Rozdział 2

316 46 14
                                    

Następnego dnia miał po mnie przyjechać Nash, ponieważ mojemu tacie zepsuł się samochód i musiałam pożyczyć mu mój. Umyta, ubrana i pomalowana zeszłam na dół do kuchni, wzięłam jabłko z koszyka na owoce i wtedy usłyszałam odgłos klaksonu.
To Nash.
Wzięłam kluczyki z szafki i szybkim krokiem pokonałam odległość dzielącą mnie od czarnego Range Rovera mojego przyjaciela.
Otworzyłam drzwi samochodu i weszłam zamykając je za sobą uważając abym nie trzasnęła nimi za mocno, co niestety nie udało mi się.

-Cholerna kobieto, czy ty chcesz poszkodować moją Wandę?!?! 

-Nie no, kochany, nic z tych rzeczy -uśmiechnęłam się najsłodziej jak potrafiłam.

Nash jedynie pokręcił głową z rozbawieniem.

Wyjechał z pojazdu przed moim domem i ruszył w kierunku szkoły. 
Załaączyłam radio i zaczęłam śpiewać, a chwilę później dołączył do mnie mój przyjaciel. 

Tak upłynęła nam nie długa droga do szkoły. 

Kiedy weszliśmy przez wrota piekieł tym samym wchodząc do samego piekła zwanego szkołą znów wszyscy na mnie patrzyli. 
Zaczęło się wytykanie palcami i szepty. Ale tym razem mi to nie przeszkadzało, wiedząc,  że ludzie pewnie dalej zastanawiają się kim jestem. W końcu to dopiero drugi dzień w szkole po mojej metamorfozie. 

-Ej,  Sutton, czekaj. -zatrzymał mnie Nash.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Co jest? 

-Jest za niedługo jesienny bal.  -powiedział patrząc na mnie z chytrym usmieszkiem. 

-I co w związku z tym? - Zapytałam nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. 

-Popatrz na ściany.  Wszędzie wiszą plakaty suki Alejandry reklamujące jej kandydaturę na królową balu.  Zawsze wygrywa, bez znaczenia ile starały by się inne laski.  Zniszczymy jej dobrą passę. 

-Jaki masz plan?  -spytałam zaciekawiona. 

-Czasem zastanawiam się jak ty funkcjonujesz z mózgiem wielkości orzeszka, który nie potrafi myśleć.
Idziemy zgłosić twoją kandydaturę! 

-Kompletnie nie wiem do kogo się idzie z takim czymś,  ale chuj z tym,  chodźmy!  -stanęłam prosto i zasalutowałam jak żołnierz, na co usłyszałam śmiech Nasha. 

**
Poszliśmy do Betty - organizatorki tego całego balu by zgłosić moją kandydaturę.
Jako, że do balu jeszcze nie cały mieisąc i mamy czas na przygotowanie plakatów, babeczek, przypinek, naklejek i innych gówien na kampanię, ale po co czekać skoro można zerwać się dzisiaj z lekcji i zrobić to teraz?
Poza tym pani tleniona suka zaczyna już działać, więc ja gorsza nie będę.

Pojechaliśmy do domu Nasha, którego ojciec na moje cholerne szczęście zajmuje się między innymi tworzeniem plakatów, przypinek itd.

**
Na następny dzień wyszystko było gotowe. Nawet z mamą zrobiłam babeczki i ciasteczka, a ja nie gotuję ani nie pieczę.
Znowu Nash po mnie przyjechał i pojechaliśmy pod szkołę.
Weszliśmy do budynku i przez to, co tu zzobaczyłam zbierało mi się na wymioty.
KAŻDY, powtarzam KAŻDY kawałek ściany był pokryty plakatami tej żmiji. 
Wzięłam moje plakaty i przyklejałam na jej,  bo nie było gdzie.
Kiedy byliśmy już na prawie samym końcu szkoły, w rogu zobaczyłam jak Alejandra miażdży sobą Luka wpychając mu język do gardła. Dziwne, że chłopak się jeszcze nie udusił.
I wtedy przypomniałam sobie o tym, że muszę zacząć przystawiać się do Luka.

Powiedziałam Nashowi żeby na mnie chwilkę poczekał.

Podeszłam do całującej się parki i poklepałam lekko w plecy tlenioną blond sukę.
Ta odwróciła się ze złością wymalowaną na twarzy.

Oj jak mi przykro, chyba wam przerwałam.

Uśmiechnęłam się najsztuczniej jak potrafiłam.
Sięgnęłam do mojej torebki i wyjęłam dwie przypinki z moim zdjęciem i napisem zachęcającym do głosowania na mnie.
Zapięłam jedną Alejandrze, a drugà Lukowi na bluzce, a ona patrzyła na mnie z szokiem w oczach.

-Zachęcam was do głosowania na mnie,skarbki! - uśmiech nie schodził z mojej twarzy.

Nagle szok w jej oczach zmienił się w złość, a widząc, że jej plakaty są pod moimi, ta złość tylko powiększyła swoje już i tak pewnie ogromne rozmiary.

-Pożałujesz tego, szmato! -wydarła się, a potem pobiegła zapewne szukajàc swojego podnóżka.

Wzruszyłam ramionami.

Nagle poczułam jak ktoś wpycha mnie do kantorka woźnego, obok którego stałam.

-Luke? -zapytałam nieco zdezorientowana.

-Podniecasz mnie, kiedy jesteś taka wredna. - uśmiechnął się łobuzersko, a potem przywarł swoimi wargami do moich.

-----
Następny rozdział z perspektywy Luka czy dalej Sutton?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 08, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My other side || Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz