Może i każdy jest panem własnego losu, ale są tacy ludzie jak Vince Aron Rayne, których egzystencja dość mocno wpływa na bieg życia innych. Choć nie on jedyny mnie ukształtował, ponieważ słowa oraz czyny różnych ludzi przez lata mnie budowały (lub niszczyły), to jednak nikt w mojej pamięci nie był znienawidzony tak bardzo ja on. Gdybym stanęła teraz przed lustrem, zobaczyłabym osobę o wysokim wzroście i zbyt chudą figurą, ale za to ze świetną cerą i ładnym uśmiechem. Mimo, że przed oczami miałabym niebrzydką dziewczynę, to w mojej głowie pozostałam tą otyłą dwunastolatką z trądzikiem, która z początku nie widziała w sobie niczego złego, dopóki ludzie jak on mi tego nie wytknęli.
Siedziałam wtedy w szkolnym autobusie, wracając ze szkoły wraz ze słuchawkami na uszach, ale akurat skończyła się piosenka i doszły do mnie głosy spoza słuchawek. Choć było ich kilka, to w mojej pamięci najbardziej utknął ten jeden głos, który z nich wszystkich zabolał mnie najbardziej.
— Zajęła prawie dwa miejsca na raz. Spójrz tylko — powiedział Vince, a moje serce się ścisnęło. Miałam jakąś głupią nadzieję, że nie mówi o mnie, ale spośród dzieci dookoła byłam największa. — Wczoraj przyszła do mojej siostry na trampolinę i zrobiło się pod nią wygięcie wielkości krateru księżycowego — dodał, co spotkało się z rozbawieniem jego znajomych.
Wtedy moje serce się rozpadło i dziewięć lat później było niemal w identycznym stanie.
Chociaż Vince był cztery lata starszy, to zawsze pozwalał mi i jego siostrze grać z nim na konsoli, albo zabierał nas na osiedlowe zabawy w podchody. Podobnie jak jego siostra był dla mnie przyjacielem, dlatego właśnie jego słowa i śmiechy były dla mnie najbardziej bolesne, a jednocześnie całkowicie niezrozumiałe.
Potem już nigdy więcej do nich nie przyszłam. Nigdy też nie weszłam na jakąkolwiek trampolinę, nawet wtedy, gdy straciłam na wadzę.
Któregoś dnia spotkałam Valerię i jej brata w parku. Było to pierwsze spotkanie, odkąd się od nich niezapowiedzianie odcięłam i przestałam chodzić do ich domu (warto podkreślić, że z Valerią chodziłyśmy do innych szkół).
— Obraziłaś się na mnie, Abbie? Dlaczego nie odpisujesz na moje wiadomości? Twoja mama powiedziała naszej mamie, że sama nie wie co ci się stało — zaczęła Val i doszło do mnie, że moja ignorancja ją skrzywdziła. Ból i zawiedzenie były wypisane na jej twarzy. — Ponoć z nikim się nie spotykasz. Coś się stało? — spytała troskliwie po tym jak nie doczekała się mojej odpowiedzi.
Wtedy doszło do mnie, że Vince prawdopodobnie znał przyczynę mojego zachowania. Gdy na chwilę przeniosłam na niego wzrok wydał się być zawstydzony i szybko odwrócił spojrzenie na drzewa. Jakaś część mnie liczyła wtedy na przeprosiny, lub wyjaśnienia, ale to i tak niczego by nie zmieniło. Słowa padły, a ja nie potrafiłam się przemóc i poczuć jakiejkolwiek pewności siebie. Nawet teraz, gdy w pewnym sensie podobałam się sobie z lustrze nie miałam tyle odwagi co kiedyś.
Wtedy w parku zostawiłam ich bez słowa i bardzo tego żałowałam. Ubolewałam na tym, że nie przeprosiłam Valerii i że jej nie odpowiedziałam, pozostawiając z tymi wszystkimi pytaniami.
Po tym już nigdy nie zamieniłam z żadnym z nich słowa, aż do teraz, gdy Vince Aron Rayne zajął miejsce po drugiej stronie biurka i w służbowy sposób uśmiechnął się w moją stronę. Nie wiedziałam, że to on będzie przeprowadzał rekrutację. Nie wiedziałam nawet, że Vince miał z tym cokolwiek wspólnego, ale rozpoznałabym go wszędzie, szczególnie po tych niebieskich oczach i blizną w kształcie trójkąta nad prawą brwią. On jednak wydawał się mnie nie rozpoznać.
— Vince Rayne. Pani jest z agencji Daley&Danette, prawda? Muszę przyznać, że na tych zdjęciach prezentuje się pani fenomenalnie i idealnie wpisuje się pani w naszą wizję reklamy. Co prawda mam jeszcze spotkanie z kandydatkami z innych agencji modelek, ale pani szanse są... Nie do pobicia — powiedział na wstępie z uznaniem i normlanie odpowiedziałabym mówiąc cieszę się wraz z szerokim uśmiechem, ale tego nie zrobiłam. Coś wewnątrz mnie kazało mi wylać na niego szklankę wody, po czym uciec, jednak moje ciało zostało sparaliżowane od stóp po sam czubek głowy. — Wszystko w porządku? — spytał, odkładając moje zdjęcia z portfolio na bok.

CZYTASZ
Your name hurts
Romance- Skrzywdziłeś mnie swoimi słowami, a teraz próbujesz za ich pomocą mnie przeprosić - wyśmiałam go, zakrywając uszy jak małe dziecko. Vince Aaron Rayne zmienił życie Abbie, gdy miała zaledwie dwanaście lat, a ona przez kolejne lata hodowała wobec ni...