Całe szczęście wczoraj oczyściłem mój pokój, więc w razie co, jakby duch bedący w tym rudym kawałku szkła miał złe intencje, nie mógłby nawet do niego wejść.
Pewnie przekroczyłem próg pokoju, będąc pewnien, że jego słowa były zupełnie nie szczere. Jednak gdy od razu po tym zaczęła piec mnie ręka w której trzymałem lalkę, szybko ją odrzuciłem, a przez to, że mocno się zaskoczyłem, upadłem na podłogę.
- Ty mały skurwysynu. - syknąłem zaciskając pięści by w razie co nie rozbić łba tego czegoś.
Od razu bym ją zaryglował gdzieś w piwnicy czy gdzieś. Jednak przez to, może wejść w posiadanie Katie. Ona jeszcze nie jest tak świadoma. Nie umie odróżniać dobra od zła. Więc nawet jakiś duszek mógłby ją zanipulować.
Wstałem i szybko podbiegłem do ozdobionego segregatora.
Wyciągnąłem z niego drewniany bloczek z namalowanym napisem po łacinie. Miała małą dziurkę na górze przez którą obwiązałem czerwony sznurek. Podszedłem już mniej nabuzowany do leżącej lalki, po czym kucnąłem i obwiązałem to wokół jej szyi.- I co teraz, you little fucker. - zaśmiałem się po czym w końcu wprowadziłem ją do pokoju.
Na szybko przywitałem się z dwoma lalkami siedzącaymi na przeciwko siebie pod moim biurkiem. Przykucnąłem po słowiańsku i szarpnąłem jej włosy.
- Słuchaj mnie ty, Panie Kacperku. Widzisz te dwie? Przerobiłem już to dwa razy i znam się na wpierdolu nie materialnych rzeczy, więc mnie nie wkurwiaj. - upomniłem najpierw.
Pewnie zabawnie to wygląda. Piętnastolatek grożący lalce.
Usiadłem na podłodze rozkładając pod sobą stary koc oraz rozsypując wokół siebie sól. Zaklaskałem trzy razy, mimo, że to nie ma znaczenia z moim mini rytuałem, ile razy to zrobię.
Czując że nie jestem już w moim pokoju, otworzyłem oczy. Widziałem ciemność, jednak opatulało mnie samo ciepło.
- Okej, ya shit. Jedźmy z tym. - zacząłem.
- Oh? Tak szybko wpuszczasz mnie do siebie tak łatwo? - zapytał zaskoczony głos.
Był on męski, jednak nie jakoś szczególnie niski czy gruby. Był dość młody. Dość spokojny, ale za równo energiczny ton wydawał się dość charyzmatyczny. Mógłbym go porównać do trochę mniej spokojnego i bez tonu, jakby miał zaraz dojść, ale jednocześnie odejść, jak Enmu z Demon Slayer.
- Kacperku. Jest niedziela rano, a mi głos zaraz się złamie. Po za tym nie mam przyjaciół, więc czemu nie znaleźć ich w nie żywych? - znów się zaśmiałem trochę ściszając głos.
Takie długie rozmowy o poranku nie są dla mnie.
- No dobrze. Wiedz, że mam powód by tu być, więc miło by było, gdybyśmy współpracowali. Dlatego w końcu wpuść mnie, żebym chociaż widział twoją twarz. - odpowiedział trochę zrezygnowany.
- Najpierw powiedz mi swoje imię.
- Co?! Niby czemu! Żaden głupi brzydal-robak nie będzie znał mojego imienia! - znagle się oburzył.
- Moje to Ivo. Grzecznie by było, gdybyś ty powiedział mi swoje.
Czarny obraz nagle się rozpłynął, niczym dym, ukazując mój pokój.
- Czyli mamy małe miss understanding here. - mruknąłem zwracając głowę w stronę mojego biurka.
Była tam mała książeczka z jednym słowem zapisaną cyrlicą na okładce.
Nie była to biblia, jednak tak samo skuteczna na nie miłe byty.
Musiałbym wyjść z mojego jakże silnie chroniącego okręgu, jednak to miałoby za sobą ryzyko, że istota w tej lalce, mogłaby mnie zaatakować, jakby okazała się czymś większym niż jakaś zmarła dusza.

CZYTASZ
Towarzystwo Z Piekła Rodem
Romance" - ...Nie jestem przynajmniej jak jakiś napaleniec, co po przywołaniu demona z chęcią idzie z nim na jakieś ostre ruchańsko, co zajmuje przynajmniej cały rozdział mangi...- odparłem dalej wgapiony w piękny obraz monitoru. - Nie narzekałbym na to...