Darjeeling - Rozdział 13

1.9K 141 28
                                    

-W takim razie… mogę dalej dzielić się moim zdaniem?

- Skąd pomysł, że miałbyś tego nie robić? - uniósł brew.

Damom spojrzał na Pana -Nie wiem Sir. Nigdy jeszcze o tym nie rozmawialiśmy.

- Wspominałem Ci, że ważne jest bycie tym kim jest się naprawdę. Udawanie nigdy nie jest dobre.

-Zapewne. Jednak czasem Masterzy wolą gdy nie wypowiada się swojego zdania.

- Ja nie jestem jednym z nich. Jeśli jakiś Master zakazuje swojemu uległemu wypowiadania swojego zdania bez ustalenia tego z nim wcześniej, nie ma nawet prawa nazywać się Masterem. Zależy mi byś był ze mną szczery w każdej sprawie, czy to jasne? - odwrócił się, podchodząc do czegoś w rodzaju baru.

-Tak Sir. Wszystko jasne i klarowne -podążył za nim, starając się wpasować w tłum.

- Sok pomarańczowy czy jabłkowy? - zapytał nagle.

-Pomarańczowy Panie? -zdziwiony odpowiedział.

- Poproszę jeden pomarańczowy sok i wodę z cytryną - rzekł do kobiety za barem.

-Oczywiście. Już podaje -kelnerka sprawnie wykonała zamówienie, wbijając należność na kasie -Kartą czy gotówką?

- Kartą - przyłożył telefon do terminala po czym odsunął go gdy transakcja została zatwierdzona.

Damon przejął napoje od Pana i razem przeszli do niewielkiego stolika. Czuł się nieco dziwnie z tym, że Master płaci.

- Usiądź - odparł mężczyzna, samemu zajmując miejsce.

-Długo trwa przerwa, Sir? -zajął miejsce. Poczekał aż Pan upije łyk wody po czym sam się napił.

- Kilkanaście minut - rzekł ten, pijąc z gracją.

-Dobrze Panie -powiedział nieco głośniej niż zamierzał przez co siedząca nieopodal kobieta spojrzała na niego podejrzliwie. Spuścił wzrok z rumieńcem.

- Spokojnie - ciemnowłosy uśmiechnął się życzliwie - Nie wstydź się tego kim jesteś ani tego co mówisz póki nie jest to głupotą.

-Czasem zastanawiam się co inni o mnie myślą. Ale ma Pan racje. Pewnie nie mam się czego wstydzić -zaczął bawić się swoim sokiem.

- Nie masz - zapewnił - A jeśli ktokolwiek tylko spróbował by Cię oceniać musiałby mieć ze mną do czynienia.

-W takim razie na pewno nikt się nie odważy, Sir -pozwolił sobie na miękki śmiech

- Miejmy nadzieję - dopił wodę i zerknął na zegarek - Czas na nas.

-Muszę jeszcze do łazienki Sir. Mam niewielki pęcherz -podrapał się po karku z zażenowaniem.

-  Dobrze, poczekam na Ciebie. Chodź - wstał ze swojego miejsca - Nie chcę byś mi się zgubił.

-Więc może weźmie mnie Pan na smycz? -zaproponował żartobliwie.

Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem - Nie głupi pomysł. Warty przemyślenia.

Damon wywrócił oczami. Niedługo potem znów siedzieli na swoich miejscach. Chłopak przyglądał się scenie, widocznie nie mogąc się doczekać.

W chwili gdy światła zgasły chłopak nie mogąc się powstrzymać przeniósł wzrok na dłonie mężczyzny który ten trzymał splecione na brzuchu, wygodnie oparty o fotel.

Z małym rozczarowaniem na nowo zerknął na scenę i wtedy jego oczy rozbłysnęły. Dłoń tak jak wcześniej spoczęła na jego kolanie.

Nie odważył się już ponownie przenieść na nią wzroku. Czuł jednak prawdziwe szczęście.

Pan William uśmiechnął się jedynie. Jeśli chłopak wciąż będzie dawał tak jasne przekazy, będą rozumieć się bez słów.

*

- Zrobię Ci herbaty - odparł mężczyzna, przenosząc wzrok na Damona zaraz po zdjęciu swojej marynarki.

-Może powinienem pomóc? -zapytał wchodząc za Panem do jego mieszkania.

- Tak, możesz pomóc. Wyjmij dwie filiżanki. Tylko ostrożnie, są ręcznie malowane. - zaznaczył.

-Chyba je Pan lubi -stwierdził patrząc na całą szafkę ślicznych, wielobarwnych filiżanek. -Mój dziadek miał podobną kolekcje. Jednak nie filiżanek, a tenmoku-chawan. Tych japońskich miseczek do herbaty.

- Ciekawe, nie miałem nigdy okazji z takowych pić. Może kiedyś się uda. - otworzył szafkę wyciągając worki z herbatą.

-Spodobałoby się Panu. Mogę kiedyś pożyczyć parę od dziadunia i pokazać Panu cały rytuał -zaproponował wyciągając z szafki 2 filiżanki.

- Z chęcią zobaczę. Cytryna i miód są w szafce po lewej. Przygotuj herbatę i podaj mi ją do stołu.

-Dobrze Sir. Dodać już do naparu czy mód i cytrynę podać osobno?

-  Nie zamierzam Ci podpowiadać. Jestem ciekaw jak mnie obsłużysz - przyznał.

Damon skrzywił się nieco. Nie przepadał za nie dostawianiem jasnych komunikatów.

Nie wiedział ile Pan życzy sobie dodatków do herbaty, postanowił więc przygotować je osobno. Przygotował do tego celu znalezione w szafce małe miseczki. Postawił wszystko na tacy. Wyglądało to przyzwoicie jak na jego oko.

Z tak gotowym zestawem ruszył do salonu. Nie był pewny czy ma klęknąć, wyszedł więc z zasady, że lepiej klęknąć raz za dużo niż raz za mało.

-Pana herbata Sir -ułożył tacę na stoliku kawowym, przyklękując obok.

- Dziękuję chłopcze - powiedział i skinął głową - Usiądź - wskazał na miejsce przed sobą - Jaką herbatę dziś mi podajesz?

-Darjeeling, mój Panie. -odpowiedział zajmując wskazane miejsce

- Wyśmienicie - sięgnął po kostkę cukru po czym zamieszał zawartość filiżanki.

Damon siedział cicho nie ruszając się. Wyraźnie oczekiwał na jakiś komentarz z ust Pana.

- Bardzo dobra - skinął mu w końcu głową co w mniemaniu chłopaka było wiecznością.

-Cieszę się, że Panu smakuje -sam się uśmiechnął.

- Możesz się napić - powiedział rozkoszując się herbatą - Mamy do omówienia pewne ważne sprawy.

-Jakie Sir? -zapytał ciekawsko, sięgając po herbatę

- Co do naszych dalszych spotkań - sprostował.

Rudowłosy chłopak przekrzywił ciekawsko głowę. Dogadywał się z Masterem. Jego obecność bardzo mu się podobała. Miał nadzieje, że mężczyzna również ma takie same uczucia -Więc… co ma Pan na myśli?

- Tak jak już Ci wspominałem, na razie spotykamy się co tydzień jednak myślę, że czas zacząć włączać również nieco dynamiki TPE do naszej relacji.

-Proponuje ci byśmy po naszych piątkowych, waniliowych spotkaniach spędzali razem weekend.

-Tutaj Sir? Cały weekend? Tak co tydzień? -zdziwił się nieco -Nie będę Panu przeszkadzać?

- Nie, Oczywiście, że nie. Pytanie czy tobie nie będzie przeszkadzać - skinął głową.

-Ja nie koniecznie lubię siedzieć z kimś cały czas… nie jestem taki jak Toy. Czasem potrzebuje nieco czasu w ciszy, by móc pracować -przyznał niepewnie -Mógłbym wtedy oczywiście cały czas być na Pana zawołanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam was serdecznie!

Jest nieco spokojniej aktualnie, ale niedługo się rozkręcimy! Obiecuję.

Jak mija wam życie? Studenci już po sesjach?

Shall I serve tea, Master?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz