Ordinary Day

102 2 2
                                    

Tak jak zawszę obudziłem się o szóstej, w końcu muszę iść jeszczę do szkoły. Na dodatek brakowało mi tego, że muszę do budzić swego przyjaciela. Tak
kolejny raz w tym miesiącu nocował u mnie. Wieczorem przyszedł, pewnie znowu się pokłócił z ojcem czy coś. W końcu zawszę przychodzi o takich godzinach po wszystkich kłótniach z rodzicem.

Usiadł i spojrzałem na chłopaka śpiącego obok. Znamy się już tak długo, a ja dalej nie mogę wykminić, jakim cudem ten wieżowiec o niskim głosie może być tak uroczy kiedy śpi. Westchnąłem tylko kiedy zdałem sobie sprawę, że teraz muszę się męczyć z tym gnojem. Dosłownie do budzenie tego człowieka zajmuję dużo czasu, a przecież nie mogżemy się spóźnić na autobus do szkoły. Chyba, że tym razem zrobię coś kompletnie innego.

Położyłem się na swoim przyjacielu i pocałowałem go w policzek.
Riiikiii wstawaaj słońce moje najdroższe. — Powiedziałem cicho i poprawiłem kosmyk włosów, który opadał na twarz, o kilka miesięcy młodszemu chłopakowi. Po chwili uśmiechnąłem się kiedy zauważyłem, że ten zaciesza pod nosem. Przyglądałem się uważnie chłopakowi. No, był on po prostu idealny więc szkoda nie patrzeć na takiego Afrodyta, Czyż nie?
— ... Riki, kochanie no wstań, proszę cię..... Nudno tuuuuu — Wyjęczałem dwa ostatnie słowa i zrobiłem smutną minkę. Nie to, że coś ale naprawdę zaczynałem się nudzić kiedy ten spał. Chociaż patrzenie się na niego nie jest wcale takie złe, jednak wolałbym żeby ten powrócił w końcu do rzeczywistości.

Nagle usłyszałem ciche mruczenie Nishimury, lecz znowu westchnąłem kiedy ten nawet nie otworzył swoich pięknych gałek ocznych.
Jaaa nie mogę, Nishimura weź ty w końcu wstań dziecko drogie. — Powiedziałem już lekko poirytowany. Zawszę się irytowałem, gdy nie mogłem obudzić tego wieżowca. Od dziecka ten miał zamiłowanie do spania, ale jednak czasami już przesadza. Ja nawet już zdążyłem pomyśleć kilka razy, że ten zasnął ale już na dobre. Nie wie co myśleć o tej sytuacji. W końcu skoro on ciągle śpi, to pewnie gra po nocach czy w coś w tym stylu, lecz czasami martwię się, że to przez jego ojca. W końcu coś w tym musi być, co nie? Chciałbym porozmawiać o tym z przyjacielem, jednak boję się, że się wkurzy, w sumie to zawsze robił się nadpobudliwy kiedy rozmawialiśmy o jednym z rodziców Nishimury.

Patrzyłem jeszczę chwilę na niego i stwierdziłem, że to raczej nie ma sensu. Wstałem z niego i już chciałem podejść do szafy, aby wziąć ubrania i pójść się przebrać, lecz nagle zostałem pociągnięty za rękę i wylądowałem pod kołdrą z Rikim. Już nie ukrywałem tego, że prawie dostałem zawału, w końcu byłem pewny, że ten śpi jak skała. Jak zwykle musi mnie zaskoczyć.

Czego sobie idziesz skrzacie? Ciepło mi tak było... —  Powiedział blondyn jak zwykle swoim niskim głosem, co zawsze spowodowywało ciarki na moim ciele.
Wiesz.... Szczerzę to mógłbyś mnie tak budzić zawszę.  —  Dodał po chwili i spojrzał na mnie kiedy byłem wtulony w tors Nishimury. Japończyk uśmiechnął się na ten widok, dla niego byłem zawsze uroczy, nawet jak nic nie robiłem. Czasami czuł się przy mnie jak jego ochroniarz. Niby to blondyn był młodszy, co prawda tylko dziesięć miesięcy ale to nie robi dla nas żadnej różnicy, mimo wszystko to on dba o mnie bardziej niż moja matka.

Oczywiście, że będę cię tak budził. Chyba, że znowu mnie sprowadzisz na zawał to się rozmyślę.  —  Powiedziałem podnosząc głowę żeby spojrzeć na młodszego. Dlaczego on nigdy nie może normalnie wstać? To nie jest takie trudne, nie musi za każdym razem, powodować, że moje serce przestaję bić na sekundę.
Z resztą nie ważne, co chcesz na śniadanie?Zapytałem wstając powoli z niego.

Ciebie słodziaku  —  Oznajmił Japończyk robiąc swoje słynne lenny face. Podniosłem brwi zdziwiony. To nie tak, że nigdy się nie podrywaliśmy dla śmiechu, ale jednak nie spodziewałem się, że ten nagle powie coś takiego.

Forever Rain | FRIENDSHIPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz