#1 (trigger warning)

30 2 0
                                    

Hekate brała udział w paradzie na pewną uroczystość. Grała na flecie. Hekate urodziła się z jakimś rodzajem problemów psychicznych, tak to można było nazwać. Od dziecka miała baaardzo dziwne pomysły, które nie podobały się jej rodzicom. Jej rodzice umarli w wypadku gdy ona miała 15  lat. Obecnie ma 16 lat i mieszka ze starszą przyjaciółka, którą zna od praktycznie urodzenia.
Wracając do parady, ta zapowiadała się wyśmienicie. Wszyscy byli podekscytowani wystąpić przed publicznością. Szczególnie Hekate.
Grali znakomicie, aż do momentu kiedy Larson miała zagrać solo. Zestresowała się, złamała swój flet z ogromną siłą i.... zaczęła przebijać i zdzierać sobie skórę z lewej strony klatki piersiowej i brzucha. Hekate myślała wtedy o tym, żeby pokazać publiczności swoje "piękne" kości. Wyleciało jej tam pare organów, lecz nadal żyła i oddychała. Kto wie jak ona przeżyła ten praktycznie śmiertelny wypadek. Ludzie myśleli, że chciala w ten sposób popełnić sam0bójstw0, ale po rozmowie z nią w szpitalu dowiedzieli się, że tak nie było. Caitlyn - jej starszą przyjaciółka, od razu po dowiedzeniu się, że jej koleżanka jest w szpitalu, szybko pojechała do niej.
- Dzień dobry! Jest tutaj Hekate, prawda?
- Tak. - Odpowiedziała pielęgniarka po czym wszedł na salę jakiś lekarz, a pielęgniarka stała przy drzwiach.
- Tak więc, ze względu na psychiczne pomysły Hekate, powinna ona znaleźć się w szpitalu psychiatrycznym na jakiś czas. Wypisze skierowanie i pojedzie pani z nią za jakieś dwa dni ją tam zostawić.
- Oh rozumiem... Ona od zawsze miała coś w stylu jakiś zaburzeń psychicznych.. Nikt wcześniej jej nie przebadał ani nic więc nie dziwię się że skierowaliście Hekate tam.
- C-caitlyn..? - odezwała się Hekate leżąca na łóżku szpitalnym.
- Ooh Hekate! Żyjesz!
- ...To ja zostawie was same. - Powiedział lekarz i wyszedł wraz z stojąca w drzwiach pielęgniarka.
- Hekate tak się cieszę, że nie stało ci sie nic poważnego.
- Caitlyn, nie róbmy z siebie debila. Jak mogło by mi się coś stać? Weź ja jestem jakaś nieśmiertelna chyba. Kobieto jak mi kuzwa organy wyleciały aż. Ja już bym dawno nie żyła a tu wyskakujesz mi z takim czymś. Caitlyn jesteś moją najlepszą przyjaciółką i powinnaś o tym wiedzieć pff - rzekła Hekate, ostatnie zdanie mówiąc w ironi
- Haha no racja. Słyszałaś o tym, że za dwa dni jedziesz do psychiatryka?
- Wow co.
- Tak, dostałaś jakieś skierowanie.
- Ale jak to, mam cię tu tak zostawić?
- No cóż, mam nadzieję że nie będziesz tam długo, będę tęsknić hah
- Ja też.
- Myślę ze znajdziesz sobie tam jakiś znajomy pffff
- Weź. W sumie będę tam najgorsza więc heh.
- Nie mów tak błagam. - Po tym Caitlyn przytuliła Hekate.
- ...ooh, wow. Caitlyn, ty chyba nigdy mnie nie przytulałas.
- No co, musimy ze sobą jeszcze spędzić trochę czasu zanim wyjedziesz.
- Bhahah no racja - zaśmiały się.
- Dobra Hekate, trzymaj się tu bo ja już muszę lecieć do mojej dziewczyny.
- Co tak krótko - mówiła smutnym głosem Hekate
- Przyjdę jeszcze wieczorem. Jak coś to dzwon, masz tu swój telefon przecież.
- Spoko, będę dzwonić.
- Pa!
- Pa. - odpowiedziała Hekate na pożegnanie Caitlyn.

Następnego dnia lekarze postanowili wypuścić już Hekate ze szpitala, bo i tak nie mogli z nią nic zrobić. Na operację też trzeba miec pieniądze, a one takowych nie posiadały. Hekate jeszcze byla za młoda na prace, a Caitlyn pracowała narazie jako sprzedawczyni w jakimś sklepie ze strojami na basen czy coś. Po jakimś czasie Hekate już się ogarnęła do wyjścia i zmierzała w strone ich domu. Tam czekała już na nią Caitlyn. Ich dom był bardzo przytulny.
- Wow Hekate, nie dali ci nowych ciuchów? Widać ci żebra, kręgosłup i kawalem miednicy. Hahah - Zaśmiała się Caitlyn
- Co? Nic nie zauważyłam. - Popatrzyła sis w lustro. - O kuzwa. Ej powuem ci że o taki efekt mi chodzilo na paradzie. Ahah ależ ja jestem pomysłowa nie prawdaż?
- Hekate... Co tu mówisz w ogóle.
- Oh? Nic.
- Ookej...?
- To ja idę do mojego pokoju.
- Spoko.

Hekate szła do jej ukochanego pokoju. Musiała sie z nim pożegnać niedługo. Zabrała najważniejsze rzeczy typu ciuchy do jakiejś torby, żeby zabrać je właśnie do szpitalu. Hekate chyba uwielbiała swoje kości. Niewiadomo skąd ona wiedziała jak jej kości wyglądały przed jej wypadkiem, że chciala je pokazac.

Nastał w końcu ten dzień, w którym miala wyjechać.
- Caitlyn ale ja nie chce cie tu zostawiać - mówi smutnym głosem Hekate.
- Ja też.
- Ale ty masz chociaż tu dziewczynę swoją a ja, nikogo.
- Napewno kogoś poznasz.
- Obyś miała rację.
Tak więc, wyjechali z domu. Po paru godzinach byli na miejscu. Caitlyn i Hekate przytuliły sie już po raz ostatni.

Bones, Bones, Bones! • Historia o Hekate Larson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz