18.07.2022
Wakacje. Czas w którym każde z nas powinno odpoczywać, cieszyć się życiem oraz spędzać czas ze znajomymi. Niektórzy szukają również wakacyjnej miłości, a ja jestem skazana na wakacje z partnerką mojego ojca. Odkąd moja matka zostawiła nas mój tata kompletnie się załamał, nie potrafił sobie poradzić z tą stratą, właśnie dlatego nie wierzę w obustronną, prawdziwą miłość. Zawsze jedna osobą będzie kochać bardziej, w tym przypadku tą osobą był mój tata. Pojawienie się Breyah w jego życiu było czymś w rodzaju zbawienia, ponieważ stał się jak nowo narodziny, wziął się za siebie i praktycznie wszystko wróciło do normy. Nie skłamie jeżeli powiem że nie przepadałam za jego dziewczyną, wydawała się wyblakła, pozbawiona życia, lecz może to tylko moje spostrzeżenie. Przecież nie związał by się z kimś, kto nie byłby jego wart. Odwiedziła nas parę razy, ale nie miałyśmy żadnego wspólnego tematu o którym mógłby byśmy porozmawiać, z mamą było całkowicie inaczej. Była cudowną osobą i równie cudowną matką, lecz nie wiem dlaczego postąpiła tak a nie inaczej, wiem jednak że miała na pewno powód, bo nic się nie dzieje bez powodu, lecz to nie usprawiedliwiało tego jak nas zostawiła, jak zostawiła mnie. Szczerze mówiąc nie miałam zbytnio ochoty tutaj być, wolałabym siedzieć w tym momencie na plaży z moją przyjaciółką Sidney na plaży, opalając się i nie robiąc zupełnie nic, lecz zostałam wręcz zmuszona do tego aby tutaj być. Niepodważalnym zdaniem Erica było to że "muszę poznać lepiej jego partnerkę, a wakacje to najlepszy czas na to". Wiem że to nie prawda, bo każde z nas będzie z osobna zajęte sobą, ale niech się łudzi że jego genialny pomysł cokolwiek wniósł do mojego życia, chociaż doskonale wiem że te wakacje będą najnudniejszymi w całym moim życiu.
Zatrzymując się przed dużym, białym domem, przed którym znajdowało się już jedno auto. Drzwi o tym samym kolorze co dom przysłaniała wysoka brunetka, a jej białe jak ściany tego domu zęby wręcz raziły w oczy. Trudno było nie zauważyć jej uśmiechu na twarzy, lecz z mojego punktu widzenia był tak samo pusty jak ona. Gdy zaczęła podchodzić do auta, gdy mój tata zaparkował na podjeździe można było wyraźniej zobaczyć jej zielone oczy, które mój tata opisywał jako dwa piękne szafiry, ja bym określiła je jako oczy żmiji, ale jak kto woli. Jej delikatnie piegi na twarzy, oraz lekka opalenizna sprawiały że wyglądała jeszcze młodziej niż rzeczywiście była. Nie wiem dlaczego byłam tak do niej uprzedzona, może dlatego że po prostu nie lubię ludzi? Sidney była jedyną osobą jaką lubiłam i jaka lubiła mnie, ona nigdy mnie nie oceniała, będąc ciągle przy mnie. Oczywiście nie mogę zapomnieć o Chrisie, bo on również był zawsze gdy go potrzebowałam, lecz nie mogłam jednocześnie spotykać się z ich dwójką, ponieważ między nimi wytworzyła się taka nienawiść, że nie skończyło by się to tylko na kłótni. Podejrzewam że byłaby potrzebna policja kryminalma. Do tej pory żadne z nich nie powiedziało mi co tak naprawdę sprawiło że aż tak się nie lubią, dlaczego po paru próbach dowiedzenia sie czegokolwiek stwierdziłam że lepiej odpuścić bo nic mi to nie da.
Gdy tylko mój ojciec zgasił silnik, odpiełam pasy, a następnie chcąc nacianąć klamke od drzwi zauważyłam że z domu wychodzi jeszcze ktoś. Był to dosyć wysoki chłopak, którego włosy zostały rozwiane przez wiatr. Miały one kolor ciemnego blondu, lecz jedna rzecz w jego urodzie przykuła moją uwage najbardziej. Były to oczy, a dokladniej o niebieskim kolorze. Widziałam dużo niebieskich oczu, bo sama owe posiadam, lecz te były inne. Przypominały mi ocean, ich kolor był tak głęboki, oraz jednocześnie tajemnicze. Przepełnione bólem i cierpieniem, a skąd to wiedziałam? Skrzywdzone osoby potrafią rozpoznać swoich.— A to kto to? — spytałam, unosząc brew gdy tylko wysiadłam z auta. Spojrzałam pytająco na mojego ojca, oraz moją macochę, którzy tak jak myślałam już zajeli sie sobą, zapominając o moim istnieniu — To twój syn? Nie wspominałaś że masz syna.
— Nie było okazji, jest tylko dwa lata starszy od ciebie więc pewnie się dogadacie. Pokaże ci okolice, ale macie zdążyć na kolację — odpowiedziała mi z taką łatwością, jakby fakt że po roku dowiaduje się ze mam przyrodniego brata był niczym ważnym w moim życiu. Przecież chyba miałam prawo wiedzieć o jego istnieniu, chociażby ojciec mógł mi o nim wspomnieć bo wcale nie wygląda na zaskoczony obecnością tamtego chłopaka. Ciekawe czy on nie wiedział o moim istnieniu, tak samo jak ja o jego.
Czy czułam się z lekka zapomniana? Tak, definitywnie tak, ponieważ gdybym ja była na miejscu mojego ojca, na pewno wspomniała bym że mój partner ma dziecko, tym samym stwarzając że mój syn lub córka mają przyrodnie rodzeństwo. Widziałam jak jego wzrok przenika moje ciało, powodując u mnie dziwne, lecz zarazem przyjemne uczucie którego nie doznałam do tej pory. Zazwyczaj chłopcy uganiali się za moją przyjaciółką, a do mnie jedynie podchodzili aby zapytać o jej numer. Standard, lecz mi jak najbardziej pasowało bycie tą "brzydką" W przyjaźni, przynajmniej nikt nie przekraczał mojej strefy komfortu. Jednak miało to również swoje minusy, na przykład gdy moja przyjaciółka wychodziła ze swoim chłopakiem, ja jedyne co mogłam robić to oglądać seriale na Netfilx'ie, marząc że kiedyś chociaż jeden dzień mojego życia będzie przypominał ten w serialach.
Nie zamierzałam wdawać się z nimi wszystkimi w dyskusje dlaczego mi o tym wszystkim nie powiedzieli, ponieważ nic by to nie zmieniło. Patrzyłam na chłopaka przed sobą, ponieważ czułam jak jego wzrok wręcz wypala dziurę w moim ciele, lecz gdy tylko zorientował się że przyłapałam go na bezczelnym wpatrywaniu się w moją osobę, odwrócił wzrok.
Wraz z moim ojcem zaczęli nieść walizki w stronę domu, a Breyah zaczęła oprowadzać mnie po moim domu. Był skromno urządzony, lecz przytulny. Białe ściany, które w każdym pomieszczeniu miały gdzieniegdzie dodatek niebieskiego koloru, dodawało temu miejscu wakacyjnego, nadmorskiego spokoju. W każdym pomieszczeniu znajdowały się również jakieś kwiaty, które dodawały powiewu świerzości. Nigdy nie miałam ręki do kwiatów, dlatego podziwiałam każdego komu chociażby te kwiaty żyły w doniczkach.
Na sam koniec pokazała mu mój pokój, który wcale nie przypominał mi tego u mnie w domu, przez co nigdy nie nazwę go "moim". Również miał niebiesko-białe barwy, a na łóżku znajdowała się błękitna pościel, oraz mnóstwo poduszek.— Storm pokaże ci później najlepsze miejsce do surfowania. Twój tata opowiadał mi jak bardzo lubisz to robić — a wiec tamten chłopak nazywał się Storm? Powiem szczerze że nigdy wcześniej nie słyszałam aby ktokolwiek miał tak na imię, więc mogę je usnąć za naprawdę nietypowe. — mam nadzieję że do kolacji się uwiniecie. Macie trzy godziny.
Wszystko mówiła z takim uśmiechem i entuzjazmem jakby zaczęła uważać mnie za swoją córką. Niestety muszę ją zmartwić, ale nigdy nawet nie będzie mogła mnie tak nazwać, ponieważ tylko jedna kobieta ma prawo mnie tak nazywać.
Gdy usłyszałam jak zamyka za sobą drzwi, odetchnęłam cicho, rozglądając się jeszcze raz dookoła siebie, aby po chwili opaść na delikatny i miekki materac. Po czterech godzinach drogi jedyne czego potrzebowałam to odpocząć, lecz jednocześnie ciekawiło mnie jak wygląda to pseudo najlepsze miejsce do surfowania. To był jedyny powód dla którego mogłabym się ruszyć z tego miejsca w tym momencie.
CZYTASZ
This Summer
Romance~ Jego głos zawsze będzie powodował sztorm. Sztorm gdzieś na środku oceanu. Takiego którego nie da się dostrzec gołym okiem ~