Prolog

19 2 2
                                    

Wydaje mi się, że od zawsze było coś ze mną nie tak. Poczynając od tych spraw fizycznych, po psychiczne. Raczej to ja byłem tym wysokim i chudym, ale silnym dzieciakiem. Plus, wzrok mam perfekcyjny, więc nigdy nie musiałem osobiście witać okolusty, który raczej nie jest zbyt miły. Słyszałem to od mojej siostry, która jest dość cichą osobą, więc trafność określenia mężczyzny w podeszłym wieku, "stary dziadyga, który chyba nie wie, co to kultura osobista." może być dość mocna. Minusem mojej twarzy, są oczy, które przez wielkie wory pod nimi, wydają się małe. Mając piętnaście lat, jest również to oczywiste, że na mojej twarzy znajdują się różne wypryski, czy inne pryszcze, mimo minimalnej pielęgnacji twarzy.

Wykorzystując limit karty, "miłości rodziców" na lekarza neurologicznego (którego i tak nie ja wybłagałem, tylko zaniepokojona szkoła), nie wydają się obchodzić moimi innymi problemami, jak na przykład bezsenność. To nie tak że jestem nie chcianym dzieciakiem. W końcu mam młodszą siostrę. Jednak nie zdziwiłbym się gdyby żarty "wpadka" miały w stostuku do mnie, trochę prawdy. Ojciec nie jest jakimś katem, więc nie narzekam za bardzo. Jest po prostu trochę (bardzo) głupi, a jego poglądy są płytkie. Jednak nie mogę się zbytnio pozytywnie wypowiedzieć o matce. Ledwo skończyła szkołę średnią i rzuciła się w ramiona początkującego egzorcysty, a później narzeka, na różne anomalie w jej życiu, czy nie wymażony zarobek. Co swoją drogą jest bardzo dziwne, bo potrafi pójść nawet trzy razy w tygodniu do kosmetyczki. Nie jest też za bardzo miła. Mógłbym ją porównać do bardziej przeciwności typowej polskiej matki z d zamiast t. To nie jest tak, że podnosi na nas rękę, czy jest alkoholiczką, czy inną narkomanką. Jednak też nie mogę powiedzieć, że jest dobrą matką.
Ale cóż, lepiej będzie jeśli wrócę do rzeczywistości, zamiast zbyt często wymyślać nieme monologi, które i tak nie są na wysokim poziomie.

Siedziałem przy stole w kuchni oczekując na ojca. Tak jak wcześniej wspomniałem, egzorcyste. Mając przed sobą pare małych kawałków domowego ciasta szeroko się uśmiechnąłem i wziąłem się z zajadanie, wczesniej układając je w małą piramidkę. Mimo że ojciec jest głupi, traktuje poważnie moje schorzenie i stara się o jak najwięcej nieparzystych liczb w moim otoczeniu.

Drzwi znajdujące się około trzy metry ode mnie, otworzyły się, jednak nikt przez nie nie wszedł. Sytuacja się często zdarzała, więc tylko czekałem aż w moje oczy rzuci się jakaś lalka z mojego pokoju. Jednak zjadłem już drugi, w cale nie tak mały kawałek, a nikt nie wszedł do kuchni, a jem dość wolno.

Hmmm... Może któryś z nich chce, bym coś odwiedził. Pewnie ojca.

Właściwie nałożyłem potajemnie przed rodzicami pieczęć na duchy. Dzięki niej, nie mogą zrobić nic, co w jakikolwiek sposób mnie i moją siostrę skrzywdziło. O rodziców się nie martwię, bo kto chciałby takich starych głupców, co właściwie nie mają nic do wniesienia (absolutnie nigdzie).

Dlatego też niewiele myśląc wziąłem jeszcze jeden kawałek ciasta i ruszyłem w stronę gabinetu ojca.
Nie było ono daleko od kuchni więc już z progu drzwi zauważyłem rozwarte drzwi na oścież.

- Oh! Ivo! Chodź tu, szybciutko! - zawołała czarna czupryna wyłaniając się zza framugi ciemnych drzwi. - Mam prezent dla ciebie!

Dlatego też już szybszym krokiem doszedłem do gabinetu.
Uradowany czterdziestolatek już czekał na mnie w progu drzwi. Jego czarne włosy jak zawsze były zaczesane do tyłu i spięte w ciasny koczek, jednak mimo tego pare kosmyków sterczało mu we wszystkie strony. Małe zmarszczki już zawitały na jego twarzy, jednak tryskające energią błękite oczy raczej średniej wielkości dodawały mu tego uroku pogodnego faceta.

Z wielkim uśmiechem zakrywał swoim i tak szczupłym ciałem większość pokoju.

- Mam niespodziankę dla ciebie. - powtórzył nie tracąc dobrego humoru.

Towarzystwo Z Piekła RodemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz