4

7 0 0
                                    

Lekcje mijały spokojnie, bardzo spokojnie. Na przerwie przechodząc przez korytarz spotkałam Jisoo. Nie widziałyśmy się od ostatniego spotkania w galerii, dlatego długą przerwę spędziłyśmy razem. Postanowiłyśmy, że zjemy śniadanie na dworze. Ruszyłyśmy w stronę wolnych stolików, gdy nagle poczułam jak ktoś bardzo mocno ciągnie mnie za rękę w nieznanym mi kierunku. Tak mocno, że uderzyłam się o coś...twardego.
Spojrzałam na rękę, która widniała na moim ramieniu, a później na osobę która stała na przeciwko mnie. To był Jeon. Przez chwilę zastanawiałam się co on tu robi. I co spowodowało, że stał przede mną. Nagle usłyszałam hałas. Popatrzyłam na miejsce, gdzie wcześniej stałam i zobaczyłam leżącego na mojej przyjaciółce, bruneta z piłką w ręce. Spojrzałam na dziewczynę, która w tym momencie była przygwożdżona twarzą do ziemi zupełnie nieświadoma niczego. Później mój wzrok poleciał w stronę Jeona i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że właśnie uratował mnie przed zderzeniem z chłopakiem. I najprawdopodobniej należał do naszej szkolnej drużyny piłki nożnej, gdyż miał on na sobie bluzę z barwami naszej szkoły. Po chwili wstał na równe nogi, ignorując to, czy jest brudny, podszedł do biednej Jisoo i pomógł jej wstać. Dziewczyna dalej zdezorientowana starała się zrozumieć co się właśnie stało. Jednak starania poszły na marne. Poprawiła swoją spódniczkę i poszła w nasza stronę.
- Hej przepraszam, że na ciebie wpadłem. Nie chciałem. - powiedział patrząc na Jisoo przepraszającym wzrokiem - Nic ci się nie stało? W ogóle was nie zauważyłem łapiąc tę piłkę w locie. - mówiąc to pokazał na rzecz, która trzymał w ręce.
- Nic się nie stało, wszystko jest w porządku - odparła - Tylko następnym razem uważaj, bo przez twoją nieuwagę możesz staranować nie ucznia, a nauczycielkę i wtedy nie będzie miło. - zaśmiała się i pokazała na nauczycielkę, która miała dyżur i przechodziła niedaleko nas. I wszyscy się zaśmialiśmy.
- No tak, racja haha - odpowiedział - Mam na imię Kim Namjoon - wystawił rękę w nasza stronę, żeby się przywitać. Przedstawiłyśmy się i dopiero teraz spojrzałam na chłopaka, który cały czas stał obok mnie. Nic nie mówił od samego początku naszej rozmowy. Zupełnie jakby go nie było. Tylko widziałam kątem oka jak przygląda się kapitanowi naszej drużyny.
- Dobra ja będę już leciał, miło było was poznać dziewczyny. Mam nadzieję, że jeszcze na siebie wpadniemy - zaśmiał się nawiązując do wcześniejszej sytuacji. - A ty Jeon nie spóźnij się na dzisiejszy trening - powiedział z powagą na twarzy i odszedł, tylko w jego dobrze znanym kierunku.
- Przechodziłem obok was i widziałem jak ten pajac biegł jak oparzony. Zupełnie nie patrzył na nic. - kiwnął głową w stronę Kima - Chciałem pomóc, ale nie miałem drugiej ręki, żeby również tobie pomóc Jisoo - i dopiero teraz zauważyłam, że chłopak trzymał w prawej dłoni książki i plecak.
- Nic się nie stało, na szczęście żyje. - odparła wesoło - Będę już znikać, bo zaraz mam matematykę z panią Mi. Do zobaczenia! - Pomachała w nasza stronę i ruszyła w stronę budynku.

Zostaliśmy w dwójkę. Ja i Jeongguk. Spojrzałam jeszcze raz na wybawiciela, totalnie zapominając o tym, że wypadałoby mu podziękować.
- Dziękuję Ci, że mnie uratowałeś - odparłam patrząc w jego ciemne oczy.
- Zawsze do usług, Haz. Uważaj na siebie, bo niekiedy nie będę w stanie uratować pięknej damy z opresji. - puścił w moja stronę oczko i ruszył przed siebie.
Zostawiając mnie w kompletnym szoku.

