co?
- Znowu mnie nie słuchałeś, wywołałem cię do zrobienia zadania.
- Oh, przepraszam. Trochę się zamyśliłem.
- To może przedstawisz całej klasie o czym myślałeś, skoro było to ciekawsze niż lekcja?
- Eh.. No więc skoro niektórzy i tak umrą to po co mają tu siedzieć, a nie korzystają z życia jak inni?
- Może dlatego że takie osoby trzeba mieć pod stałą opieką. Pomyśl czasem Claytonie, a teraz zapraszam cię do zrobienia zadania.

~~~

Minęło trochę czasu i w końcu skończyliśmy zajęcia na dziś. Ciągle miałem w głowie myśl po co mam tu siedzieć. "Stała opieka" gówno prawda. Interesują się naszym stanem zdrowia bo muszą. Chciałbym z tąd wyjść. Wyjść i nie wrócić. Na przykład uciec gdzieś daleko od nich. Od tego szpitala. Co prawda pewnie jest to bardzo ryzykowane ale czemu by nie spróbować? Chociaż na tą noc. Przecież nic złego nie może się stać, prawda?

Jako że zbliżała się pora obiadowa wszyscy ruszyli w stronę stołówki. Znowu jakieś ledwo zjadliwe jedzenie. Chciałbym już zjeść coś normalnego, a nie coś co smakuje jakby mogło mnie zabić lub smakuje jak dosłownie nic, bo nie ma smaku. Przez ten cały czas mogłem mieć mojego bruneta obok. No może jeszcze nie w 100% mojego bo nadal nie powiedziałem mu co czuję ale przecież to może zaczekać. Mamy czas. Przynajmniej on ma, bo ja mam określony. Właśnie w tym momencie pomyślałem o tym że w sumie to zostało mi jakieś 22 dni zanim umrę. Staram się o tym nie myśleć.

- Clay - znowu ktoś mnie wolał bo się zamyśliłem.
- Co? Oh, przepraszam George.
- Nic się nie stało, chciałem zapytać gdzie siadamy.
- Chodźmy do nich - pokazałem na stół gdzie siedziała nasza grupa znajomych.
- Okej.

Podeszliśmy do nich i się przywitaliśmy. Każdy skupiał się na rozmowie oraz spożywaniu posiłku za to ja nie umiałem się na niczym skupić. Mam tak od samego rana i nadal nie jestem w stanie stwierdzić czemu tak mam. Może za bardzo się stresuję? Chociaż nie, to nie to. Nie mam czym się stresować. Wtedy przypomniałem sobie że przecież mam ADHD, może to właśnie przez to? Nie wiem będę musiał zapytać o to Phila. Zobaczyłem że wszyscy już prawie zjedli, a ja nadal nie ruszyłem jedzenia.

- Wszystko okej? - wyszeptał do mnie George.
- T-tak ja po prostu znowu za dużo myślałem.
- To dobrze.
- Ej chłopaki my już musimy iść bo zaraz mamy badania itp. - powiedział Will.
- Spoko, ja zostanę z Clay'em i zaczekam aż zje.

Oni odeszli od stołu i po chwili również wyszli z pomieszczenia. Zostałem sam z chłopakiem, który patrzył na to jak jem.

- Coś się stało? - zapytał po chwili.
- Nie, czemu tak sądzisz?
- Od rana jesteś jakiś taki, nieobecny? - stwierdził ciemnooki.
- Wydaję ci się.
- Clay, bądź ze mną szczery. Nie chcę żeby znowu coś ci się stało bo nie widziałem że coś się dzieje.
- Nie martw się, naprawdę nic mi nie jest.
- Ale jakby coś się działo to mi powiedz dobrze?
- Obiecuję.

Chłopak zrobił coś czego w tam tym momencie się nie spodziewałem, przytulił mnie. Niby robił to już nie raz ale nie gdy wokół byli inni ludzie. Wydaję mi się że chłopak może mieć problem z okazywaniem uczuć do drugiego człowieka, dlatego na przykład mnie przytula czy chcę spać ze mną. Jest to słodkie.

Po kilku minutach zjadłem więc mogłem mieć już czas wolny, oczywiście planowałem go spędzić z George'm. Postanowiliśmy żeby posiedzieć u mnie w pokoju. Siedzieliśmy na moim łóżku i ze sobą rozmawialiśmy gdy przypomniało mi się to o czym myślałem na lekcji dziś rano.

30 days of our life // Dreamnotfound [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz