«««««««««««««««« »»»»»»»»»»»»»»»»»
Kurczę dlaczego on poszedł? Przecież zachowywałam się naturalnie. Znaczy, próbowałam się tak zachowywać, ale to nie mogło az tak źle wyjść.Schodzę z żerdzi na której siedziałam, i idę w stronę pod obozu. Wchodzę na drogę, po której szedł on i nagle, zapala mi się lampka w głowie. Nie mogę przecież tego tak zostawić. - myśle patrząc w stronę jego pod obozu. Za półtora tygodnia wyjeżdżamy, a jeżeli do tego momentu nie zdążę złapać z nim kontaktu, to nigdy tego nie zrobię.
Biegnę za śladami chłopaka, w stronę ich namiotów, aby uratować sytuacje która się przed chwilą zadziała. Staje przed bramą do podobozu i nie wiem co zrobić.
Przecież to jest głupi pomysł, nawet nie wiem co ja mam mu powiedzieć. - Myślę, rozglądając się po namiotach żeby znaleść,w którym może być. Nie widząc nigdzie Tymka, zaczynam się odwracać aby jednak wrócić, leżeć na swoją prycze. Z głowa skierowaną na ziemię zaczynam zawracać.
Nie patrząc przed siebie, wpadam na kogoś ale mówię tylko szybkie, przepraszam i ide dalej.
Serio Tosia, co jest z tobą? - pyta ten sam znajomy głos. Czekaj co, Tymek? On zna moje imię?! Dobra Toska, teraz tego nie zawal. Podnoszę głowę w stronę chłopaka i mówię.
O hej, to znowu ty. Co ty robisz? - Pytam z nadzieją, ze nie wypadło to tak fatalnie ,jak wcześniej.
Mam dosłownie obok podobóz, wiec to bardziej pytanie co ty tu robisz. - dodał chłopak
A no eee, tak po prostu chodzę aby czas mi zleciał. - Dobra Toska myśl, co teraz zrobić aby nie wyszło tak jak poprzednio, i szybko dodałam. Ogólnie to, sorki za wcześniej, znaczy nie wiem co mogę powiedzieć, ale trochę dziwnie wyszło. - Tymek się na to uśmiechnął i odpowiedział tylko, ze to on przeprasza bo chyba nad czymś ważnym myślałam i mi przeszkodził.
Jeżeli coś ważnego, to rozmazanie się nad jego oczami to możemy to tak.
Masz racje było to coś ważnego, i się po prostu rozkojarzyłam. - Dodałam szybko się uśmiechając, i odwracając głowie w stronę moich namiotów, słysząc zbiórkę na zajęcia.
Tymek odpowiedział, ze chyba muszę iść i zapytał czy się spotkamy wieczorem.A ja...nie odpowiedziałam. Znowu zwaliłam, po prostu pobiegłam pod namioty, nie odpowiadając.
Naprawdę, jak już coś mi wyjdzie to muszę to zawalić.Chcąc przychodzić przez bramę, zatrzymałam się aby spojrzeć na miejsce w którym rozmawialiśmy. STOI TAM JESZCZE, ROZUMIECIE. Czeka az chyba odpowiem bo widzi się se zatrzymałam.
No pewnie, znaczy jasne tak - krzyknęłam w jego stronę, licząc ze usłyszał.
Zaśmiał się, na moje lekkie umorzenie, wiec raczej usłyszał. Klasnął w dłonie i pobiegł do swojego podobozu, na to ja się uśmiechnęłam.Czyli nie schrzaniłam. UMÓWIŁAM SIĘ Z NIM. - Powiedziałam pod nosem, przechodząc przez bramę, i zdając sobie ze chyba trochę za głośno to powiedziałam.
Dziewczyny się na mnie spojrzały, a ja żałowałam ze musiały wrócić.
Wszystkie na raz powiedziały - Umówiłaś się z Tymkiem, i nic nam nie powiedziałaś?!?
No przecież teraz to usłyszałyście. - dodałam szybko, cichszym tonem aby one już tak głośno nie mówiły.
Stara musisz nam powiedzieć co się stało, nie było nas, ostatnie dwadzieścia minut a ty takie rzeczy robisz. - Powiedziała, Aga podkreślając, ostatnią cześć zdania. Ale to po zajęciach co? Bo właśnie mają się zacząć. - Odpowiadam wyjmując karimatę, i siadając na niej.
«««««««««««««««« »»»»»»»»»»»»»»»»»