Patrzyłam tylko na oddalające się jego plecy. Poprawiając kosmyk włosów ogarnęłam, że dalej miałam lekko otwarte usta. Boże mam nadzieję, że on nie widział mojej miny. Załamana swoim zachowaniem ruszyłam w stronę budynku. Jeszcze nigdy nie usłyszałam takiego tekstu skierowanego w moja stronę od żadnego chłopaka. Nie wiem, czy powinnam się cieszyć z tego faktu, czy też schować ze wstydu. Zazwyczaj jak słyszę takie banalne testy, to aż muszę zamknąć oczy z cringe'u. Jednak te słowa wypowiedziane z jego ust brzmiały kompletnie inaczej. Nawet nie wiem jak to nazwać. Westchnęłam i miałam tylko nadzieję, że przez najbliższy czas, jakimś cudem nie trafię na niego w szkole, by oszczędzić sobie wstydu przed przyjacielem mojego brata.

Po lekcjach postanowiłam, że pójdę na pieszo do domu. Do autobusu miałam dobre 25minut, więc uznałam, że nie ma sensu tyle czekać i zrobię sobie spacerek. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę na mojej MP4.
Na dworze było bardzo przyjemnie, od czasu do czasu powiewał lekki wiatr, który mnie koił. Końcówka września, ale i tak bywały właśnie jeszcze takie dni jak ten, gdzie nie trzeba było się trudzić, żeby założyć nie wiadomo co, bo raz jest za zimno, a za chwilę wyjdzie ładne słońce i zaczyna sie robić aż za gorąco.
Ostatnie dobre chwile przez najgorszym okresem w życiu, czyli zima. Wtedy to zakładasz milion bluz, ale i tak znajdzie się gdzieś mała szczelina, przez którą będzie Ci wiać po plecach. I tylko ze łzami pozostanie szukać po szafach, czy jeszcze zostało coś ciepłego do przykrycia siebie. A to dopiero w pierwsze dni zimy. Nawet nie chcę myśleć, co będzie w następne miesiące...

Przechodząc koło sklepików, zauważyłam wielkie ogłoszenie z ofertą pracy, którą była przyklejona na dużej szybie kafejki. Postanowiłam szybko tam wejść i popytać o szczegóły oferty. Na szczęście nie mieli dużo kandydatów, więc tylko na dniach musiałam im przynieść potrzebne rzeczy i przygotować się na rozmowę z szefem lokalu.
W tym momencie bardzo potrzebowałam pieniędzy, dlatego cieszę się, że dosłownie przez przypadek udało mi się to zgłoszenie znaleźć.
Plus był taki, że ta kafejka znajdowała się w drodze do szkoły, więc bez problemu po lekcjach na spokojnie bym zdążyła tutaj przyjść, niestety będę miała tylko popołudniowe zmiany. Dlatego będę musiała jeszcze bardziej skupiać się na zajęciach, żeby być jak najmniej w plecy z tematami.

Wróciłam do domu i na szczęście nikogo nie było. Co oznaczało, cały dom dla mnie. Szybko pobiegłam do pokoju i postanowiłam, że w końcu go ogarnę przy dobrej, głośnej muzyce na słuchawkach.
Po upływie czasu wszystko leżało na swoim miejscu. Po ciężkiej pracy postanowiłam otworzyć okno, by się przewietrzyło w pomieszczeniu i ruszyłam w stronę łazienki by się wykąpać.

Nie powiem. Zgłodniałam, tak więc ruszyłam w stronę kuchni, ale teraz za mną usłyszałam Jake'a, który mnie zawołał. Zdziwił mnie fakt, że był już w domu, ponieważ zazwyczaj o tej godzinie był jeszcze w pracy. Szybkim krokiem znalazłam się w jego pokoju. Nie powiem, zdziwił mnie widok jego najlepszego przyjaciela, który leżał rozłożony jak żaba na liściu. Widząc mnie na przejściu tylko się uśmiechnął i pomachał wesoło ręką. No tak, chłopak, który dzisiaj uratował mnie przed upadkiem - Jeon.

Tak jak już wcześniej wspominałam. On nigdy nie zapraszał znajomych do domu. Przez szkołę przestałam zwracać uwage na otaczające mnie rzeczy oraz sprawy, które maja miejsce nawet w domu. Coś musiało się zmienić. Tylko co spowodowało tę zmianę? Niby nic, ale zawsze się zaczyna od małych błahostek. Czy to cisza przed burzą?

..........................

Jo kolejny rozdział tak o wleciał. Mam nadzieję, że się podobał. Miłego dnia/wieczoru wam życzę xo
Pijcie dużo wody!!
~laavera

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 18 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Carpe die(m)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz